Gowin: zarobki w NBP są nieadekwatne do realiów
Uważam, że skala zarobków niektórych pracowników Narodowego Banku Polskiego jest nieadekwatna do realiów rynkowych - podkreślił w piątek minister nauki i szkolnictwa wyższego, wicepremier Jarosław Gowin. Jego zdaniem, niektóre płace w NBP „powinny ulec istotnej korekcie”.
Narodowy Bank Polski opublikował w środę na swoich stronach internetowych przeciętne wynagrodzenia brutto kadry kierowniczej w 2018 r. Z informacji tej wynika, że najwyższe przeciętne wynagrodzenie miesięczne brutto otrzymywał dyrektor departamentu komunikacji i promocji - 49 tys. 563 zł; najmniej doradca prezesa - 6720 zł. Publikacja wynagrodzeń w banku centralnym jest wynikiem realizacji postanowienia noweli ustawy dot. jawności wynagrodzeń w banku centralnym.
NBP jest instytucją szczególną. Stoi na straży bezpieczeństwa ekonomicznego milionów polskich rodzin, wobec czego zarobki muszą być wyższe, niż w innych instytucjach publicznych, ale nie powinny być nieprzyzwoicie wysokie - powiedział Gowin w TVP 1. Jak dodał, rozumie, „że bardzo wysoko wynagradza się znakomitych fachowców, np. specjalistów od informatyki, głównego księgowego”.
Czy na tak wysokie zarobki zasługują spece od komunikacji? Zważywszy na to, jak pogorszył się wizerunek NBP w ostatnich miesiącach jest tutaj dużo do naprawy - zauważył wicepremier. Uważam, że skala niektórych z tych zarobków jest nieadekwatna do realiów rynkowych - powiedział Gowin. Jego zdaniem, niektóre płace „powinny ulec istotnej korekcie”.
Publikacja informacji na temat wynagrodzeń w NBP jest wynikiem realizacji postanowienia noweli ustawy dot. jawności wynagrodzeń w banku centralnym. Zmiany w prawie były konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. „Gazeta Wyborcza” donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł „wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami”, czemu bank zaprzeczył. Zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko zapewniała, że „żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej”.
SzSz (PAP)