PKN Orlen dywersyfikuje dostawy ropy: koncern gotowy na przyjęcie surowca z Iranu
PKN Orlen w ramach dywersyfikacji dostaw ropy naftowej jest gotowy na przyjęcie dla swych rafinerii surowca z Iranu, ale na razie decyzja w tej sprawie nie zapadła, gdyż konieczne jest m.in. dopracowanie kwestii operacyjnych i związanych z zapotrzebowaniem.
"Kiedy będzie dostawa, to poczekajmy jeszcze na ostateczne uzgodnienia. Wiemy, że musimy dograć trochę szczegółów operacyjnych. Jest to jednak kraj objęty w jakiejś mierze sankcjami. Także jest kwestia dogrania operacyjnego i zapotrzebowania naszych rafinerii. Absolutnie jesteśmy gotowi taką ropę sprowadzać" - powiedział wiceprezes PKN Orlen ds. finansowych Sławomir Jędrzejczyk, pytany o możliwe zakupy irańskiej ropy.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Jędrzejczyk przyznał, że PKN Orlen testuje różne gatunki surowca, pochodzące z różnych regionów świata, w tym z Iraku, Iranu, a także z USA. "Na brak ropy nie narzekamy. Ropę mamy. Jest kwestia oczywiście decyzji dalszej, dywersyfikacyjnej i być może w niedługim czasie również ropa z Iranu będzie do nas płynęła" - dodał wiceprezes płockiego koncernu.
"Jesteśmy gotowi przyjąć ponad 60 gatunków ropy. Także generalnie nie jest to kwestia jakości ropy. Jest kwestia bardziej dogrania warunków ekonomicznych i takiego skonfigurowania również tych dostaw, żeby było to optymalne dla pracy rafinerii" - zaznaczył Jędrzejczyk, dopytywany o możliwość przerobu surowca z Iranu.
Wiceprezes PKN Orlen przypomniał jednocześnie, że spółka ta ma m.in. podpisane kontrakty na dostawy ropy naftowej z rosyjskim Rosneftem oraz z Saudi Aramco z Arabii Saudyjskiej.
Umowa zawarta w maju z Saudi Aramco, jednym z największych koncernów wydobywczych na świecie, która będzie obowiązywała do końca grudnia, zakłada dostawy saudyjskiego surowca w ilości ok. 200 tys. ton miesięcznie do rafinerii grupy PKN Orlen w Polsce, Czechach i na Litwie. Kontrakt przewiduje opcję automatycznego przedłużenia na kolejne lata.
Czytaj także: KE szykuje nowe cele redukcji emisji CO2. Są bardzo niekorzystne dla Polski!
Z końcem grudnia 2015 r. PKN Orlen podpisał aneks do długoterminowej umowy na dostawy ropy naftowej z rosyjskim koncernem Rosneft Oil Company. Porozumienie zapewnia dostawę od 18 mln ton do 25,2 mln ton surowca, a szacunkowa maksymalna wartość kontraktu to ok. 26 mld zł. Dostawy realizowane są rurociągiem "Przyjaźń" do rafinerii w Płocku od 1 lutego i potrwają do 31 stycznia 2019 r. - spółka posiada także opcję odbioru części dostaw tego surowca w gdańskim Naftoporcie lub w terminalu morskim w Butyndze na Litwie.
Oprócz aneksu do umowy z Rosneft Oil Company, PKN Orlen ma kontrakt z Tatneft Europe z siedzibą w Szwajcarii, handlowym przedstawicielem rosyjskiej spółki Tatneft, zawarty także w grudniu 2015 r. Zgodnie z tym kontraktem dostawy ropy naftowej bezpośrednio do Płocka realizowane są od 1 stycznia 2016 r. i będą trwać do 31 grudnia 2018 r. Umowa przewiduje dostawę od 3,6 mln ton do 7,2 mln ton surowca, a szacunkowa maksymalna wartość kontraktu to ok. 7,4 mld zł.
PKN Orlen wielokrotnie podkreślał, że przyjęta tam struktura dostaw "umożliwi reagowanie na zmiany na rynku ropy i pozostawia przestrzeń do pozyskiwania surowca z alternatywnych kierunków". Od września 2015 r. do maja tego roku spółka przyjmowała surowiec pochodzący z Saudi Aramco w dostawach typu spot (doraźnych - PAP) - było to ok. 100 tys. ton ropy miesięcznie. W tym samym czasie płocki koncern informował, że analizuje też możliwości dywersyfikacji dostaw ropy z Bliskiego Wschodu, w tym z Iranu i Iraku.
Wiceprezes PKN Orlen ds. finansowych pytany w czwartek, czy spółka ta rozważa zaangażowanie się w projekt przedłużenia do Polski ukraińskiego ropociągu Odessa-Brody, odparł, iż strategią tej spółki jest "być trochę neutralnym logistycznie".
"Z naszego punktu widzenia, im więcej alternatyw logistycznych tym lepiej, ale na tym etapie nie planujemy naszego dużego zaangażowania" - podkreślił Jędrzejczyk.
Przypomniał jednocześnie, że ropa z Azerbejdżanu, czyli z regionu, który ma zapewniać surowiec dla projektu przedłużenia do Polski rurociągu Odessa-Brody, jest dostarczana do czeskiej rafinerii w Kralupach, działającej w ramach grupy Unipetrolu, w którym płocki koncern posiada 62,99 proc. akcji.
W ostatnim czasie prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew zakomunikował, że wraz z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką polecił wznowienie projektu rurociągu Odessa-Brody, co - jak dodał - stworzy możliwości transportu surowca w obszarze mórz: Kaspijskiego, Czarnego i Bałtyku. "W tym trójkącie jest potencjał dla współpracy i uważam, że bez wątpienia rola korytarza transportowego jest w naszej współpracy kluczowa" - podkreślił Alijew. Zaznaczył przy tym, że "Azerbejdżan dostarcza na rynki europejskie bardzo duże ilości swojej ropy i staje się krajem tranzytowym dla państw leżących na wschodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego".
Do prac nad projektem przedłużenia tzw. rewersyjnego rurociągu naftowego Odessa-Brody do Polski: najpierw do Adamowa i Płocka, a następnie dalej do Gdańska, powołano w 2004 r. Międzynarodowe Przedsiębiorstwo Rurociągowe (MPR) "Sarmatia". Spółkę tę utworzyły ówczesne Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" - obecnie PERN oraz Ukrtransnafta, czyli operatorzy magistrali naftowych w Polsce i na Ukrainie.
W 2007 r. zawarte zostało porozumienie o wejściu do MPR "Sarmatia", jako udziałowców, trzech kolejnych podmiotów - z Azerbejdżanu (State Oil Company of Azerbeaijan - SOCAR), Gruzji (Georgian Oil and Gas Corporation - GOGC) i Litwy (Klaipedos Nafta).
Projekt zakładał wcześniej budowę magistrali do końca 2015 r. Realizacja inwestycji miała m.in. umożliwić od 2016 r. transport do Polski w ciągu roku do 10 mln ton ropy z Azerbejdżanu. Całkowitą wartość projektu szacowano wcześniej na 2 mld zł. Niedawno zapadła decyzja o aktualizacji studium wykonalności tego przedsięwzięcia, której celem ma być analiza, czy projekt jest ostatecznie uzasadniony i opłacalny biznesowo.
(PAP)
Zobacz: W tych krajach Polska będzie się promować. Resort rozwoju wybrał 5 perspektywicznych rynków