B. dyrektor z UOKiK: w 2011 r. nie mieliśmy świadomości, że Amber Gold to przestępstwo
W 2011 r. nie mieliśmy świadomości, że Amber Gold to "grube i wyrafinowane" przestępstwo; wydawało nam się, że podejmowane przez nas działania są wystarczające - zeznała b. dyrektor Departamentu Polityki Konsumenckiej UOKiK Monika Stec-Nowak w środę przed komisją śledczą.
Monika Stec-Nowak to pierwszy świadek związany z UOKiK, który zeznawał przed komisją.
Po wybuchu afery Amber Gold Komitet Stabilności Finansowej, odnosząc się do działań podjętych w tej sprawie przez UOKiK, wskazał w swoim raporcie m.in. na brak odpowiednio wnikliwej analizy ze strony prezesa Urzędu wzorców umownych stosowanych przez Amber Gold "w kontekście niedozwolonych postanowień umownych". Stwierdził także brak odpowiednich reakcji kontrolnych wobec informacji o wpisaniu spółki na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego.
Z kolei zastępca szefa KNF Marcin Pachucki wskazywał podczas przesłuchania przed komisją śledczą, że w drugiej połowie 2010 r. odbyło się jego spotkanie z przedstawicielami UOKiK, a we wrześniu 2010 r. poprosił o przygotowanie pisma do departamentu ochrony klientów UKNF (zajmującego się z kontaktami z UOKiK), wskazującego na wątpliwości co do funkcjonowania spółki Amber Gold. Pachucki zaznaczył w trakcie przesłuchania, że "finalnie UOKiK przekazał informację, że nie znajduje podstaw do prowadzenia postępowania administracyjnego w zakresie naruszenia zbiorowego interesów klientów".
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał w zakończonym 24 sierpnia 2012 r. postępowaniu, że reklamy publikowane przez Amber Gold nie wprowadzały klientów w błąd. W trakcie postępowania UOKiK zakwestionował trzy klauzule stosowane w umowach przez Amber Gold, które dotyczyły niejasnych kryteriów ustalania cen kruszców. Po interwencji Urzędu spółka zmieniła lub usunęła z wzorca umownego wszystkie kwestionowane postanowienia. Urząd badał w postępowaniu wzory umów stosowane przez spółkę oraz jej materiały reklamowe. W ramach postępowania regulator sprawdzał, czy informacje zawarte w reklamach odpowiadały warunkom oferowanych umów oraz praktyce przedsiębiorcy.
Podczas środowego przesłuchania Andżelika Możdżanowska (PSL) zapytała Stec-Nowak, od kiedy "miała przeświadczenie, że Marcin P., reprezentujący firmę Amber Gold, jest oszustem". "Czy pani za wszelką cenę chce nam powiedzieć, że UOKiK myślał, że Amber Gold to jakieś legalne przedsiębiorstwo i szukał po prostu podstaw prawnych" - dopytywała świadka.
Pojawiały się takie informacje już po wybuchu afery, że wszyscy wiedzieli, iż to jest przekręt. Natomiast przykro mi powiedzieć, ale wydaje mi się, że myśmy, przynajmniej w 2011 r., nie mieli takiej świadomości, że faktycznie to jest grube, wyrafinowane przestępstwo - odpowiedziała Stec-Nowak.
Jak dodała, "wręcz przeciwnie, nawet takie działania, jak inwestowanie w jakieś nowe obszary, wydawało nam się, że ta firma się faktycznie rozwija". "Teraz mam też inne doświadczenie życiowe, zawodowe i większą wiedzę o tego typu zjawiskach, więc trudno mi teraz tą moją dzisiejszą percepcję z tamtą ówczesną w ogóle porównywać" - mówiła.
Ma pani świadomość, że UOKiK mógł sprawę zamknąć w 2010 r.? - pytała Możdżanowska. Świadek odpowiedziała, że nie ma takiej świadomości. "Według tamtego stanu wiedzy i tamtych okoliczności wydawało nam się, że wtedy podejmowane działania są wystarczające, są stosowne" - odpowiedziała Stec-Nowak.
Jak wskazywali posłowie, UOKiK wszczął postępowanie w sprawie Amber Gold dopiero 30 listopada 2011 r. Jarosław Krajewski (PiS) pytał, dlaczego to postępowanie wyjaśniające trwało dziewięć miesięcy, podczas gdy - zgodnie z terminami instrukcyjnymi - powinno ono trwać maksymalnie 60 dni.
W tamtej strukturze organizacyjnej i przy tamtych ograniczeniach oraz możliwościach, to postępowanie nie było postępowaniem długotrwałym - odpowiedziała Stec-Nowak. Dodała, że postępowanie miało charakter pisemny, a "wymiana pism między podmiotami zajmuje trochę czasu".
Dopytywana przez Krajewskiego, dlaczego UOKiK wszczął postępowanie wobec Amber Gold dopiero 30 listopada 2011 r., Stec-Nowak odpowiedziała, że wcześniej, z punktu widzenia UOKiK, działalność Amber Gold "nie była znacząca".
Myśmy nie mieli wiedzy o tej kampanii (reklamowej - PAP), która już się toczyła w Trójmieście i z naszego punktu widzenia (Amber Gold) nie miał jakiegoś szerokiego zakresu swojej działalności, także w tym zakresie nie był przez nas rozpoznawany jako taki, którego działalność warto przejrzeć pod kątem umów czy reklam - mówiła.
Pytana, czy pod koniec listopada 2011 r. UOKiK wszczął postępowanie w związku z konkretnym zawiadomieniem ws. Amber Gold, zaprzeczyła. "To była moja własna inicjatywa, która wynikała właśnie z monitoringu rynku, czyli z tego, że te reklamy stały się zauważalne" - powiedziała.
Stec-Nowak, na pytanie posła Nowoczesnej Witolda Zembaczyńskiego, czy UOKiK ws. Amber Gold "w przededniu wybuchu afery" otrzymywał skargi od konsumentów lub rzeczników praw konsumentów, odpowiedziała: "Nie". "Nie otrzymywaliśmy żadnych sygnałów od konsumentów" - dodała.
Dopytywana, skąd zatem UOKiK miał wiedzę na temat Amber Gold, odpowiedziała, że z dokumentów przekazanych przez Amber Gold.
Na pytanie Jarosława Krajewskiego, kto w UOKiK przygotowywał korespondencję ws. Amber Gold, poinformowała, że odpowiedź do KNF z 2010 r. (w której UOKiK poinformował, że nie znajduje podstaw do prowadzenia postępowania w zakresie naruszenia zbiorowego interesu klientów - PAP) przygotowała Sylwia Nogaś, a w przypadku odpowiedzi dot. wszczęcia postępowania w listopadzie 2011 r. Piotr Mrowiński oraz Małgorzata Orzeł-Kołodziejczyk.
Pytana, czy decyzja o niepodjęciu działań wobec Amber Gold w związku z pismem KNF z 2010 r. to była jej własna, odpowiedziała: "Wydaje mi się, że to była moja decyzja".
Stec-Nowak, pytana przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann (PiS) o to, które obszary działalności Amber Gold analizowała jako ówczesna dyrektor Departamentu Polityki Konsumenckiej w UOKiK, odpowiedziała, że były to "kwestie, które dotyczą sposobu prowadzenia działalności gospodarczej".
Była dyrektor Departamentu Polityki Konsumenckiej w UOKiK poinformowała, że wówczas ws. Amber Gold udało jej się ustalić, że klienci dokonują wpłat, z tytułu których kupowane są metale szlachetne na rzecz i w imieniu klienta oraz że "zastosowana tam jest taka formuła przechowania i następnie, po zakończeniu okresu lokaty, zwracana jest klientowi kwota wpłacona wraz z odsetkami".
Dopytywana przez Wassermann, na podstawie czego ustaliła te informacje w dwa tygodnie, odpowiedziała: "W tym momencie nie jestem w stanie precyzyjnie odpowiedzieć". "Wydaje mi się, że to musiały być materiały, które były powszechnie dostępne" - dodała.
Stec-Nowak pytana przez posła Krajewskiego, czy kancelaria ówczesnego premiera Donalda Tuska interesowała się działaniami UOKiK ws. Amber Gold do końca listopada 2011 r., odpowiedziała: "W ogóle się nie zgłaszała". Dopytywana, czy kancelaria premiera zwracała się do UOKiK po wszczęciu postępowania odparła: "Na pewno nie".
Przewodnicząca komisji poinformowała również podczas posiedzenia, że z dokumentów, z którymi niedawno zapoznała się komisja, wynika, iż jeszcze 27 czerwca 2011 r. ubezpieczyciel TUiR Allianz zawiadomił gdańską prokuraturę rejonową "o szeregu przestępstw popełnionych przez Amber Gold". "Pierwsze z nich to jest przede wszystkim to, że Amber Gold wprowadza klientów w błąd, twierdząc, że każda lokata jest ubezpieczona kwotą do 250 tys. zł" - powiedziała.
"Co robi dalej prokuratura, a w zasadzie policja? Wydaje postanowienie, bez uzasadnienia, o umorzeniu postępowania. To jest tylko dalsza część tego, jak działała gdańska prokuratura i jak torpedowała każdy możliwy sygnał i zawiadomienie" - zaznaczyła Wassermann.
Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. 13 sierpnia 2012 r. ogłosiła likwidację; tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukano w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
SzSz(PAP)