Informacje

autor: fot. Pixabay
autor: fot. Pixabay

Ziobro umarza opłaty sądowe w procesach z pracodawcą

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 lutego 2019, 17:31

  • 0
  • Powiększ tekst

Nadchodzą dobre zmiany dla osób, których do tej pory nie stać było na pozew cywilny wobec pracodawcy czy banku. W kierowanym przez Zbigniewa Ziobro resorcie powstał projekt zmiany przepisów w tej sprawie. Projekt został już przyjęty przez rząd.

Chodzi o opracowany w Ministerstwie Sprawiedliwości projekt zmiany Kodeksu postępowania cywilnego i innych ustaw. Jako że został on już przyjęty przez Radę Ministrów, wkrótce powinien się zająć nim się Sejm.

Istotą zmian, jaką może łatwo wychwycić każda choć nieco obeznana z prawem osoba, jest wielowymiarowa reforma załatwiania spraw przed sądami cywilnymi. Sprawy te mają się odbywać szybciej, wyroki mają zapadać bez niepotrzebnej zwłoki, postępowanie ma stać się prostsze, a dostęp do dochodzenia swych praw na drodze cywilnej mają uzyskać też osoby, których do tej pory nie było na to stać.

Te zmiany – jak można przeczytać na stronach sejmowych, gdzie na bieżąco przedstawiany jest polski proces legislacyjny – to m.in. „m.in. zwolnienie z opłat sądowych osób mniej zamożnych oraz pracowników, którzy dochodzą swoich praw od pracodawców, niższe koszty dla ofiar nieuczciwych sprzedawców i dla ofiar banków i „frankowiczów”, a także wprowadzenie wielu rozwiązań służących rozstrzyganiu znacznej części spraw już na pierwszej rozprawie i skrócenie drogi obywateli do sądów”.

Co ciekawe i godne uznania, projektodawcy udało się połączyć w jednym pakiecie zmiany, które otworzą dostęp do dochodzenia na drodze cywilnej osobom dotychczas z tego niejako wykluczonym, a zarazem odciążą sądy nie tylko od niepotrzebnej pracy, ale i pozwolą poprawić finansową kondycję sądów cywilnych.

Jak to możliwe?

Jak napisano w uzasadnieniu projektu, wysokość opłat sądowych nie zmieniła się od 12 lat. Tworzy to taką sytuację – czytamy – że „Skarb Państwa faktycznie dotuje postępowania przed sądami cywilnymi. Niewątpliwie istnieją sytuacje, w których jest to uzasadnione interesem społecznym, jednak mają one raczej charakter wyjątków. Tymczasem w większości przypadków z tej „dotacji” korzystają osoby – zarówno fizyczne, jak i prawne – które posiadają środki finansowe do dochodzenia swych praw (uwaga - osoby ubogie – tzw. skrajne ubóstwo - korzystają ze zwolnienia od kosztów sądowych oraz darmowej pomocy prawnej).

Według autorów projektu zaniżony i skomplikowany poziom opłat sądowych powoduje, że strony sporów nie podejmują prób ich rozwiązywania w inny sposób (np. na drodze ugody), lecz od razu wnoszą sprawy do sądu – nawet jeśli chodzi o przysłowiowy kawałek miedzy czy kury zagryzione przez psa sąsiada. W efekcie sądy zalewa nadmiar spraw drobnych, który powoduje ich przeciążenie i wydłużenie oczekiwania na rozstrzygnięcia w poważniejszych sprawach.

Na dodatek później – po wyroku - brak ciężaru finansowego związanego z żądaniem pisemnego uzasadnienia rozstrzygnięcia powoduje, że takie wnioski są składane bez rozważenia, czy rzeczywiście są potrzebne. Sporządzenie uzasadnienia jest czasochłonne i kosztowne, tymczasem strony – jak dowiodła praktyka - żądają pisemnych uzasadnień rozstrzygnięć w bardzo błahych sprawach. A to oznacza koszty.

Gdy zostanie wprowadzona opłata za pisemne uzasadnienie, skłoni to strony do namysłu; jeśli któraś z nich wyrazi wolę otrzymania uzasadnienia na piśmie, poniesie stosowną opłatę.

Przyspieszeniu postępowań ma służyć zasada, że sprawy mają się toczyć jak najbliżej miejsca zamieszkania obywateli. Zaproponowane zapisy mają też spowodować ograniczenie możliwości przedłużania postępowań np. przez ciągłe wnoszenie zażaleń. Kolejnym proponowanym rozwiązaniem jest zagwarantowanie obiektywizmu postępowań poprzez automatyczne wyłączenie sędziów i całych sądów w sytuacji, gdy ich bezstronność może być kwestionowana.

Gdy zmiany dotyczące opłat za sprawy cywilne zostaną wprowadzone w życie, opłaty te (uzależnione od wartości sporu) zostaną zryczałtowane i na dodatek będą wprost i już na pierwszym etapie motywować strony do negocjacji i ugód.

Zarazem kierowane przez Zbigniewa Ziobro Ministerstwo Sprawiedliwości zatroszczyło się o prospołeczny charakter proponowanych regulacji.

Kwestia najważniejsza: osoby, które będą się procesować w sądach pracy z pracodawcami, KRUS lub ZUS, nie będą za to płaciły w ogóle.

Druga bardzo prospołeczna zmiana to wprowadzenie zasady, że przy sporach z bankami – gdzie zwykle wartość sporu jest wysoka – koszt za wniesienie powództwa nie będzie mógł przekroczyć 1 tys. zł. Dziś zdarza się, że wiele osób, np. „frankowiczów” chciałoby wnieść pozew, niemniej zniechęca ich idąca w dziesiątki tysięcy złotych i więcej opłata sądowa.

W „zwykłych” cywilnych sporach o wartości do 20 tys. zł opłaty będą wynosić od 30 zł do 1 tys. zł, a przy sprawach powyżej 20 tys. do 4 mln zł – 5 proc. wartości; powyżej 4 mln – proporcjonalnie rosnąca opłata nie przekroczy 500 tys. zł.

Warto rozwinąć powyższy wątek, by wskazać na upraszczającą postępowanie cywilne proporcjonalność projektu: im wyższa wartość sporu, tym większa opłata, niemniej zamiast wyliczania – jak dziś – wartości sporu co do 1 zł, przyjęte zostaną „widełki”. Nie oznacza to podniesienia opłat, ale zwolnienie sądów z precyzyjnego rozliczania każdego grosza, a w efekcie – przyspieszenie sprawy.

Analizując proponowane przez MS „widełki” z pierwszej, niższej kategorii wartości należy wskazać, że projektodawca nie szukał tu zysku kosztem obywatela. Świadczą o tym przykłady: „najtańszy” spór o szkodę do wartości 250 zł – 30 zł opłaty, „najdroższy” w tej kategorii – od 18 do 20 tys. wartości – 1000 zł opłaty.

Co ciekawe, na nowych przepisach mogą też zyskać konsumenci. Jak zapisano, jeśli czujący się poszkodowany konsument podejmie wysiłek „dogadania się” ze sprzedawcą czy usługodawcą bez wnoszenia pozwu, ale mediacja czy ugoda nie dojdzie do skutku, opłata za późniejszy pozew będzie dla konsumenta niższa o dwie trzecie.

Powiązane tematy

Komentarze