Kim powinien być nowy szef UKE? Urząd potrzebuje prawnika z charakterem
Dzisiejsze przyjęcie rezygnacji prezes UKE Magdaleny Gaj nie było zaskoczeniem jednak spowodowało otwarcie kwestii znalezienia następcy na stanowisko prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. A sytuacja jest poważna, bo przed urzędem stoi szereg wyzwań, zaś pięcioletnia kadencja prezesa musi być okresem wzmożonej pracy.
Co ważne po kadencji Magdaleny Gaj pozostało jeszcze kilka spraw do załatwienia, choćby kwestia aukcji LTE. Aukcja, która przyniosła budżetowi ponad 9 mld zł (to historyczny rekord) wywołała też długą, prawniczą batalię - wszystko z powodu niezadowolenia kilku operatorów z przebiegu i zapowiedzi odwołania do sądów.
A częstotliwości są tzw. dobrami rzadkimi, które na dodatek przynoszą wielkie sumy do budżetu. Jak wielkie? Niech przykładem będzie tu fakt, iż wpływy z częstotliwości tylko w tym roku mogłyby pomóc w realizacji programu 500+. Z drugiej strony przydział częstotliwości praktycznie zawsze jest poprzedzony kontrowersjami. Prezes UKE będzie musiał więc umieć poruszać się w tym techniczno-prawnym gąszczu - wykazać się umiejętnością radzenia sobie z presją operatorów, ochroną budżetu i jednoczesnym dbaniem o rozwój rynku. To ważne, bo w roku 2018 zaplanowane jest rozdysponowanie częstotliwości 700 MHz.
Nowy regulator stoi więc przed szeregiem wyzwań. Dbanie o dobro i dalszy rozwój rynku telekomunikacyjnego i wyrównanie poziomu do europejskiego standardu to najpoważniejsze z zadań nowego prezesa UKE. Wsparcie inwestycji i rozwój e-państwa to także priorytety. A sami operatorzy deklarują wsparcie, choćby Orange Polska, który zadeklarował wyłożenie 2,2 mld złotych do 2018 roku na rozwój sieci światłowodowej w Polsce. Niezbędne jest jednak utrzymanie stabilnych warunków regulacyjnych.
Na chwilę obecną Polska ma jeden z najniższych wskaźników internetu światłowodowego w Europie. Nowy prezes UKE z pewnością mógłby zakończyć swoją kadencję wprowadzając Polskę na czoło rankingów.
