GAZETA BANKOWA: Liga najbogatszych
Rozgrywki Ligi Mistrzów sezonu 2018/2019 (już trwają eliminacje) odbywają się na innych zasadach niż dotychczas. Wraz z odejściem skompromitowanego szefa UEFA Michela Platiniego runął też jego pomysł, aby wpuścić do elity trochę świeżego powietrza i dopuścić do podziału finansowego tortu także kraje, które nie mają bogatych drużyn. Uproszczona ścieżka dostępu właśnie została zamknięta. Nowy prezydent UEFA Słoweniec Aleksander Ceferin uznaje, że najważniejszym kryterium jest obecność w rozgrywkach zespołów, które generować będą największe zainteresowanie i co za tym idzie pieniądze.
Bogaci będą jeszcze bogatsi
Finansowa transformacja wystartowała i potrwa przynajmniej przez najbliższe cztery lata, bo w takich cyklach dokonuje się nowych rozdań. Nie jest to oczywiście dobra wiadomość dla polskiej piłki. Nasz mistrz Ekstraklasy, aby dostać się do fazy grupowej, musi przejść teraz aż cztery etapy kwalifikacji (wcześniej trzy) i czekać będą na niego teoretycznie mocniejsze zespoły niż dawniej. Według nowych przepisów, aż 26 drużyn spośród 32, które zagrają w fazie grupowej uzyskuje dostęp bezpośredni. Łatwo policzyć, że wielu drużynom z różnych krajów aspirujących, aby dołączyć do elity rzuca się tylko ochłap, czyli sześć miejsc, o które będą się bić. I też przecież nie jest zapewnione, że ta reszta trafi tylko do kogoś spoza towarzystwa. Mogą doszlusować przedstawiciele krajów, które już swoje drużyny mają. Ustalono, że największa liczba drużyn z jednego kraju w Lidze Mistrzów to pięć. Cztery drużyny wejdą z tzw. ścieżki mistrzowskiej, dwie z ligowej (czyli zajmujące niższe miejsca w mocniejszych ligach).
Bezpośrednio awansują zwycięzcy poprzedniej edycji rozgrywek Ligi Mistrzów, zwycięzca Ligi Europy, cztery zespoły z najwyżej sklasyfikowanych lig Europy (angielska, hiszpańska, niemiecka, włoska), po dwie drużyny z Francji i Rosji oraz mistrzowie Portugalii, Ukrainy, Belgii, Turcji. Jeśli zwycięzca LM zajmuje w swojej lidze miejsce dające awans (a tak jest w przypadku Realu Madryt), to awans uzyskuje przedstawiciel jednej z niżej sklasyfikowanych federacji. W tym przypadku Czech, klub Viktoria Pilzno (Czechy w rankingu ligowym UEFA są na 11. miejscu; Polska na 20). To samo w Lidze Europy. Zwyciężyło Atletico Madryt, które w lidze hiszpańskiej też zapewniło sobie awans do Ligi Mistrzów, zatem bez eliminacji w LM zagra zespół z kolejnej w rankingu federacji, czyli Francji – Olympique Lyon.
»» Rywalizacja najbogatszych klubów europejskich o kontrakt z Robertem Lewandowskim czytaj tutaj:
*Z Bayernu do „Królewskich” czy do „Czerwonych Diabłów”?
Sam udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów to już 15 mln euro na drużynę. Czyli zajęcie czwartego miejsca w jednej z czterech topowych lig europejskich już gwarantuje takie pieniądze. A to nie koniec, bo od obecnego sezonu wypłacać się też będzie ekstra pieniądze według specjalnych, dość zagmatwanych kryteriów. Będą brane pod uwagę osiągnięcia w sezonie ligowym i tzw. czynnik historyczny. Czyli te drużyny, które są największymi markami i dobrze zapisały się w historii rozgrywek, dostaną nawet 30 proc. więcej niż nowicjusze w towarzystwie, choćby byli wyżej w tabeli danego sezonu od zespołu tradycyjnego. Na przykładzie Realu Madryt wyliczono, że gdyby i w tym sezonie obronił tytuł, zainkasowałby 114 mln euro. Dziś to około 60 mln euro. Plus wpływy z praw telewizyjnych. Razem z prawami do transmisji Real zarobił za występ w minionym sezonie LM blisko 90 mln euro. Bo do podziału było dotychczas między wszystkich 32 uczestników 507 mln z puli telewizyjno-marketingowej (tzw. market pool to współczynnik wyliczany na podstawie wartości praw do danej ligi).
Skąd kasa na premie, które według oficjalnych danych wzrastają od 500 mln euro do 1,9 mld? Ze sprzedaży praw telewizyjnych i sponsorskich (Gazprom, Heineken, Banco Santander, Sony, Nissan, Mastercard, PepsiCo) za rekordowe 3,4 mld za sezon. To 300 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty!
Od paru lat przedstawiciele najbogatszych klubów mówią o możliwości utworzenia nowych rozgrywek, które już nawet nie będą musiały się nazywać Ligą Mistrzów. Będzie to rywalizacja w wąskim, zamkniętym gronie najbogatszych.
Cezary Kowalski jest komentatorem Polsatu Sport, publicystą tygodnika „Sieci”
Pełny tekst o finansach w europejskim futbolu oraz więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html