We Włoszech też strajkują
Utrudnienia w transporcie publicznym we włoskich miastach wywołał piątkowy strajk generalny, ogłoszony przez kilka autonomicznych związków zawodowych, głównie na tle płac. Do protestu przystąpiła też część pracowników służby zdrowia, administracji i oświaty.
W dniu zapowiadanym jako „czarny piątek” nie doszło do całkowitego paraliżu, choć nie brakuje utrudnień - podkreślają media w relacjach z włoskich miast, w których strajkują niektórzy pracownicy sektora publicznego.
Czytaj też Portugalia sparaliżowana strajkiem
W Rzymie zapanował chaos w ruchu ulicznym, bo z samochodów postanowiło skorzystać znacznie więcej mieszkańców niż zazwyczaj.
Zapewniono regularny transport w godzinach największego porannego i popołudniowego ruchu. W innych porach ograniczona została liczba kursów autobusów oraz metra i odwołano część połączeń kolejowych w ruchu lokalnym. Do protestu w Wiecznym Mieście dołączyli pracownicy przedsiębiorstwa komunalnego odpowiedzialnego za wywóz śmieci.
W Mediolanie zapewniono regularne kursy środków transportu publicznego do godziny 18.00. Akcja protestacyjna została przeniesiona na wieczór. Utrudnienia na tamtejszych lotniskach wywołał całodobowy strajk ich personelu naziemnego.
Ponadto w całym kraju strajkują niektórzy nauczyciele, urzędnicy administracji i przedstawiciele personelu medycznego.
Pierwszą akcję związkową na tak dużą skalę, odkąd w czerwcu zaprzysiężony został rząd prawicowej Ligi i antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd, zorganizowano także pod hasłami protestu przeciwko liberalizacji i prywatyzacji wielu sektorów, nierównościom płacowym i wydatkom na obronność, jak również w obronie prawa do strajku i ochrony miejsc pracy oraz jej bezpieczeństwa.
Jak podkreślił w nocie związek Cub, jeden z organizatorów protestu, 10 mln osób we Włoszech żyje poniżej progu ubóstwa, a ponad 3 mln to bezrobotni.
PAP, MS