Sejmowa komisja prosi ministra sprawiedliwości o nadzór nad postępowaniem upadłościowym SKOK Wołomin
O "analizę działań organów państwa" w postepowaniu upadłościowym SKOK Wołomin zwróciła się w czwartek do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry sejmowa komisja finansów publicznych.
W przyjętym dezyderacie komisja prosi ministra Zbigniewa Ziobrę, by objął nadzorem także dalsze działania, związane z postępowaniem upadłościowym SKOK Wołomin, ze szczególnym uwzględnieniem działalności syndyka i sędziego komisarza.
Blisko cztery godziny komisja finansów debatowała w czwartek m.in. o powodach przedłużającego się postępowania upadłościowego SKOK Wołomin. Na posiedzeniu nie pojawili się jednak, mimo zaproszenia, ani syndyk Lechosław Kochański, ani sędzia komisarz Arkadiusz Zagrobelny.
Na początku obrad o działaniach syndyka w sprawie SKOK Wołomin mówili przedstawiciele KNF, BFG, resortu sprawiedliwości i finansów.
Emocje na sali wywołało zwłaszcza wystąpienie wiceprzewodniczącego KNF Wojciecha Kwaśniaka. Mówił on, że strata bilansowa SKOK Wołomin za 2014 rok (ostatni rok działalności) wynosiła 2,5 mld zł, z czego dziś do pokrycia jest ok. 2,26 mld zł.
Ponieważ, jak mówił, w myśl statutu SKOK Wołomin "każdy członek tej kasy ponosi odpowiedzialność w ustawowej, podwójnej wysokości wpłaconych uprzednio i posiadanych udziałów", a zgodnie z ustawą o SKOK "odpowiedzialność członków kas za straty powstałe w kasie może zostać podwyższona w statucie kasy do podwójnej wysokości wpłaconych udziałów", syndyk zdecydował się wysłać wezwania do zapłaty do około 7 tys. członków SKOK Wołomin, który mają najwięcej udziałów. Powoływał się na to - jak mówił Kwaśniak - że każdy członek SKOK Wołomin złożył w deklaracji członkowskiej oświadczenie, że będzie ściśle przestrzegać przepisów obowiązującego statutu i regulaminów.
Na słowa wiceszefa KNF zareagował obecny na posiedzeniu komisji Marcin Karliński ze Stowarzyszenia Wspierania Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała. Występował jako przedstawiciel poszkodowanych członków SKOK Wołomin.
Zwracał uwagę, że syndyk, żądając pieniędzy od "biednych ludzi", opiera się na sprawozdaniach zarządu SKOK Wołomin, który niemal w całości został aresztowany. "Pan przewodniczący Kwaśniak zakłada, że sprawozdania tych przestępców są wiarygodne?" - pytał.
Dziwił się też, że w kierownictwie KNF wciąż nie doszło do "dobrej zmiany", bo na temat sytuacji w SKOK Wołomin wypowiadają się wciąż ci sami przedstawiciele komisji.
Kwaśniak odpowiadał, że on relacjonował tylko stanowisko syndyka, który "działa w oparciu o przekonanie, że postępuje zgodnie z prawem". Przypomniał też, że to działania KNF doprowadziły "do ujawnienia i udokumentowania przestępczej działalności, prowadzonej przez ten podmiot". Przypomniał, że on sam zainteresowanie sprawą przypłacił pobiciem.
Gabriela Masłowska (PiS) przekonywała, że warunkiem takiego działania syndyka powinna być decyzja walnego zgromadzenia spółdzielczej kasy. Takie są bowiem przepisy prawa spółdzielczego. Argumentowała, że syndyk "nie może sobie przypisywać kompetencji walnego zgromadzenia".
"Prawo jest bardzo ważne, ale ma służyć sprawiedliwości" - mówiła. "Skoro ludzie nie są winni temu, co robili przestępcy, dlaczego dzisiaj mają pokrywać straty w podwójnej wysokości swoich udziałów" - pytała.
Podobne stanowisko zajął podczas posiedzenia komisji przedstawiciel Kasy Krajowej SKOK, którego zdaniem syndyk nie miał uprawnienia do tego, by zwracać się do członków o wpłatę z tytułu dodatkowej odpowiedzialności, bo w takiej sprawie "konieczne jest przeprowadzenie walnego zgromadzenia".
Również Jan Szewczak (PiS) powoływał się na ekspertyzy, że postepowanie syndyka jest niezgodne z prawem. "Chcielibyśmy wiedzieć jakie jest stanowisko prokuratora generalnego" - zaznaczył. Szewczak przyznał zarazem, że wydarzenia związane ze SKOK Wołomin mogłaby wyjaśnić komisja śledcza.
Temat podchwycili posłowie opozycji. "Naszym obowiązkiem jako parlamentarzystów dziś jest powołać komisję śledczą" - mówiła Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna).
Szef komisji finansów Jacek Sasin (PiS) zwracał uwagę, że taki wniosek o komisję śledczą należałoby poprawnie sformułować, poza tym dziś działa już jedna komisja śledcza - w sprawie afery Amber Gold. "Po zakończeniu pracy komisji Amber Gold przyjdzie czas na powołanie kolejnej komisji śledczej" - powiedział.
Przyznał zarazem, że postepowanie syndyka w sprawie SKOK Wołomin "wymaga wyjaśnienia". Bo dziś udziałowcy SKOK Wołomin nie mogą spać spokojnie i może oczekiwać wezwania do zapłaty.
Stąd Sasin zaproponował komisji przyjęcie dezyderatu do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego o przeanalizowanie działań podjętych w procesie upadłościowym, wyjaśnienie, czy działania syndyka są zgodne z prawem i objęcie tego postępowania nadzorem w przyszłości. "Jestem przekonany, że pan minister Ziobro jest zainteresowany, by ta sprawa została wyjaśniona" - powiedział. Dezyderat ten komisja przyjęła.
Sprawa komisji śledczej w sprawie SKOK Wołomin wróciła podczas wieczornego głosowania całego Sejmu w sprawie noweli ustawy o SKOK. Izabela Leszczyna (PO) zapowiedziała, że jej klub złoży wniosek w sprawie powołania takiej komisji, a stanowisko PiS będzie "papierkiem lakmusowym".
W lutym 2015 r. warszawski sąd ogłosił upadłość SKOK Wołomin. W ostatnich latach kilka prokuratur prowadzi śledztwo dotyczące doprowadzenia Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości.
Największe postępowanie ws. SKOK Wołomin nadzoruje prokuratura w Gorzowie Wlkp., badająca działalność grupy przestępczej, która w ciągu kilku lat wyłudziła ze SKOK Wołomin pożyczki na kwotę niemal 800 mln zł.
Podejrzany o kierowanie tą grupą przestępczą Piotr P. (który zasiadał w Radzie Nadzorczej SKOK Wołomin) już wcześniej został oskarżony o zlecenie pobicia w 2014 r. wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka, który nadzorował kontrole w SKOK Wołomin. Sąd ogłosił upadłość kasy w lutym 2015 r. Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłacił do połowy 2015 r. 2 mld 200 mln zł klientom SKOK Wołomin.
PAP, sek