Jak ubezpieczać wyjazdy górskie?
Ubezpieczenie wyjazdów górskich powinno być dopasowane do indywidualnych potrzeb i miejsca, do którego jedziemy. We Francji czy w Niemczech za ratunek raczej nie zapłacimy, natomiast w Alpach austriackich czy włoskich już tak - wskazuje Rzecznik Finansowy.
"Przede wszystkim warto się zorientować, czy rodzaj uprawianego przez nas narciarstwa (snowboardingu) zaliczany jest do sportów rekreacyjnych. Zależnie od sposobu jazdy można bowiem wyróżnić jazdę rekreacyjną, jazdę o podwyższonym ryzyku oraz jazdę ekstremalną" - czytamy w komunikacie Rzecznika Finansowego.
Podkreślono w nim, że jazda rekreacyjna, jak sama nazwa wskazuje, ma polegać na wypoczynku, ma się odbywać na wyznaczonych trasach i w konkretnych godzinach. "Podwyższone ryzyko występuje wtedy, gdy nasze umiejętności pozostawiają wiele do życzenia i stanowimy zagrożenie dla innych osób przebywających na stoku. Ekstremalne uprawianie sportu polega na tym, że zjeżdżamy z utartych szlaków w poszukiwaniu wrażeń, co związane jest z podwyższonym ryzykiem powstania szkody na osobie" - zaznaczono w komunikacie.
W ocenie specjalistów z biura rzecznika, w zależności od ubezpieczyciela definicje typów sportu mogą się nieznacznie różnić, ważne jest jednak, abyśmy dobrali opcję zgodną z naszymi zamiarami i stylem jazdy. Jeżeli wybierzemy niewłaściwie, może to skutkować nawet całkowitą odmową zwrotu kosztów świadczenia odszkodowawczego z tytułu zawartej umowy.
"Trzeba też wziąć pod uwagę, że w zależności od kraju istnieje zróżnicowanie, jeśli chodzi o koszty usług medycznych czy ratownictwa górskiego. Za usługi, których koszt w Polsce pokrywa NFZ, czyli takie, które nie obciążają bezpośrednio naszej kieszeni, w innym kraju trzeba będzie zapłacić - ostrzegają specjaliści.
Zaznaczają, że koszty akcji ratowniczej w Polsce zostaną zrefundowane, a na Słowacji już niekoniecznie. "U naszych południowych sąsiadów akcja taka jest w całości płatna, a jej koszt może wynosić nawet kilkanaście tysięcy euro. Również w Alpach natkniemy się na znaczące różnice. We Francji czy w Niemczech prawdopodobnie za ratunek nie zapłacimy nic, natomiast w Alpach austriackich czy włoskich (w zależności od regionu) musimy liczyć się z wydatkami" - czytamy w komunikacie.
Wyliczono w nim, że koszty leczenia w zagranicznych placówkach także mogą się znacznie różnić. Nawet jeżeli jesteśmy w posiadaniu karty EKUZ (Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego) nie oznacza to, że wszystkie koszty leczenia poniesione za granicą zostaną uregulowane. Dajmy na to w Szwajcarii będziemy zmuszeni pokryć 50 proc. kosztów transportu do szpitala, we Francji najczęściej będzie to 80 proc. kosztów leczenia.
"Koszty, które nie są refundowane przez zagraniczny system, niestety zmuszeni będziemy ponieść sami, bo nie ma możliwości, by zostały one rozliczone z NFZ-em. Nie ma co liczyć na zwrot kosztów transportu medycznego do kraju czy kosztów badań specjalistycznych" - podał Rzecznik Finansowy. "Jak wiadomo, powyższe usługi nie należą do najtańszych, więc zdecydowanie warto wykupić polisę, która zagwarantuje nam zwrot ich kosztów. Ubezpieczenia turystyczne zazwyczaj oferowane są w pakiecie, który oprócz ubezpieczenia kosztów leczenia obejmuje także ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Dzięki takiej polisie wypłacone zostanie jednorazowo świadczenie z tytułu uszczerbku na zdrowiu" - dodał.
W komunikacie zaznaczono, że w pakiecie możemy wykupić dodatkowo ubezpieczenie sprzętu na wypadek uszkodzenia podczas jazdy albo kradzieży. Nie zapominajmy przy tym o dokumentach potwierdzających okoliczności takiego zdarzenia, bo to na ich podstawie koszty zostaną nam zwrócone. Co ciekawe, raczej nie możemy liczyć na zwrot kosztów z tytułu uszkodzonych albo skradzionych kijków narciarskich, bo w większości proponowanych na rynku ubezpieczeń kijki takie nie są traktowane jako sprzęt narciarski.
Podkreślono też, że względu na to, że raczej nie zdarza się, abyśmy mieli okazję szusować w samotności, musimy uwzględnić możliwość zajścia zdarzeń z udziałem osób trzecich. Gdy przez nas stanie się komuś krzywda, będziemy zobowiązani do pokrycia wszelkich poniesionych przez poszkodowanego kosztów. Mogą być one nieznaczne, jak w przypadku uszkodzenia ekwipunku narciarza, musimy jednak liczyć się z tym, że osoba taka znajdzie się w szpitalu i niezbędne będą transport do kraju albo późniejsza rehabilitacja, co znacznie zwiększy koszty zdarzenia. Przed takimi wydatkami uchroni nas ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym.
"Taka polisa będzie pomocna również w sytuacji, gdy poszkodowany będzie życzył sobie zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Warto wybrać opcję ubezpieczenia, które ma najwyższą sumę gwarancyjną, czyli taką, do jakiej ubezpieczyciel odpowiada w razie zdarzenia. Na rynku dostępne są polisy z sumą gwarancyjną opiewającą nawet na 100 tysięcy euro" - poinformowano w komunikacie.
Zaznaczono też, że powinniśmy zwrócić uwagę na sumę ubezpieczenia, czyli granicę kosztów, do jakich świadczenie może być wypłacone. Jeżeli wydatki poniesione na skutek szkody przekroczą sumę ubezpieczenia, ubezpieczyciel nie musi nam ich zwracać, bo jego odpowiedzialność kończy się wraz z tą granicą.
PAP/ as/