Zaskakujące. Komisarz Bieńkowska potępia niemiecki i francuski protekcjonizm
Każdy objaw protekcjonizmu w UE jest bezprawny - powiedziała w Szczecinie unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości i MŚP Elżbieta Bieńkowska. Jak podkreślała, w Europie należy zwiększyć swobodę gospodarczą
Każdy objaw protekcjonizmu w UE, czyli każdy objaw tego, że zagranicznej firmy nie wpuszcza się na własny rynek jest bezprawny i to bardzo wyraźnie trzeba powiedzieć - podkreślała Elżbieta Bieńkowska, unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości i MŚP, na spotkaniu z zachodniopomorskimi przedsiębiorcami.
Jej zdaniem, przykładem protekcjonizmu jest choćby problem z firmami transportowymi występujący wcześniej w Niemczech, a teraz w Austrii, a także Francji.
To nie ma nic wspólnego z kosztami, czy z płacami dla kierowców. To jest wyłącznie protekcjonizm - dodała Bieńkowska.
Według komisarz, gdyby nie było KE, nie byłoby w ogóle instancji, do której można by się zgłaszać w takich przypadkach, a Niemcy, czy Francja po prostu wprowadzałyby takie przepisy.
Zarówno w przypadku Niemiec i Francji, a lada moment także w przypadku Austrii, KE prowadzi postępowania, tzn. kraj musi się tłumaczyć i zmienić trochę swoje reguły. Oczywiście to trwa długo, znacznie za długo, ale jest instancja, do której można się odwołać, ponieważ wszystkie te działania są bezprawne - dodała.
W Europie należy poszerzyć swobodę gospodarczą - stwierdziła Bieńkowska.
Jeżeli chodzi o możliwość sprzedaży swoich towarów w Europie to rynek europejski jest mniej więcej uwspólniony w 70-80 proc., czyli bariery dotyczą około 20-30 proc. rynku. Jeśli zaś chodzi o usługi, które przedsiębiorca chce wykonywać za granicą to rynek jest uwspólniony na poziomie mniejszym niż 30 proc. To pokazuje jaki jest rozdźwięk między poruszaniem się towarów w Europie, a poruszaniem się przedsiębiorstw, które chcą wykonywać swoje usługi na rynkach zagranicznych - dodała.
Zdaniem komisarz, przez Komisję Europejską należy te bariery znosić.
Komisarz powiedział także, że w Europie często słyszy narrację, z którą - jak zastrzegła – stara się walczyć, "że chcecie brać pieniądze, a nie chcecie nic innego dawać". Jak dodała, "będziemy musieli zmierzyć się z tym przez dwa lata rozmów o przyszłym budżecie UE. Z bardzo wielu miejsc; z parlamentu, z rządów narodowych i nawet od moich kolegów z Komisji słyszę, że ten rodzaj polityki spójności powinien się skończyć i że jeżeli kraj nie chce współpracować na innych polach to przekazywanie takiej dużej ilości środków nie jest właściwe - podkreślała.
Wydaje mi się, że za kilka lat w Polsce - może to jest kontrowersyjna rzecz, którą powiem – ale znacznie mniej potrzebne będą fundusze strukturalne, a znacznie bardziej kompletnie otwarty rynek europejski dla polskich firm - powiedziała na koniec Bieńkowska.
PAP, MS