ARP: Staliśmy się gwarantem stabilności finansowej stoczni
Moim marzeniem jest, aby stocznia była stabilna finansowo i rozwijała się zgodnie z nurtem biznesowym i co najważniejsze o własnych siłach - mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
Arkady Saulski: Mija niemal rok od przejęcia przez Agencję Rozwoju Przemysłu akcji Stoczni Gdańsk i odkupienia udziałów w siostrzanej spółce GSG Towers. Jak pan prezes ocenia rok prac na tym obszarze? Było ciężko czy też nie natrafiali państwo na jakieś poważne trudności?
Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu: Tak naprawdę rok zamkniemy dopiero w sierpniu. Teraz można powiedzieć tyle, że był to czas ciężkiej pracy i tutaj każdy miesiąc czy tydzień miały bardzo duże znaczenie. Muszę przyznać, że był to trudny proces realnego odbudowywania stoczni i nadawania jej nowego życia - niezwykle wytężona praca, ale i duże wyzwanie. Tak bym to podsumował.
No właśnie - wytężona praca i nowe życie. Co się zmieniło, jakie inicjatywy zostały podjęte i w jaki sposób stocznia odżywa?
Przede wszystkim wróciła produkcja okrętowa, której tam nie było od dziesięciu lat, a to proces niezwykle złożony, wymagający certyfikacji, akredytacji w towarzystwach klasyfikacyjnych. To także kwestia potwierdzenia możliwości i zdolności technicznych i tak naprawdę odtworzenia tych zdolności. Pierwszym tego efektem jest powrót stoczni do produkcji okrętowej: wytwarzania kadłubów, sekcji kadłubowych, bloków i tak dalej. Drugi jest taki, że mamy nowe otwarcie w relacjach z pracownikami, załogą i związkami zawodowymi. Udało się ustalić nowy, zakładowy układ zbiorowy pracy. To z kolei wiąże się nie tylko z podwyżkami, które były dość znaczące, ale także pewnym unowocześnieniem systemu wynagradzania. Dzięki temu stocznia może zatrudniać pracowników na normalnych zasadach rynkowych. Wcześniej było to utrudnione przez zaniedbania właścicieli ukraińskich, był to jeden z ważniejszych problemów, z którymi należało się również uporać. Od strony technicznej i pracowniczej już dzieje się sporo, natomiast będzie się działo znacznie więcej i to już w tym roku.
To znaczy?
Jesteśmy w przededniu decyzji o dokapitalizowaniu stoczni - przygotowano plan biznesowy na najbliższe lata i jest on w procesie oceniania i testów prywatnego inwestora. W momencie gdy plan będzie zaakceptowany jednym z jego kluczowych części będzie inwestycja w technologie i innowacje. To będzie bardzo ważna jakościowa zmiana dla zakładu. Kolejnym elementem jest zawarcie umowy o dzierżawę tzw. płyty montażowej i hali produkcyjnej z Pomorską Specjalną Strefą Ekonomiczną. Strefa w tej chwili inwestuje na Wyspie Ostrów, przygotowuje tam plac i hale do produkcji stoczniowej. To ważny krok z punktu widzenia stoczni, bo trzeba niestety to powiedzieć wprost: stocznia w ciągu tych kilkunastu lat utraciła znaczną część terenów i możliwości produkcyjnych. Potrzebujemy miejsca na budowę konstrukcji stalowych, kadłubów oraz wież wiatrowych. Nad tym również we współpracy z PSSE obecnie pracujemy. .
Pomówmy jeszcze o pracownikach - zawsze przy zmianach w firmie czy spółce jest pewna obawa ze strony szeregowych pracowników. Proszę opowiedzieć, jak zmieniła się ich sytuacja po tym gdy ARP „weszła” do stoczni? Jak to wyglądało dawniej a jak to wygląda teraz?
W okresie, nazwijmy to „zarządzania” ukraińskiego właściciela bardzo wielu pracowników przeszło na umowy zlecenia. Natomiast my otworzyliśmy możliwość, by wszyscy pracownicy, którzy chcą powrócić na umowy o pracę mogli to zrobić. Część z nich rzeczywiście z tego korzysta, bo , pracownicy mają teraz możliwość wyboru, a to dla nich bardzo ważne.
To chyba korzystne dla pracowników?
Tak, to prawda. Ci, którzy z punktu widzenia swoich życiowych potrzeb wolą być objęci umową o pracę po prostu przechodzą na te korzystniejsze dla siebie warunki. Oczywiście przymusu nie ma, jest za to pełna wolność. To się wiąże też z tym, że w pewien sposób staliśmy się gwarantem stabilności finansowej stoczni. Były miesiące, nazwijmy to „puste”, bo na początku zastaliśmy stocznię niemal zupełnie bez zamówień. Wówczas musieliśmy zapewnić jej finansowanie wynagrodzeń i bieżących kosztów, do momentu pozyskania nowych zleceń. Część kosztów jeszcze finansujemy, ale już nie całość, zaś do końca następnego roku stocznia powinna odzyskać rentowność. Zmiana właścicielska była również korzystna dla pracowników, pojawiły się bowiem możliwości rozwojowe - mamy nowe technologie, nowe zlecenia, nowe wyzwania i wielu pracowników ma szansę podniesienia swych kwalifikacji. Produkcja stoczniowa, co warto wiedzieć, odchodzi już od metod „ręcznych”, ciężkich technik produkcji. Mamy zrobotyzowane linie produkcyjne a te wymagają innych kompetencji ze strony pracowników. Dlatego chętnie oferujemy szkolenia dla zatrudnionych, chodzi o to, by mieli „uniwersalne” umiejętności i mogli pracować na nowych stanowiskach i jest to, mam nadzieję, odbierane pozytywnie, jako zwiększanie ich wartości. W ten sposób sprzyjamy rozwojowi kompetentnych fachowców, których tak bardzo potrzebuje dzisiaj przemysł stoczniowy.
Wzrost kwalifikacji pracowników to też, w pewnym sensie, wzrost kwalifikacji samej stoczni. Wzrost portfela zamówień to jednak nie tylko przemysł stoczniowy ale też energetyka odnawialna. Czy to nowość dla Stoczni Gdańsk?
Niezupełnie. Stocznia produkowała wieże dla farm wiatrowych od wielu lat. Mamy nowe kontrakty podpisane też z potentatami energetyki wiatrowej, jednak stocznia nie ma ambicji poprzestawania tylko na wieżach lądowych. Chcemy również produkować wieże morskie, dla morskiej energetyki wiatrowej. To temat, który rozwija się na Morzu Północnym, ale są też plany rozwoju energetyki wiatrowej na Bałtyku, realizowane przez polskie firmy. I tutaj też przygotowujemy się do tego by stocznia wystartowała i miała szanse w realizacji tych kontraktów.
A budowa statków, czy są jakieś wykrystalizowane plany na najbliższy czas?
Stocznia podpisała umowy ramowe z kilkoma potentatami, choćby grupą stoczniową Meyer- chodzi głównie o sekcje, bloki kadłubowe dla statków wycieczkowych. Podejmujemy też prace nad realizacją własnych projektów. Na razie chodzi o małe jednostki:holowniki, pogłębiarki, statki rybackie. Tutaj jeszcze nie mamy własnych produktów, ale intensywnie współpracujemy z potencjalnymi odbiorcami po to, by takie produkty wypracować.
Powiedzieliśmy o sytuacji pracowników, inwestycjach, zmianach i infrastrukturze. A na sam koniec - czy mógłby pan wskazać jakieś marzenie własne lub ARP jeśli chodzi o rozwój stoczni w najbliższych latach, taki plan maksimum? Co by to było?
Najważniejsze jest to, żeby stocznia miała własny produkt okrętowy, który można oferować na otwartym, szerokim europejskim i światowym rynku. Druga rzecz to oparcie działalności stoczni na produkcji konstrukcji morskich (mówimy tu o platformach wydobywczych oil & gas). Trzeci obszar to morska energetyka wiatrowa i produkcja konstrukcji stalowych. Wszystko po to, by stocznia odzyskała pełną zdolność konkurencyjną. Realizacja tych zamierzeń będzie trwała zapewne jeszcze z dwa lata i pochłonie mnóstwo pracy. Na szczęście mamy tam dobry zespół, wspierany przez nowy zarząd. Moim marzeniem jest więc, by stocznia była stabilna finansowo i rozwijała się zgodnie z nurtem biznesowym i co najważniejsze o własnych siłach.
Rozmawiał Arkady Saulski.