Ropa tanieje, Kanadyjczycy wściekli
Część firm naftowych w Albercie zwróciła się do rządu prowincji o narzucenie ograniczeń wydobycia ropy, by zahamować spadki cen. Apel do rządu prowincji wystosował m.in. Cenovus Energy. Dołączył do niego koncern Canadian Natural Resources.
Premier Alberty Rachel Notley powiedziała w czwartek, że niska cena kanadyjskiej ropy stała się problemem, że rząd „gwałtownie” szuka rozwiązań, ale zwróciła uwagę, iż wśród samych firm wydobywczych nie ma zgody co do ograniczania produkcji.
Husky Energy, Imperial Oil i Suncor Energy nie chcą takich odgórnych ograniczeń.
W czwartek, gdy spór między firmami naftowymi trwał, cena kanadyjskiej ropy wydobywanej z piasków roponośnych (Western Canadian Select) spadła do 13,46 USD za baryłkę, podczas gdy benchmark West Texas Intermediate wyniósł 56,49 USD. Jak podawał Bloomberg, cena kanadyjskiej ropy jest najniższa od 10 lat. Jedną z przyczyn jest rosnąca produkcja w Albercie. Firmy w prowincji produkują 3,5 mln baryłek ropy.
Wydawałoby się, że tak tanią ropę można łatwo sprzedać, ale w istocie jedynym zagranicznym odbiorcą kanadyjskiej ropy są rafinerie w USA, płacące niższe ceny uwzględniające dyferencjał, który jeszcze w poprzednich dwóch latach kształtował się na poziomie 13 USD, niestanowiącym problemu dla producentów, a zaczął rosnąć na początku br.
W dodatku część amerykańskich rafinerii przerabiających dostawy z Kanady przechodzi właśnie remonty i konserwacje. Potencjał kanadyjskich rafinerii jest niewystarczający. Np. w Albercie są cztery rafinerie przerabiające dziennie niecałe pół mln baryłek, reszta produkcji jest eksportowana poza prowincję. Z kolei kanadyjski system rurociągów od lat nie był rozbudowywany i jest na granicy możliwości przesyłowych, więc kanadyjska ropa trafia na rynek w ograniczonym zakresie, nadal też brakuje możliwości sprzedaży ropy do krajów Azji. Rurociąg Northern Gateway został co prawda zaakceptowany przez poprzedni rząd Stephena Harpera, ale Justin Trudeau po wygranych w 2015 r. wyborach zablokował ten projekt. Nawet plany zwiększenia przesyłu do USA napotkały niedawno na kolejną przeszkodę, gdy amerykański sąd zablokował rozbudowę Keystone XL zwracając uwagę na konieczność dodatkowych analiz wpływu na środowisko.
Alberta apeluje ze swej strony do Rządu Federalnego Kanady o zwiększenie przewozów ropy koleją, jeszcze w październiku rząd prowincji zwrócił się o większe zakupy cystern. Przewóz ropy koleją jest to jednak ciągnący się od lat problem - farmerzy zarzucali władzom w Ottawie - jeszcze za poprzedniego konserwatywnego rządu, że uprzywilejowuje transport ropy kosztem przewozów zboża.
Eksperci wskazują w mediach, że rząd Alberty i Rząd Federalny Kanady tracą codziennie znaczne kwoty dochodów z powodu trudności ze sprzedażą ropy. Jak informowała w tym tygodniu agencja The Canadian Press za raportem firmy inwestycyjnej Eight Capital, jeśli obecna sytuacja tak dużych różnic w cenie między ropą kanadyjską a amerykańską się utrzyma przez rok, Alberta miałaby mniejsze wpływy z podatku od firm naftowych w wysokości 4 mld dolarów kanadyjskich, zaś do budżetu federalnego wpłynęłoby o 13 mld dolarów kanadyjskich mniej.
Portal publicznej telewizji CBC podawał za bankiem inwestycyjnym Peters&Co, specjalizującym się w obsłudze sektora energetyki, że jeśli w 2019 r. różnica w cenie między ropą kanadyjską a amerykańską utrzyma się na poziomie 40 USD za baryłkę, to straty z nieotrzymanych opłat eksploatacyjnych wyniosą dla rządu Alberty 5 mld dolarów kanadyjskich.
Sami producenci są podzieleni. Jak podawała The Canadian Press, w czwartek rzeczniczka Suncor Sneh Seetal podkreślała, że kwestia dyferencjału na cenie kanadyjskiej ropy nie odbija się na sytuacji Suncor. Husky Energy w jeszcze bardziej niejasny sposób tłumaczył swoją niechęć do narzucania ograniczeń w produkcji faktem, że koncern „zakłada rozwiązania bazujące na mechanizmach rynkowych”. Komentatorzy w mediach wskazują, że stanowisko firm zależy m.in. od tego, czy same są właścicielami rafinerii.
Media zwracają przy tym uwagę na komentarze tradycyjnych oponentów sektora naftowego. Przedstawiciele Greenpeace mówili niedawno w rozmowie z Canadian Press, że winę ponoszą przedsiębiorstwa sektora, które zwiększały produkcję wiedząc, że w perspektywie nie ma żadnego zwiększenia możliwości przesyłowych.
Cenovus, apelując o arbitralne zmniejszenie produkcji ropy w Albercie, zwrócił uwagę na liczący 38 lat precedens, z czasów gdy premierem Alberty był konserwatysta Peter Lougheed, a premierem Kanady Pierre Elliott Trudeau, ojciec obecnego premiera.
Rząd Alberty, będąc w sporze z władzami federalnymi na temat ówczesnego National Energy Program (NEP - Narodowy Plan Energetyczny), narzucił firmom naftowym ograniczenia wydobycia.
PAP, MS