Informacje

Korzeniowiec Sosnowy / autor: By Jerzy Opioła - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=25079975
Korzeniowiec Sosnowy / autor: By Jerzy Opioła - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=25079975

Lek przeciwnowotworowy prosto z Puszczy

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 11 lutego 2018, 10:09

    Aktualizacja: 11 lutego 2018, 11:07

  • Powiększ tekst

Grzyb może skutecznie wyleczyć nowotwory jelit - przypuszczają polscy naukowcy. Jednak jest zbyt wcześnie, by chorzy mogli zacząć się cieszyć. Zbyt wiele obiecujących roślin dziś jest zapomnianych, bo albo ich skuteczność nie została potwierdzona, albo ktoś zarzucił dalsze badania nad nimi

Po sieci krąży ogromna ilość Informacji o cudownych roślinach uzdrawiających z najzłośliwszych nawet nowotworów. Promujące je portale i blogerzy mają rzesze zwolenników twierdzących, że to najbardziej skuteczne sposoby zwalczania raka. A jak jest naprawdę?

Większość internetowych komentatorów nigdy nie chorowała na żaden nowotwór. Opinie czerpie od innych zwolenników jedzenia pestek moreli, zaparzania kurkumy itp., którzy rzekomo spotkali się z wyleczonymi tymi sposobami ludźmi. Pod takimi rewelacjami niemal zawsze pojawiają się rzecz jasna też głosy krytyczne i podawane są przykłady chorych, którzy łykając jakieś roślinne preparaty i rezygnując z klasycznej terapii, nie tylko nie zwalczyli nowotworu, ale jeszcze sobie skutecznie zaszkodzili.

Naturalne leczenie z pewnością nie sprawdziło się w przypadku Jacka Kaczmarskiego, znanego barda „S” i poety. Zaserwowana przez znachora mikstura z czosnku, buraków i sfermentowanych ziół okazała się raczej placebo. W efekcie artysta, który bał się, że tradycyjne leczenie uszkodzi mu struny głosowe (miał raka przełyku) przegrał walkę o zdrowie i życie, po zaledwie dwóch latach.

To, że tak w Polsce, jak i na świecie roi się od szarlatanów i oszustów oferujących nic nie warte pseudoleki na każdą chorobę, nie oznacza, że nie istnieją rośliny, które mogą wspomagać walkę z  nowotworami lub wręcz je zwalczać. Bo chociaż to „tylko” rośliny, niektóre z nich zawierają tak samo aktywne związki chemiczne, jak i wyprodukowane przez firmy farmaceutyczne pigułki. Tyle, że chemię naturalną. Kurkumina występująca w kłączu kurkumy pomogła np. zwierzętom chorym na nowotwór skóry zmniejszając wielkość guzów o 30 proc., a u myszy z nowotworem piersi zahamowała przerzuty do płuc. Sprawdziła się też w przypadku ludzi z polipami jelita będącymi stanem przedrakowym.

Dziś, wielu chorych pokłada nadzieję w polskich badaczach. Stworzyli oni bank ekstraktów grzybów z Puszczy Białowieskiej i badają je pod kątem przydatności w leczeniu chorób. Ostatnio, podczas konferencji prasowej białostoccy naukowcy poinformowali o grzybie, który z dużym prawdopodobieństwem może stać się skutecznym lekiem na nowotwory jelit. Tym dającym dużą nadzieję odkryciem okazał się korzeniowiec sosnowy. Według białostockich badaczy jest on bardzo powszechny w całej Polsce.

Z przeprowadzonych do tej pory badań wynika, że grzyb ten może mieć zastosowanie w leczeniu nowotworów jelita grubego – poinformowała prowadząca badania, kierownik zakładu farmakologii doświadczalnej UMB prof. Halina Car. - W zależności oczywiście od użytego stężenia, ma spektakularny efekt hamowania wzrostu komórek nowotworowych – dodała.

Przynajmniej tak było jeśli chodzi o leczone myszy. Żadna nie zmarła, wszystkie poczuły się lepiej. Czy ten nowy lek będzie równie skuteczny dla ludzi? Pokażą dalsze badania. Obecnie na świecie zarejestrowane są 4 leki antynowotworowe na bazie związków grzybów.

Oby jednak sprawa nie rozmyła się, jak było to w przypadku preparatów torfowych prof. Stanisława Tołpy. W 1995 r. jego, dający nadzieje na leczenie raka, preparat został wycofany przez Instytut Leków - jako lek. Miały zostać przeprowadzone dodatkowe dokładne badania kliniczne. Najważniejsze były te dotyczące potwierdzenia działania przeciwnowotworowego. Jednak, właściciel firmy Torf Corporation nie zdecydował się na to. Być może z wielką szkodą dla chorych na nowotwory złośliwe. Bo przecież o to tu przede wszystkim chodziło, a nie tylko o frustrację prof. Tołpy, który zmarł w 1996 r., nie doczekawszy się potwierdzenia skuteczności działania swojego preparatu.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych