Rosja chce jeszcze pieniędzy od Ukrainy za Krym
Administracja prezydenta Władimira Putina nie rozpatrywała możliwości uzyskania od Ukrainy zadośćuczynienia dla Krymu - oznajmił w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
O takim zadośćuczynieniu mówił w piątek szef Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji, Wiaczesław Wołodin.
Pieskow powiedział, iż „nic mu nie wiadomo o tym, by taka kwestia kiedykolwiek była na Kremlu rozpatrywana”. Pytany o to, czy o tym pomyśle usłyszano na Kremlu po raz pierwszy, odpowiedział twierdząco.
Wołodin oświadczył, że Krym poniósł straty gospodarcze w ciągu 25 lat, gdy znajdował się w składzie niepodległej Ukrainy. Zaproponował, by za pośrednictwem struktur parlamentarnych zobowiązać władze Ukrainy do zrekompensowania tych domniemanych strat. Wołodin jest przewodniczącym Dumy od 2016 roku, a wcześniej był wiceszefem administracji prezydenta.
W Rosji trwają w poniedziałek uroczystości z okazji 5. rocznicy kryzysu krymskiego. 18 marca 2014 roku Putin wydał dekret o wejściu Krymu w skład Federacji Rosyjskiej.
Wchodzący od 1991 roku w skład niepodległej Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku, w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Stało się to po rewolucyjnych wydarzeniach w Kijowie, które doprowadziły do obalenia prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Po zajęciu Krymu Moskwa wsparła ruchy separatystyczne w części obwodów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy, gdzie wiosną 2014 roku ogłoszono powstanie dwóch samozwańczych republik ludowych: donieckiej i ługańskiej. Konflikt w tym regionie trwa do dziś i kosztował dotąd życie około 13 tys. ludzi.
PAP SzSz