Energetyczna firma z Estonii obecna w Polsce
Estońska państwowa firma energetyczna Eesti Energia zawarła pierwsze umowy na dostawy energii na polskim rynku. W Polsce nie da konkurować się jedynie niższą ceną, trzeba oferować innowacyjne usługi - powiedział prezes Eesti Energia Hando Sutter.
W ramach pierwszych polskich umów Eesti Energia pod marką Enefit dostarczy gaz ziemny dla łódzkiej wytwórni filmowej i telewizyjnej Opus Film oraz energię elektryczną warszawskiej firmie z branży motoryzacyjnej.
„Nie sądzę, że bylibyśmy w stanie konkurować z wielkimi polskimi koncernami tylko niższą ceną, niższą marżą. Powinniśmy oferować coś więcej, czyli właśnie nowe, innowacyjne usługi. Jest już jasne, że firmy energetyczne muszą ewoluować, wychodzić z roli jedynie producentów energii, przekształcać się z firm opartych na aktywach w przedsiębiorstwa cyfrowe” - powiedział Sutter. Jego zdaniem, w tym momencie, firmy energetyczne dopiero starają się odgadnąć modele biznesowe, które będą efektywne w przyszłości, jak ten biznes będzie wyglądał.
Jak podkreślił, w Eesti Energia jedynym działem, który zwiększa zatrudnienie to dział IT. „Cały czas obserwujemy, czy gdzieś nie pojawił się jakiś ciekawy, interesujący pomysł czy start up. Zapraszamy wtedy do jego testowania u nas. Jeżeli znajdziemy jakąś ciekawą ideę na polskim rynku, też się nią zainteresujemy” - powiedział Sutter.
Estonia od dawna buduje w praktyce cyfrowe państwo, Estończycy mają szeroki dostęp do elektronicznych podpisów czy dokumentów tożsamości z warstwą elektroniczną. W 2012 r. na potrzeby krajowego rynku energii powstała specjalna baza, w której są gromadzone m.in. umowy dostawców z odbiorcami oraz dane pomiarowe z liczników. Dzisiaj ponad 97 proc. liczników w Estonii to urządzenia „inteligentne”, zdolne do komunikacji. A dziewięć na 10 umów na dostawę energii jest podpisywanych elektronicznie.
Odbiorcy mają dostęp do danych o konsumpcji energii w ujęciu miesięcznym, tygodniowym, a nawet godzinowym. Każdego miesiąca blisko 25 tys. Estończyków odwiedza stronę internetową, na której są dostępne dane dotyczące zużycia i ich faktury. Kolejnych 15 tys. klientów indywidualnych śledzi swoją konsumpcję na smartfonach. Przedsiębiorcy mogą analizować swoje koszty, identyfikować problemy, czy dokładnie określić ilość energii zużytej na produkcję pojedynczego wyrobu, wpływ takiego zużycia na zysk czy wysokość obrotów.
„W efekcie tych zmian rynek energii staje się coraz bardziej złożony, ale i coraz bardziej transparentny. To już nie jest prosta sprzedaż i kupno energii. Każdy może widzieć, co się dzieje na rynku i próbować dostosować swoją ofertę do potrzeb klienta” - ocenił Sutter.
„Stworzyliśmy usługi, oparte na wielkich bazach danych. Chcemy jak najbliżej obserwować rozwój tych technologii w Polsce. Jeżeli się rozwiną, a zbiory danych będą dostępne dla takich uczestników rynku jak my, to mamy szereg pomysłów jak wykorzystać te możliwości i co zaoferować klientom. Punktem wyjścia będą nasze własne doświadczenia z Estonii. Po udostępnieniu określonych możliwości, będziemy w stanie szybko zaoferować oparte na nich usługi” - wyjaśnił Sutter.
Estończycy oceniają, że na razie w Polsce nie ma rozwiązań systemowych, które pozwalałoby na stworzenie bazy danych na kształt estońskiego „data hub”. Ale jednocześnie przypominają, że zgodnie z regulacjami unijnymi, do 2020 r. co najmniej 80 proc. liczników energii elektrycznej powinno zostać wymienionych na inteligentne.
Estonia tradycyjnie produkuje znacznie więcej energii, niż zużywa, a to dzięki łupkom bitumicznym. To skały zawierające znaczną ilość kerogenu (tzw. niedojrzałej ropy). Estończycy niedawno obchodzili stulecie ich eksploatacji. Łupków można używać jako tradycyjnego paliwa, ale taka produkcja energii elektrycznej jest niesłychanie emisyjna. Najnowsze estońskie technologie pozwalają już równolegle obok prądu otrzymywać z łupków ropę i gaz syntetyczny, co znacząco obniża jednostkową emisję CO2. Eesti Energia jest największym na świecie przetwórcą łupków, których wydobywa - zarówno głębinowo jak i odkrywkowo - ponad 13 mln ton rocznie. Estończycy zaczęli też budowę 470 MW elektrowni na łupki bitumiczne w Jordanii. PAP/ as/