Sejm odwołał Magdalenę Gaj ze stanowiska szefowej UKE
Sejm odwołał Magdalenę Gaj ze stanowiska szefowej UKE. Wnioskowała o to premier Beata Szydło, w związku z rezygnacją Gaj. Decyzja Sejmu wymaga jeszcze zgody Senatu.
Za odwołaniem Gaj opowiedziało się 240 posłów, przeciw 123, wstrzymało się 35.
Tuż przed głosowaniem poseł PO, minister administracji i cyfryzacji w rządzie PO-PSL, Andrzej Halicki wnioskował o przeniesienie go na następne posiedzenie (19-22 lipca), tak by Gaj, obecnie przebywająca na urlopie, mogła w nim uczestniczyć.
"Pani prezes Gaj złożyła swoją rezygnację, informując jednocześnie i prosząc, by była obecna, a będzie obecna 15 lipca, bo chciała być podczas tego momentu w izbie, i takie było ponoć uzgodnienie. Nie powołujecie dzisiaj nikogo, bo nikogo nie wnioskujecie, nic się nie zmieni w nadzorze UKE, bo zostanie prezesem pełniącym swoje obowiązki, po co się spieszycie i tworzycie tak nieelegancki proces tego odwołania?" - mówił Halicki pod adresem posłów PiS.
"Jeżeli chcemy dzisiaj podziękować pani prezes Gaj, zróbmy to elegancko, bo zasługuje na to wieloletnią pracą, bardzo dobrą pracą, na rzecz różnych ekip rządowych" - dodał.
Wniosek przeciwny zgłosił się poseł PiS Maciej Małecki. "Zgłaszam się z wnioskiem przeciwnym, bowiem nie było takiej troski (...) kiedy pani prezes UKE biła rekordy w egzotycznych podróżach do ciepłych krajów, na koszt polskiego podatnika (...) z informacji, którą uzyskałem od ministra cyfryzacji, wynika, że tylko w 2012 r. pani prezes w zagranicznych delegacjach spędziła 71 dni, a w 2013 roku - 84 dni. Pani prezes kaganek cyfryzacji, na koszt polskiego podatnika, zaniosła nawet do Burkina Faso, gdzie 72 proc. ludności to są analfabeci" - ironizował.
Czytaj więcej: Magdalena Gaj odchodzi ze stanowiska prezesa UKE. „Czas na inne wyzwania”
Dodał, że "NIK nie zostawiła suchej nitki na podróżach pani prezes, uznając je za niecelowe i nieoszczędne". "Dlatego uważam, że im szybciej na tym stanowisku nastąpi zmiana, tym lepiej" - podsumował Małecki.
W reakcji na wypowiedź posła PiS Halicki stwierdził, że "naprawdę warto sprostować nieprawdę, a przede wszystkim dość nieelegancki czy chamski styl". "Jeżeli mówimy o licznych wyjazdach zagranicznych, delegacjach w imieniu rządu polskiego, to niezależnie od merytorycznego ich charakteru, proszę pamiętać o tym, że byliśmy o krok od zdobycia pozycji, która nigdy w naszym regionie nie miała miejsca - mianowicie szefostwa ITU (Gaj kandydowała na zastępcę sekretarza Międzynarodowej Unii Telekomunikacyjnej (ITU)-PAP)" - powiedział Halicki.
Z kolei szefowa kancelarii premiera Beata Kempa, odpowiadając Halickiemu, mówiła, że Gaj została poinformowana o możliwym terminie głosowania w sprawie jej odwołania. "Z tego, jak zrozumiałam, nie była zainteresowana tym, żeby uczestniczyć w posiedzeniu komisji sejmowych, czy też posiedzeniu Sejmu" - powiedziała, dodając, że "to jest decyzja osobista pani prezes Gaj, że złożyła rezygnację".
Poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz sugerował natomiast, że Gaj złożyła rezygnację, bo w innym wypadku zostałaby odwołana. "Jest takie określenie: propozycja nie od odrzucenia, i obawiam się, że ta rozmowa troszeczkę tak przebiegała, że pani prezes dostała takową alternatywę: albo składa rezygnację albo ją odwołujemy" - powiedział Meysztowicz.
Sama szefowa UKE, mówiąc we wtorek PAP o swej rezygnacji, stwierdziła: "Złożyłam rezygnację z funkcji prezesa UKE. Jakiś czas temu postawiłam sobie kilka celów, które zrealizowałam. I po 15 latach w administracji zdecydowałam się złożyć rezygnację. Zostawiam po sobie LTE, naziemną telewizję cyfrową i ruszenie z budową światłowodów w Polsce. Czas na inne wyzwania".
Podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii zastępca szefa KPRM Paweł Szrot, poinformował, że procedura powołania następcy Gaj ruszy bardzo szybko. Jak dodał, odwołany prezes Urzędu pełni obowiązki do momentu powołania nowego. Jak podał Szrot, dokument z rezygnacją sygnowany przez Gaj nosi datę 27 czerwca 2016 roku. Według niego Gaj swoją decyzję uzasadniła powodami osobistymi.
Wniosek o odwołanie Gaj ze stanowiska prezesa UKE przez Sejm, za zgodą Senatu, złożyła do marszałka Sejmu 1 lipca premier Beata Szydło. Gaj złożyła rezygnację pół roku przed końcem pięcioletniej kadencji; była prezesem UKE od stycznia 2012 roku.
Ostatecznie marszałek Sejmu Marek Kuchciński nie przychylił się w czwartek do wniosku Halickiego ws przełożenia głosowania nad wnioskiem o odwołanie Gaj.
(PAP)
Zobacz: Sejm zatwierdził wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej za pracę