Informacje
Produkty z UE, w tym polskie, po nałożeniu ceł na rynku USA staną się droższe i przez to mniej konkurencyjne dla amerykańskich konsumentów, Nz. port kontenerowy w Mannheim (Niemcy) / autor: PAP/EPA/RONALD WITTEK
Produkty z UE, w tym polskie, po nałożeniu ceł na rynku USA staną się droższe i przez to mniej konkurencyjne dla amerykańskich konsumentów, Nz. port kontenerowy w Mannheim (Niemcy) / autor: PAP/EPA/RONALD WITTEK

Polska gospodarka straci na cłach USA kilka mld zł rocznie

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 lipca 2025, 10:50

  • Powiększ tekst

Polska gospodarka straci na amerykańskich cłach kilka miliardów złotych; wzrost polskiego PKB może być o 0,1 pkt proc. niższy - ocenił Piotr Bujak z PKO BP. Dodał, że wynegocjowana umowa handlowa UE-USA będzie miała też pozytywne efekty, ale będą one ograniczone.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent USA Donald Trump uzgodnili w weekend w Turnberry, w zachodniej Szkocji, umowę handlową między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Von der Leyen przekazała, że zgodnie z porozumieniem 15-procentowa stawka celna obejmie przeważającą część eksportu unijnego do USA, m.in. przemysł samochodowy, półprzewodnikowy i farmaceutyczny.

»» O szczegółach umowy USA i komentarza do niej czytaj tutaj:

Jest umowa handlowa USA i UE!

Niemcy wściekli na Trumpa i von der Leyen. „Kapitulacja”

Polska gospodarka straci kilka miliardów złotych rocznie

W ujęciu rocznym w skali całej polskiej gospodarki można te straty szacować na poziomie kilku miliardów złotych. To mogą być straty tego rzędu. Według naszych szacunków wzrost polskiego PKB może być z tego tytułu niższy o 0,1 pkt proc. - ocenił w rozmowie z PAP główny ekonomista PKO Banku Polskiego Piotr Bujak.

Ekonomista zaznaczył, że w przypadku wypracowanej umowy UE-USA mamy do czynienia z kilkoma efektami. Po pierwsze, produkty unijne, w tym polskie, po nałożeniu ceł na amerykańskim rynku staną się droższe i przez to mniej konkurencyjne dla amerykańskich konsumentów. To narazi europejskich i polskich eksporterów na straty, które jego zdaniem z pewnością będą odczuwalne, ale na razie są trudne do oszacowania. Wysokość tych strat będzie zależała m.in. od tego, jakimi cłami będą objęte towary z innych gospodarek niż UE, z którymi europejscy producenci konkurują na amerykańskim rynku.

Zdaniem Bujaka wypracowanie umowy może mieć pozytywny efekt w przypadku ograniczonej liczby branż. Jak wyjaśnił, w sytuacji, gdy na amerykański rynek trafia jakiś produkt z UE, który nie jest produkowany lokalnie, nawet po uwzględnieniu 15-procentowej stawki celnej będzie on tańszy niż konkurencyjny produkt z jednego z np. azjatyckich krajów, w przypadku których stawka celna będzie wyższa niż w przypadku UE.

Pozytywne efekty w odniesieniu do nielicznych towarów

Może się okazać, że konkurencyjność niektórych europejskich towarów zwiększy się, ale mówimy o efekcie, który wystąpi w bardzo ograniczonym stopniu, w ograniczonym zakresie. Taki paradoksalnie pozytywny efekt może mieć miejsce w pewnych niszach rynkowych, niestety raczej w odniesieniu do nielicznych towarów lub grup towarów. Zasadniczy efekt ceł będzie negatywny - ocenił główny ekonomista banku.

Dodał, że pozytywnym efektem względem chaosu z ostatnich miesięcy od rozpoczęcia wojen handlowych przez Donalda Trumpa będzie też to, że znika niepewność, a pojawi się jakaś przewidywalność. Biznes będzie wiedział, na czym stoi.

Wciąż nie wszystkie zapisy umowy handlowej są znane

Bujak przypomniał też, że nowa umowa ze Stanami Zjednoczonymi ma obniżyć cła z przejściowo obowiązującej obecnie efektywnej stawki 27,5 proc. do 15 proc., ale wysokość amerykańskich ceł pierwotnie, czyli przed tzw. dniem wyzwolenia, była znacznie niższa.

Trzeba podkreślić, że względem sytuacji z okresu eskalacji wojen handlowych i podwyższonej niepewności teraz jest lepiej, ale względem punktu wyjściowego sprzed „dnia wyzwolenia” jest gorzej. Trzeba o tym pamiętać w analizie sytuacji i wpływu na poszczególne podmioty - stwierdził ekonomista.

Zwrócił też uwagę na fakt, że wciąż nie wszystkie zapisy umowy handlowej są znane. Niewiadomą jest np. pełna lista wyłączeń, tj. produktów zwolnionych z cła. Wciąż nie ma też pewności, jak będzie wyglądała kwestia kwot na obniżone cła w przypadku stali i aluminium.

Niejasne efekty dla biznesu w USA

Rozmówca PAP stwierdził też, że na wojnie handlowej USA i finalnie umowie handlowej z UE stracą też same Stany Zjednoczone, mimo że sam amerykański budżet na wpływach z ceł zyska.

  • To w pewnym stopniu może pomagać redukować bardzo wysoki w Stanach Zjednoczonych deficyt fiskalny i ograniczać silny przyrost długu publicznego. Natomiast cenę zapłacą konsumenci, bo przecież trudno sobie wyobrazić, żeby ciężar podwyższonych ceł, najwyższych od dekad, w całości wzięli na siebie producenci i eksporterzy. Według powszechnych oczekiwań ekonomistów, w tym z amerykańskiego banku centralnego, znaczny wzrost efektywnej stawki celnej na import do USA spowoduje wzrost inflacji, więc cenę zapłacą amerykańscy konsumenci, czyli amerykańska gospodarka poniesie istotny koszt tych działań - dodał.

Według analiz PKO BP efektywna stawka celna dla państw Europy wzrosła z przedziału od 1,5 - 4 proc. do maksymalnie 17 proc. od sierpnia. W komentarzu banku zaznaczono, że na skutek wyższych ceł najbardziej ucierpią gospodarki mające istotną wymianę handlową z USA, czyli m.in. Niemcy, Włochy i Finlandia. Polska i inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej odczują negatywne skutki pośrednio - poprzez spadek popytu z zachodnich państw UE.

Szacujemy, że nowe cła ograniczą wzrost PKB w Niemczech w tym roku o około 0,4 pp, a w państwach EŚW o około 0,1 pp względem scenariusza bez ceł. Bardziej negatywny wpływ będzie widoczny w przyszłym roku, choć będzie on tylko nieznacznie silniejszy niż w roku bieżącym. Długoterminowy wpływ ceł na PKB może skutkować maksymalnie spadkiem o 1 proc. w państwach UE względem scenariusza dotychczasowych ceł” - ocenili ekonomiści banku.

Negocjacje w sprawie umowy handlowej między USA a UE trwały od marca, kiedy amerykańska administracja ogłosiła wprowadzenie pierwszej rundy ceł na europejski import. Były to 50-procentowe cła na stal i aluminium; potem w negocjacjach pojawiała się stawka 30 proc. ceł na europejski eksport do USA. Jak mówiła w niedzielę von der Leyen, bez zawarcia umowy z USA ta stawka weszłaby w życie od 1 sierpnia.

Nałożenie wysokich ceł na większość państw świata Trump zapowiadał już w kwietniu; jak wskazywał, celem jest minimalizacja deficytu handlowego USA. Poszczególne kraje rozpoczęły wtedy negocjacje ws. nowych umów handlowych z USA; do tej pory umowy Stany Zjednoczone zawarły m.in.: z Wielką Brytanią i Japonią. Największym partnerem handlowym USA pozostaje jednak Unia Europejska.

Bartłomiej P. Pawlak (PAP), sek

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Srebro idzie w górę, wojna za rogiem?

Nawet 30 tys. zł za tę monetę. Sprawdź, czy masz ją w domu

InPost płaci setki milionów CIT, niemiecki DHL – zero!

»»Premier Węgier Viktor Orban w specjalnym wywiadzie dla wPolsce24

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych