PORADNIK DLA ZADŁUŻONYCH: Jak uwolnić się od długów? Odcinek 21. BTE: świadectwo naszej hańby narodowej. Od tej śmiertelnej pułapki czasem można się wyzwolić i jeszcze na tym zarobić!
25 września powinien być uznany jako bardzo ważne, narodowe święto. Nic ta data Ci nie mówi? Podpowiadam: w dniu 25 września 2015 roku został zdelegalizowany, na mocy stosownej ustawy, bankowy tytuł egzekucyjny (zwany w skrócie BTE). Mam nadzieję, że na wsze czasy
Dlaczego tak uważam? Bo BTE to świadectwo największej hańby naszego systemu sprawiedliwości. Nie ma żadnych statystyk w tym względzie, ale jestem przekonany, że rokrocznie poprzez zastosowanie BTE, banki wykańczały dziesiątki tysięcy naszych rodaków. Zupełnie bezkarnie. Może przypomnijmy sobie w jakim celu zostało powołane do życia to straszliwe narzędzie, którym dysponować mogły tylko banki.
Łyczek historii
Bankowy tytuł egzekucyjny zaistniał w Polsce od 1998 roku, jako stosowny zapis w Prawie bankowym. Przyjęto wówczas skądinąd słuszne założenie, że skoro banki mają w pierwszej kolejności chronić depozyty, to powinny dysponować specjalną bronią przed różnego rodzaju oszustami, którzy wzięli kredyt z zamiarem braku spłaty. Podobnie jest wszak z policjantami: w pełni akceptujemy, że są oni uzbrojeni, bowiem inaczej słabo by nas bronili przed przestępcami. No dobrze, ale czy w bankowości nie powinna obowiązywać ta sama zasada co w policji, czyli: nieuzasadnione użycie broni podlega odpowiedzialności karnej?! Jak wiemy – choćby z amerykańskich filmów - nie zawsze w policji ta zasada jest ściśle przestrzegana.
Bardzo zły porucznik
To, że czasem policjant musi użyć broni wobec groźnego przestępcy na ogół wszyscy akceptujemy. Jednakowoż, jeśli przedstawiciel tego zawodu wymachuje pistoletem przed sąsiadem, aby ten ściszył muzykę – już pewnie nie wszystkim się spodoba. Także sytuacja, kiedy policjant, chcąc wywalczyć sobie lepsze miejsce w kolejce (bo się np. spieszy do pracy), postrzeli kilka osób, które nie chcą go przepuścić. Najmniej głosów na TAK pewnie będzie miał „szybki rozwód” policjanta, który chcąc odzyskać stan wolny (ale nie dzieląc się majątkiem z żoną) po prostu ją zabija z służbowej broni, nie ponosząc z tego tytułu żadnych konsekwencji.
Opisane przykłady to stosowanie prawa zgodnie z poniższą sentencją:
Kto ma nagana, ten ma rację!
Jak powyższe ma się do bankowości? Otóż, bankowcy dostali do dyspozycji straszliwe narzędzie, które miało być stosowane wobec potencjalnych finansowych przestępców. Była to forma paralizatora, który w okresie od jednego miesiąca do trzech pozwalał na wejście komornika na wszystkie konta niesolidnego kredytobiorcy, także zajęcie temuż wszystkich nieruchomości i ruchomości. Do takich działań oczywiście potrzebny jest stosowny wyrok sądu (inaczej nie uruchomimy komornika) z klauzulą wykonalności. A więc, aby to trwało szybko – bank szedł do sądu jak po swoje. Zgłaszał się z odpowiednimi dokumentami, po czym sąd – nie badając sprawy i kto ma w tym sporze rację – automatycznie i bardzo szybko wydawał stosowne postanowienie. Na dodatek ani bank, ani sąd nie musiał informować o postępowaniu dłużnika, ten się zazwyczaj dowiadywał o sprawie od komornika, który uprzednio wszedł mu już na wszystkie konta. Oczywiście – zabierając na poczet egzekucji środki, które znalazły się na zajętych rachunkach.
Z BTE uśmialiby się Rzymianie … 1500 lat temu!
Jakie sytuacje mogły mieć wówczas miejsce i faktycznie bardzo często się zdarzały? Kiedy podczas spłaty kredytu nastąpił spór, np. bank żądał od kredytobiorcy drogiej dopłaty do ubezpieczenia niskiego udziału własnego przy kredycie hipotecznym, a ten się opierał (jak wiemy od niedawna – to dłużnik miał rację), bank mógł uznać powyższe jako „zaległość w spłacie kredytu” i udać się do sądu po BTE. Oznacza to, że powód sam w sądzie rozstrzygał spór na swoją korzyść. Trudno uwierzyć, że ta kompromitująca zasada, tak długo się uchować w naszym, ponoć cywilizowanym kraju, skoro już w VI wieku naszej ery obowiązywała paremia, znana z Kodeksu Justyniana:
Nemo iudex in causa sua
Co bardziej po polsku oznacza: „Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie”. Ale, jak wynika z moich licznych doświadczeń, bankowcy mogli pozwalać sobie na więcej. Co najmniej dwa, duże zagraniczne banki wyspecjalizowały się w wypowiadaniu „zdrowych” umów kredytowych, bowiem miały chrapkę na przejęcie bardzo dobrych zabezpieczeń, zwykle były to atrakcyjne nieruchomości.
Trudno jest określić – nawet w dużym przybliżeniu – ile nieszczęść nieodwracalnych w skutkach, spowodowali bankowcy przez użycie BTE niezgodnie z przeznaczeniem. Z pewnością w ten sposób zniszczono dziesiątki tysięcy polskich przedsiębiorców, a znacząco więcej naszych rodaków zostało z tego powodu bankrutami. Nie dowiemy się, ile osób straciło nie tylko majątek, ale również zdrowie, a nawet życie wskutek takich działań. BTE było wystawiane często w sytuacji, kiedy spłata danego zobowiązania nie była niczym zagrożona. Nie znany mi jest natomiast ani jeden przypadek, aby ktokolwiek poniósł odpowiedzialność (mam na uwadze bankowców) za bezpodstawne użycie tego śmiertelnie groźnego narzędzia wobec uczciwego człowieka, czy przedsiębiorcy.
Dopiero ustawa z dnia 25 września ub. roku zniosła możliwość stosowania przez banki BTE. W dużym stopniu zaważył pewnie na tym wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 14 kwietnia 2015 r, uznający stosowanie bankowego tytułu egzekucyjnego jako niezgodne z Konstytucją RP.
Jak walczyć dziś z BTE z ubiegłych lat?
Obronić się przed BTE było potwornie trudno, bowiem porażony tym „paralizatorem” zostawał jednocześnie odcięty od swoich środków. A wolontariat wśród prawników, szczególnie tych najlepszych, na razie w Polsce się nie przyjął.
Dziś BTE to już historia. Ale nie dla wszystkich. Bankowe tytuły egzekucyjne wydane przed 27 listopada 2015 roku (wtedy weszła w życie ustawa, o której mowa) zachowały ważność. Pomimo, że są efektem działań niezgodnych z Konstytucją!
Ale od czego mamy specjalistów? Otóż, jak się okazuje, banki dość często dokumentację do sądu związaną z wystawieniem BTE i uzyskaniem klauzuli wykonalności, robiły niechlujnie.
Bank zlicytował Twoje mieszkanie: teraz odda Ci pieniądze!
Czasem były to błędy proceduralne, np. brakowało w dokumentacji wypowiedzenia umowy, czy też pracownik podpisujący BTE nie miał właściwego umocowania. Jednak największą niespodzianką mogą się okazać wypowiedziane umowy frankowiczów, gdzie doszło już – na podstawie BTE – do egzekucji z nieruchomości. Z punktu widzenia obowiązującego prawa: sprawa wcale nie jest jeszcze zamknięta!
Jeśli bowiem udowodnimy w sądzie, że BTE został wystawiony niezgodnie z prawem (czyli złożymy tzw. pozew przeciwegzekucyjny), to bank będzie musiał zwrócić Ci wszystkie pieniądze, jakie trafiły do tej instytucji w związku z przeprowadzoną skutecznie licytacją komorniczą! Poszkodowany dłużnik może w ten sposób uzyskać także zwrot kosztów komorniczych oraz odszkodowanie: jeśli nieruchomość była więcej warta, niż cena za jaką została sprzedana podczas licytacji.
Frankowicze górą!
W tym przypadku największe szanse na odzyskanie kasy mają frankowicze, bowiem z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że naszym specom od tych działań uda się podważyć BTE chociażby ze względu na indeksację, czyli przeliczenie zadłużenia z franków na krajową walutę. A takiej szansy, rzecz jasna, nie mają osoby z wypowiedzianymi kredytami w PLN.
Jeszcze jedna bardzo dobra wiadomość dla osób „porażonych BTE” – roszczenia poszkodowanych nie przedawniają się! Czyli jeśli BTE zostało błędnie wystawione np. w 2005 roku, co pozwoli na podważenie tego dokumentu, poszkodowany kredytobiorca może także dziś zgłosić się do sądu z pozwem przeciw-egzekucyjnym po należne mu odszkodowanie!
I tym bardzo optymistycznym akcentem - szczególnie dla osób najbardziej pokrzywdzonych przez bankowych oprawców - prawie zakończyłem dzisiejszy wykład. Prawie, bo mam dla Państwa jeszcze jedną ciekawostkę.
Pozwolę sobie wrócić do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 kwietnia ub. roku. Okazuje się, że w tej tak oczywistej sprawie nie wszyscy sędziowie byli jednomyślni. Jeden z sędziów TK nie zgodził się z wyrokiem pozostałych orzekających i złożył w tej kwestii odrębne zdanie, stwierdzając:
„Bank i jego dłużnik nie są podmiotami podobnymi. Bank udziela pożyczek, prowadzi działalność inwestycyjną, a dłużnik jest odbiorcą tych usług”
Zacytujmy w tym miejscu Art. 45. ust. 1 Konstytucji RP, zwany „zasadą sprawiedliwego procesu”: 1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
Według sędziego, który był na NIE wobec uchylenia ciężkiej patologii, jaką była możliwość stosowania przez banki BTE, powinno się dopisać drugą część do powyższego zapisu Konstytucji: 2. Powyższe nie ma zastosowania, jeśli stroną postępowania jest bank.
Czy wiesz Czytelniku, kto w tym znamienitym gronie sędziów tak mężnie bronił interesów sektora finansowego? Być może znasz to nazwisko: jest to sędzia Andrzej Rzepliński.
Szanowny Czytelniku, na koniec mam do Ciebie pytanie: Czy w państwie prawa, obywatel może być ścigany przez komorników, na podstawie niezgodnego z Konstytucją narzędzia prawnego? Moim zdaniem: po stokroć NIE! Czyli wszystkie „aktywne” BTE powinny być automatycznie unieważnione. A jaka jest Twoja opinia w tej kwestii?
Zachęcamy do zadawania pytań dotyczących: upadłości konsumenckiej, problemów z kredytami niby-frankowymi, nadmiernego zadłużenia oraz restrukturyzacji zobowiązań. Pytania prosimy kierować na adres:
Zapraszam do dalszej lektury Poradnika!
Krzysztof OPPENHEIM ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także w upadłości konsumenckiej oraz w doradztwie przy oddłużaniu. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika „Dłużnik też Człowiek”.Obecnie także Prezes Zarządu „Nieruchomości Boża Krówka”
Wcześniejsze odcinki Poradnika dla zadłużonych czytaj tutaj:
PORADNIK DLA ZADŁUŻONYCH: Jak uwolnić się od długów? Odcinek 1. Czy można pokonać swoje długi?
PORADNIK DLA ZADŁUŻONYCH: Jak uwolnić się od długów? Odc. 3. Bankructwo to stan ducha…