Informacje

Zawieszenie rozgrywek z powodu epidemii błyskawicznie uderzyło we wszystkie filary finansowania klubów Ekstraklasy / autor: Pixabay
Zawieszenie rozgrywek z powodu epidemii błyskawicznie uderzyło we wszystkie filary finansowania klubów Ekstraklasy / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

GAZETA BANKOWA: Piłka (nie) upadnie

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 1 maja 2020, 21:49

  • Powiększ tekst

Pensja 20 tys. złotych to dla wielu Polaków kwota nieosiągalna, tymczasem dla sowicie opłacanych zawodników Ekstraklasy obniżka zarobków do tego poziomu w sytuacji kryzysu finansowego klubów na skutek pandemii okazała się absolutnie nieakceptowalna - pisze w „Gazecie Bankowej” Cezary Kowalski, komentator Polsatu Sport, publicysta tygodnika „Sieci”

(…) Gdy powstaje ten tekst, w klubach Ekstraklasy trwają gorące negocjacje w sprawie obniżenia lub zamrożenia pensji zawodników, które w polskich realiach stanowią około 75 proc. budżetów klubów. Okazało się bowiem, że zarządzający klubami nie dysponują właściwie żadną finansową poduszką bezpieczeństwa, a zawieszenie rozgrywek błyskawicznie uderzyło we wszystkie filary finansowania klubów. Najważniejszy cios: brak wpływów z tzw. dni meczowych a w ślad za nim wstrzymanie większości umów sponsorskich i reklamowych (w tej chwili są one zrywane lub renegocjowane na bardzo niekorzystnych dla klubów warunkach). W perspektywie mamy ogromny znak zapytania w kwestii dwóch ostatnich transz z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych, wynajmu lóż czy zwrotów pieniędzy kibicom za niewykorzystanie karnety. Jeśli jakimś cudem, nawet przy bardzo dużych obostrzeniach sezon uda się do kończyć, ta finansowa piłkarska układanka nie posypie się do końca. W przeciwnym razie może dojść nawet do sześciu, siedmiu bankructw w samej tylko Ekstraklasie.

Rodzimy futbol ligowy już przed wybuchem epidemii miał tak kiepską markę, że wśród opinii publicznej informacje o trudnych negocjacjach ze świetnie zarabiającymi zawodnikami, wywoływały autentyczny gniew. Oto właściciel Legii Dariusz Mioduski ogłosił, że poza kilkudziesięcioma zwolnieniami z pracy, jego gracze będą mieli na kilka miesięcy radykalnie obniżone pensje. Ale do kwoty nie mniejszej niż… 20 tys. złotych! Takie pieniądze są dla wielu Polaków nieosiągalne, tymczasem dla sowicie opłacanych zawodników w wielu przypadkach ta kwota okazywała się nieakceptowalna. Nawet jeśli obniżka zakłada jakąś rekompensatę po ustaniu kryzysu, nie wszyscy w nią wierzyli. Aż 130 zawodnikom w Ekstraklasie z końcem obecnego sezonu kończą się kontrakty i trudno ich zdaniem byłoby dociekać swoich praw już po prawdopodobnym opuszczeniu klubów. Dla niektórych, jak choćby kapitana drużyny wicemistrza Polski Artura Jędrzejczyka, zjazd do 20 tys. złotych, to obniżenie pensji aż o 80 proc. Na mocy ważnego jeszcze rok kontraktu zarabia przecież 200 tys. złotych miesięcznie. A nawet krytykowana rekomendacja władz Ekstraklasy SA, zakładała czasowe obniżanie uposażeń graczy o 50 proc. (choć nie ma oczywiście to żadnej mocy prawnej). W ruch poszli prawnicy, uaktywnił się dawno niewidziany szef piłkarskich związków zawodowych Euzebiusz Smolarek, który w mediach bronił zawodników tłumacząc, że owszem dużo zarabiają, ale… mają też duże zobowiązania.

Legia Warszawa, która wciąż uchodzi za najbogatszy polski klub w związku z największym rozmachem w wielu kwestiach, ucierpiała w najbardziej widocznej skali. Jeszcze do niedawna miała największe wpływy z dni meczowych – 20 mln złotych (w sezonie), najmu (17 mln), sprzedaży pamiątek (9 mln), umów sponsorskich i reklamowych (21 mln). Już na początku marca Mioduski szacował, że klub może stracić 25 proc. rocznego budżetu (ok. 30 mln złotych), dziś wydaje się to kwota jeszcze większa. A przecież przychody Legii spadały od kilku lat i gdyby nie systematyczne transfery zawodników do klubów zagranicznych oraz pożyczka na 6 mln euro, którą zaciągnął właściciel, nie byłoby szans na pokrycie wydatków w wysokości 131 mln złotych rocznie.

Dlatego przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie z utęsknieniem w obecnej sytuacji wypatruje pieniędzy za rekordowy transfer bramkarza Radosława Majeckiego do Monaco i robi wszystko, aby jak najszybciej sprzedać swojego najbardziej obecnie wartościowego gracza Michała Karbownika. Tuż przed wybuchem epidemii rewelacyjnym 19–latkiem interesowało wiele klubów z najsilniejszych lig europejskich, a na stole ponoć leży realnie kwota nawet 7 mln euro.

Jak powiedział nam menedżer zawodnika Mariusz Piekarski (był gracz Legii, Flamengo Rio de Janeiro i reprezentant Polski), jego zdaniem rynek piłkarski w Polsce akurat nie zmieni się tak mocno, jak w zachodniej Europie. I polskie kluby wcale nie muszą godzić się na mniejsze kwoty transferowe. (…)

Cezary Kowalski, komentator Polsatu Sport, publicysta tygodnika „Sieci”

Cały tekst o pieniądzach w Ekstraklasie w dobie epidemii oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria
Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.