Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Gospodarka Palestyny w opłakanym stanie

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 5 maja 2017, 11:52

    Aktualizacja: 5 maja 2017, 11:52

  • Powiększ tekst

Wizyta prezydenta Palestyny Mahmuda Abbasa była ważnym krokiem dla tego wciąż kadłubowego państwa, pozostającego w konflikcie z Izraelem. Jednak jak podkreślają komentatorzy izraelscy Palestyna nie potrzebuje uścisków dłoni czy photo-opportunities z prezydentem USA tylko pieniędzy.

Gospodarka Palestyny jest bowiem w opłakanym stanie. Ostatnim wyraźnie zarejestrowanym przez ośrodki monitorujące wzrostem gospodarczym w tym kraju był ten z 2012 roku. Jednak nawet wtedy nie wynikał on z tempa produkcji czy wzrostu innowacyjności ale wsparcia instytucji międzynarodowych.

Jak informował w 2012 roku Bank Światowy: "Wzrost gospodarczy to wyłącznie zasługa międzynarodowej pomocy, nie jest zrównoważony i w dłuższej perspektywie raczej nie do utrzymania. Wiąże się to głównie z obecnym kryzysem finansowym, który sprawia, że pomoc nie jest już tak hojna. Najbardziej uderza to w pracowników rozbudowanego palestyńskiego sektora publicznego. Każde opóźnienie w wpłatach darowizn powoduje, że pozostają oni bez pensji. Chodzi tu nie tylko o urzędników, ale także nauczycieli, lekarzy i policjantów."

Palestyna pozostaje państwem o nadzwyczaj rozwiniętym sektorze publicznym, który jednak nie generuje usług zbyt wysokiej jakości. "Sektor publiczny generuje 1/3 PKB Autonomii Palestyńskiej i ciągle rośnie. Kurczy się natomiast wkład rolnictwa i przemysłu" - informował Bank Światowy - "Wynosi obecnie 16% PKB. Pensje budżetówki czy emerytury są w dużej mierze finansowane z pieniędzy pożyczanych od zagranicznych wierzycieli i krajowych bankierów. Mniejszym jednak problemem jest dług publiczny. Znacznie większe długi w bankach mają zwykli obywatele".

Co więcej - społeczeństwo Palestyny jest niezwykle mocno zadłużone w bankach, które z kolei są nakłaniane do udzielania licznych pożyczek przez władze centralne. Jak wskazuje Sam Bahur, palestyński przedsiębiorca, który w 2012 roku wypowiadał się dla portalu Money.pl kiepska sytuacja palestyńskiej gospodarki nie leży tylko po stronie władz czy banków ale też - Izraela: "Według przeprowadzanych analiz palestyńskie produkty nie mają szans na zbyt w Izraelu. Przede wszystkim utrudnia to kontrola graniczna. Wymiana jest nierówna. Izraelskie towary trafiają na palestyński rynek bez problemów, przepływ towarów w drugą stronę jest właściwie niemożliwy." Bahur wskazuje, iż gospodarka Palestyny jest uzależniona od Izraela bowiem przez terytorium tego państwa przechodzi 80 proc. towarów.

Władze Palestyny więc z nadziejami obserwowały wizytę Abbasa w Białym Domu, jednak pomimo zapewnień Donalda Trumpa o chęci zakończenia konfliktu Izraelsko-Palestyńskiego i słów Abbasa, iż "Palestyna uczy swoje dzieci pokoju" żadne istotne deklaracje nie padły.

Nie przeszkodziło to jednak premierowi Izraela w krytyce Abbasa. Beniamin Netanyahu wskazał, iż Abbas kłamał wypowiadając swoje pacyfistyczne deklaracje, bowiem realnie nie powstrzymał on procesu wspierania i finansowania ataków terrorystycznych skierowanych przeciwko Izraelowi. Co więcej nie dalej jak dzień przed wizytą szef służb prasowych Białego Domu Sean Spicer wskazywał, iż prezydent Trump domaga się od Abbasa rozwiązania palącej dla Izraela kwestii opłat dokonywanych przez Autonomię dla rodzin terrorystów. Jak podkreślają komentatorzy gazety "Jerusalem Post" Abbas nie odniósł się do tej sprawy w trakcie swojej wizyty.

Haaretz/ The Jerusalem Post/ pch24.pl/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych