Liderzy i maruderzy w korzystaniu z funduszy UE
Wykorzystanie funduszy europejskich w krajowych programach operacyjnych, które pozostają w gestii rządu, na koniec października osiągnęły wskaźniki zakładane przez ministerstwo rozwoju na cały 2017 rok. W ramach krajowych programów operacyjnych podpisano umowy na łączną kwotę prawie 280 mld złotych, co stanowi ponad 49 procent środków dostępnych dla naszego kraju w ramach całej obecnej perspektywy. Teraz trzeba czekać na rozliczanie kolejnych projektów i przekazanie środków z Komisji Europejskiej.
Natomiast znaczne gorzej sytuacja wygląda w regionalnych programach operacyjnych (RPO), za które odpowiadają samorządy wojewódzkie. W tym segmencie realizacja zakontraktowanych środków wyniosła 42 procent dostępnej kwoty. Szczególnie źle sytuacja wygląda w województwie świętokrzyskim, gdzie udało się zakontraktować tylko 24 procent dostępnych środków oraz na Warmii i Mazurach, gdzie stopień kontraktacji wyniósł 28 procent. W obecnym stanie prawnym za realizację regionalnych programów odpowiadają marszałkowie województw.
W poprzedniej unijnej perspektywie budżetowej, realizowanej w latach 2007-2013, a której rozliczanie cały czas trwa, sytuacja wyglądała odwrotnie. Wtedy to właśnie regionalne programy nadawały tempo wydatkowania środków unijnych, pozostawiając w tyle programy zarządzane przez rząd, za które wówczas odpowiedzialna była m.in. wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
Środki będące w dyspozycji samorządy stanowią ponad 40 procent wszystkich środków unijnych rozdysponowywanych w ramach polityki spójności. Jak podkreślił wiceminister Jerzy Kwieciński, kiedy regionalne programy mają katar, to cały sektor środków unijnych jest chory.
Zdecydowana większość regionów nie osiągnie, nie tylko zakładanego przez ministerstwo poziomu kontraktacji środków, ale nawet tych, które zostały przedstawione przez same województwa do Komisji Europejskiej – podkreślił minister Jerzy Kwieciński.
Jeśli tempo składania wniosków przez marszałków nie przyspieszy, to niektóre województwa mogą stracić szanse na pieniądze z funduszy rezerwowych, które będą musiały zostać przekazane do innych programów, także tych krajowych, dynamicznej zarządzanych przez rząd.
Zdaniem ministerstwa rozwoju, zbliżające się wybory mogą zdopingować samorządy do szybszego wydawania środków europejskiej, tak żeby ruszyć projektami przed dniem głosowania i mieć czym się chwalić przed wyborcami.
Elementem dopingującym dla urzędów marszałkowskich jest nowelizacja ustawa o zasadach realizacji programów w zakresie polityki spójności finansowanych czyli tzw. ustawa wdrożeniowa, która zakłada włącznie wojewodów do komitetów monitorujących RPO oraz powołanie Rzecznika Funduszy Europejskich. Zapisy ustawy weszły w życie 1 września i na jej wpływ na tempo realizacji regionalnych programów trzeba będzie jeszcze poczekać.
Tempo absorbcji środków nie zależny od ilość przyznanych środków ale od sprawności konkretnych samorządów – podkreślił Jerzy Kwieciński.
Jednak w ogólnej perspektywie Polska utrzymała pierwsze miejsce w absorpcji środków, wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej. W ramach płatności okresowych do polski wpłynęło 5,262 miliarda euro, co przekłada się na 32 procent wszystkich środków wypłaconych przez Komisję Europejską do krajów członkowski w ramach polityki spójności.
Wiceminister rozwoju podkreślił, że nie ma żadnych kłopotów w kontaktach z urzędnikami komisji europejskiej - środki o które się zwracamy są wypłacane błyskawicznie. Liczymy, że komisja w tym roku rozliczy nam Program Infrastruktura i Środowisko z poprzedniej perspektywy. Wiceminister Kwieciński zaznaczył również, że Polska został się liderem w uzgadnianiu dużych projektów, najczęściej z zakresu infrastruktury lub energetyki, których koszt przekracza 50 milinów euro, które do tej pory były polską piętą achillesowa. Obecnie Polska realizuje więcej dużych projektów niż wszystkie inne kraje razem wzięte.