Kiedy rząd śpi, statystycy pracują
Odczyty PMI dla sektora przemysłowego i usługowego ze strefy euro tym razem w cieniu danych inflacyjnych z USA. Oczekiwana, ale „spóźniona” dynamika cen ze Stanów może wywołać zamieszanie na rynkach. Krajowa waluta utrzymuje się blisko półrocznych minimów w stosunku do euro.
Odbicie w Niemczech, zapaść we Francji
Początek piątkowego handlu przebiega pod dyktando odczytów PMI z naszego kontynentu. Nie brakuje zaskoczeń zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Zacznijmy od tych dobrych informacji, a za taką można uznać wyniki u naszego zachodniego sąsiada. W Niemczech zarówno odczyt dla przemysłu, jak i dla usług wypadły powyżej prognoz. Pierwszy z wymienionych sektorów co prawda nadal znajduje się poniżej granicy 50 pkt (49,6 pkt), ale to i tak lepszy wynik niż ten z poprzedniego miesiąca. Po tym odczycie nastąpił wzrost EUR/USD (który po chwili został wymazany), bo jest to korzystna informacja dla strefy euro, czytaj: lokomotywa tamtejszej gospodarki przyspiesza. Jeśli chodzi o gorsze informacje, to docierają one z Francji. PMI dla sektora usług spadł do poziomu 47,1 pkt, czyli 1,6 pkt niżej od prognoz. Biorąc jednak pod uwagę sytuację polityczną we Francji (kruchość utworzonego rządu i trudne rozmowy o budżecie), nie można się dziwić, że konsumenci nie są w pozytywnych nastrojach.
W końcu dane z USA
Wspominaliśmy o chwilowym ruchu w górę na EUR/USD, który szybko wrócił do dzisiejszych poziomów startowych, a jest to bez wątpienia konsekwencja oczekiwania inwestorów na dane z USA. Tak, dzisiaj otrzymamy publikacje CPI ze Stanów. To może dziwić, skoro cały czas trwa tam „shutdown”, a choćby dane z rynku pracy nie zostały opublikowane. Zamknięcie administracji rządowej trwa od 1 października, więc w ostatnim czasie praktycznie nie znamy żadnych ważnych odczytów z USA, więc tym bardziej ranga dzisiejszego CPI ma szansę wywołać większą zmienność. Oczekiwania analityków zakładają wzrost inflacji konsumenckiej we wrześniu do poziomu 3,1 proc. (z 2,9 proc. widzianych w sierpniu). Jeśli taka wartość się potwierdzi, to znów oddalimy się od poziomu celu sygnowanego przez Fed, wynoszącego 2 proc. Z drugiej strony przesądzona wydaje się obniżka stóp w przyszłym tygodniu, gdy zbierze się gremium decyzyjne. Popularny „edek” utrzymuje się powyżej 1,16, a dane odbiegające od prognoz mogą wywołać większy kierunkowy ruch.
PLN nadal w wysokiej formie
Z kolei krajowa waluta pozostaje mocna, mimo że znalazłoby się szereg czynników, które w teorii powinny działać na jej niekorzyść. Począwszy od fiaska rozmów między Trumpem a Putinem, a kończąc choćby na perspektywach cięć stóp w Polsce. Kapitał jednak płynie na polski rynek, widać to szczególnie na rynku obligacji, gdzie widzimy spadającą rentowność długu. Chętni na „zakupy” (zapewne zagraniczni gracze) uruchamiają popyt na PLN. Jak do tej pory test wsparcia na poziomie 4,2250 EUR/PLN (czyli minimów z maja tego roku) zakończył się fiaskiem, ale odbicie było raptem groszowe, więc nadal jesteśmy blisko tych poziomów. A to sprawia, że kolejny test nie jest wykluczony, a tym samym dotarcie w pobliże 4,20 ciągle wydaje się realne. Już dzisiaj takie otoczenie zewnętrzne może sprawić, że wspomniany atak na poziom wsparcia nastąpi, a potrzebne do tego są choćby niższe odczyty inflacji CPI z USA, które byłyby negatywne dla USD i wsparłyby waluty EM.
Krzysztof Pawlak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.