Grajewski: "Rząd potrzebuje własnych lobbystów w kręgach Ambasady USA"
„List nie będzie miał większego wpływu na stosunki polsko-amerykańskie, jednakże jego treść i stanowisko w nim przedstawione pokazują, że proces tzw. repolonizacji mediów może być jeszcze trudniejszy, aniżeli się wydawało” - mówi w rozmowie z wGospodarce.pl Maciej Grajewski z Partii Republikańskiej.
Niedawno przypomniał Pan skład zarządu Amerykańskiej Izby Handlowej (American Chamber of Commerce) w skład której wchodzi też obecna Pani Ambasador USA w Polsce - Georgett Mosbacher. Wszystko po tym gdy ujawniono budzący wiele emocji list Pani Ambasador do polskiego rządu. Pan wskazuje, by patrzeć na interesy ekonomiczne amerykańskich firm - z tym hasłem przecież do wyborów wszedł prezydent Trump. Czy list Pani Ambasador ma więc znaczenie ekonomiczne a nie polityczne?
Maciej Grajewski: Prezydent Donald Trump w swoim inauguracyjnym przemówieniu jasno nakreślił wizję swoich rządów, zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i zewnętrznym, wyrażoną w haśle „America first”. W wymiarze zewnętrznym oznacza to np. odrzucenie internacjonalizmu (np. poprzez Audyt i redukowanie finansowania przez USA międzynarodowych organizacji), ale także kierowanie się doktryną amerykańskiego nacjonalizmu ekonomicznego. W obliczu powyższego można stwierdzić, że America first to także American capital first, co oznacza że niezależnie od wewnętrznych barw politycznych na zewnątrz USA amerykański kapitał ma być hołubiony i faworyzowany. TVN SA funkcjonuje jako spółka zależna Scripps Networks Interactive, Inc., która należy do Discovery Communications Inc. z siedzibą w Silver Spring w stanie Maryland. Ciałem, które reprezentuje amerykański kapitał w Polsce jest Amerykańska Izba Handlowa w Polsce, którego honorowym członkiem zarządu jest Pani Ambasador Georgette Mosbacher, natomiast jednym z członków zarządu jest także Pan Marek Szydłowski, członek zarządu TVN SA. Warto odnotować jego wypowiedź podczas przyjęcia organizowanego przez AmCham na Forum Ekonomicznym w Krynicy, która była w zgodzie z prezentowaną przez stację TVN retoryką, w której wyraził zaniepokojenie reformą sądownictwa w Polsce. Zważywszy, że Pani Ambasador pełni swoją funkcję pierwszy raz w życiu, a przekaz medialny z Polski, prezentowany w USA przykładowo przez dziennikarzy Gazety Wyborczej jednoznacznie przedstawia zarówno temat zmian w sądownictwie, jak również temat repolonizacji mediów, który był jednym z haseł z którymi Zjednoczona Prawica szła do wyborów, nie powinno dziwić że Pani Ambasador zareagowała. Zarzut bezczynności ambasador w obliczu ‘zamachu na wolne media” czy „wolność słowa” w Polsce jak zostało to jej przedstawione, mógłby zostać podniesiony przez media niesympatyzujące z GOP i położyć się cieniem na wizerunku całej administracji Donalda Trumpa. Być może rząd Zjednoczonej Prawicy potrzebuje własnych lobbystów w kręgach Ambasady USA, a może także medium o zasięgu ogólnoświatowym. W tym miejscu należy docenić działania Pana Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka w Waszyngtonie, który należycie zrozumiał nowe podejście amerykanów do polityki przez biznes.
Czy Pana zdaniem temperatura emocji wokół listu nie jest zbyt wysoka? Komentatorzy uderzają w najwyższe tony, tymczasem późniejsze spotkanie Pani Ambasador z polskimi parlamentarzystami, wiemy to ze stenogramów, miało inny, niezwykle dyplomatyczny przebieg. Czy nie powinniśmy racjonalniej podchodzić do tej sprawy?
Temperatura emocji wokół listu nie mogła być niższa niż ogólna temperatura sporu politycznego w Polsce. W przekazie medialnym brakuje często suchych informacji na podstawie których odbiorca sam mógłby wyrobić sobie zdanie na temat danej sprawy. Niestety często dostaje informację przetworzoną i zniekształconą, która musi pasować do pewnego przekazu i to odbiera jej często możliwość bycia racjonalnie wytłumaczoną, staje się orężem do okładania politycznych adwersarzy. Zdecydowanie powinniśmy podchodzić racjonalnie do każdej tego typu sprawy, tym bardziej jeśli dotyczy tak złożonego elementu funkcjonowania państwa jakim jest polityka zagraniczna.
A jak ocenia Pan, stosując amerykańską terminologię, „timing” całego wydarzenia? Trwa ogólnoeuropejska kampania przeciwko Polsce na Zachodzie, zaogniona sytuacja Rosyjsko-Ukraińska a tutaj ujawniony zostaje list, który możę poróżnić nas z bardzo dobrym i potrzebnym nam amerykańskim sojusznikiem. Przypadek?
Uważam, że ten list nie będzie miał większego wpływu na stosunki polsko-amerykańskie, jednakże jego treść i stanowisko w nim przedstawione pokazują, że proces tzw. repolonizacji mediów może być jeszcze trudniejszy, aniżeli się wydawało. Co do czasu i okoliczności w których ujawniono list, to odniosłem wrażenie że być może nie samo ujawnienie, ale dalsze emocje związane z jego treścią czy formą i ich wykorzystanie do gry politycznej mogą nosić znamiona działań inspirowanych przez obce służby wywiadowcze lub osoby będące pod ich wpływem. Eskalacji konfliktu na linii Rosja – Ukraina, której towarzyszyło wprowadzenie stanu wojennego oraz wezwanie krajów członkowskich NATO do rozmieszczenia okrętów wojennych na Morzu Azowskim, nie potrafię mimo wszystko odczytywać w oderwaniu od wyborów prezydenckich na Ukrainie, które odbędą się wiosną 2019r, przy czym najpoważniejszą kontrkandydatką urzędującego prezydenta, cieszącą się coraz większym zaufaniem społecznym, jest Julia Tymoszenko. Nie zmienia to faktu, że agresywne działania Rosjan zasługują na potępienie i jestem przekonany, że nasze służby wywiadowcze na bieżąco analizują sytuację.
Rozmawiał Arkady Saulski.