Zachodni europosłowie chcą zaostrzenia przepisów o delegowaniu pracowników. Polska jest przeciw
Część europosłów chce zaostrzenia proponowanych przez Komisji Europejską zmian w unijnej dyrektywie o pracownikach delegowanych. W czwartek w europarlamencie zaprezentowano projekt raportu w tej sprawie
Propozycja KE zmierza do wprowadzenia zasady, że pracownikom delegowanym, czyli tymczasowo wysłanym do pracy w innym kraju UE, powinno przysługiwać takie samo wynagrodzenie jak pracownikom lokalnym wykonującym tę samą pracę. Powinno ono obejmować nie tylko płacę minimalną kraju przyjmującego, ale także dodatkowe składniki wynagrodzenia, jak premie czy dodatki urlopowe.
Według koncepcji Komisji Europejskiej, gdy okres delegowania pracownika przekroczy dwa lata, powinien on być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego, co oznacza np. konieczność odprowadzania lokalnych składek na ubezpieczenie zdrowotne.
Przedstawiony w czwartek projekt stanowiska europarlamentu w sprawie tych przepisów zakłada utrzymanie dwuletniego okresu delegowania pracowników, zanim zostaną oni objęci przepisami państwa przyjmującego. Jednak jedna ze współautorek sprawozdania, holenderska socjalistka Agnes Jongerius, zapowiedziała już, że będzie dążyć do zaostrzenia przepisów.
Proponowane przez KE 24 miesiące to za długi okres delegowania. Sądzę, że powinien wynosić maksymalnie sześć miesięcy - powiedziała Jongerius.
Projekt stanowiska PE przewiduje też m.in., że pracowników delegowanych powinny obejmować wszystkie ważniejsze układy zbiorowe w państwie przyjmującym, a nie tylko układy zbiorowe, które są powszechnie stosowane, jak proponowała Komisja Europejska.
Zdaniem europosłanki Danuty Jazłowieckiej (PO), która zajmuje się zagadnieniami związanymi z delegowaniem pracowników, proponowane zmiany w dyrektywie z 1996 r. doprowadzą w praktyce do ograniczenia delegowania pracowników, które jest jedną z form mobilności na rynku pracy.
Zaostrzone przepisy będą nie do przejścia dla małych i średnich przedsiębiorstw - oceniła Jazłowiecka.
Jej zdaniem zarówno propozycja KE, jak i projekt raportu Parlamentu Europejskiego są niejasne i nie dość precyzyjne w niektórych kwestiach, np. nie wiadomo, jakie składniki wynagrodzenia powinien otrzymywać pracownik delegowany poza płacą minimalną, czy też jak liczyć długość okresu delegowania.
Polska jest krajem UE, z którego deleguje się najwięcej pracowników. W 2014 r. było to prawie 430 tysięcy na 1,9 mln (22,3 proc.). W ubiegłym roku udało się zmontować koalicję 11 państw, głównie z Europy Środkowej i Wschodniej, przeciwnych proponowanym przez KE zmianom w dyrektywie. Pomimo tzw. żółtej kartki, zgłoszonej przez parlamenty tych krajów, Komisja podtrzymała jednak swoją propozycję.
Ostateczny kształt przepisów zostanie wypracowany w negocjacjach między rządami państw UE, KE oraz europarlamentem. Zakończenie prac nad stanowiskiem PE planowane jest wstępnie na lipiec. Nie wiadomo, jak długo potrwają prace w Radzie UE (gronie przedstawicieli rządów państw członkowskich), która jest bardzo podzielona w tej sprawie.
PAP, MS