Informacje

Buntują się też francuscy nauczyciele

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 kwietnia 2019, 20:53

  • 1
  • Powiększ tekst

Pracownicy francuskiego szkolnictwa publicznego strajkowali w czwartek w proteście przeciw ustawie o „szkole zaufania”, która ich zdaniem jest zagrożeniem dla szkolnictwa publicznego. Do strajku wezwało wspólnie siedem związków zawodowych pracowników oświaty.

Ustawę zatwierdziło już Zgromadzenie Narodowe i czeka ona na głosowanie w Senacie.

Pochód tysięcy nauczycieli, maszerujących od placu Opery do placu Republiki, zablokował ruch w śródmieściu Paryża. Wśród uczestników najwięcej było nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych. Do strajku przyłączyło się również wyjątkowo wielu dyrektorów szkół.

Minister edukacji twierdzi, że pedagodzy nie rozumieją ustawy i działają na podstawie plotek. Nauczyciele z kolei widzą w wypowiedziach ministra „charakterystyczną dla tego rządu pogardę” i wskazują na tkwiące, ich zdaniem, w reformie zagrożenie dla szkolnictwa publicznego.

Do strajku wezwało wspólnie siedem związków zawodowych pracowników oświaty. Według Ministerstwa Edukacji w całym kraju do pracy nie poszło 15 proc. nauczycieli, a zdaniem organizatorów - niemal dwa razy więcej, ale z dużymi różnicami regionalnymi. Związki zawodowe szacowały, że w Paryżu i okręgu paryskim strajkowało 50 proc. pracowników.

Czytaj także:Włochy: 17 maja strajk generalny w oświacie i nauce

Ustawa przewiduje obowiązkową scholaryzację od lat 3. W przedszkolach dotychczas zagwarantowane miały miejsce wszystkie trzylatki, co powoduje, że w skali krajowej uczęszcza do nich ponad 97 proc. dzieci w tym wieku.

Zanim obowiązek wejdzie w życie, prywatne przedszkola mające kontrakty z Ministerstwem Edukacji będą finansowane przez gminy. Nauczyciele szkolnictwa publicznego widzą w tym „prywatyzację” nauczania przedszkolnego i wyrażają przekonanie, że ucierpi na tym nauczanie najmłodszych.

Ustawa dopuszcza ponadto zatrudnianie na stanowiska nauczycielskie „asystentów wychowawczych”. Wywołuje to sprzeciwy nie tylko nauczycieli, ale i rodziców, którzy obawiają się, że te osoby, nie mając odpowiedniego wykształcenia i przygotowania, obniżą poziom nauczania.

Zatwierdzona już poprawka przewiduje możliwość łączenia szkół podstawowych (jedna lub więcej) i gimnazjów. Pochwalająca reformę redakcja tygodnika „Le Point” zauważa, że „w sprawie obecnych dyrektorów tych placówek tekst jest mglisty”. Strajkujący nauczyciele obawiają się natomiast usunięcia ich oraz sporej, jak przewidują, liczby pracowników administracyjnych.

Nauczyciele z Paryża i okolic wyrażali swe obawy w gęstym pochodzie. Gdy przód manifestacji doszedł do placu Republiki, jeszcze nie wszyscy jej uczestnicy ruszyli spod oddalonej o blisko 3 km Opery.

Na transparentach, proporczykach i tabliczkach najczęściej widać było rysunek węża z głową ministra edukacji narodowej Jean-Michela Blanquera. Było to nawiązaniem do nazwy ustawy „szkoła zaufania” i filmu „Księga Dżungli”, w którym pyton Kaa wzbudza zaufanie u Mowgliego po to, by go pożreć.

Minister znów wykazał charakterystyczną dla tego rządu pogardę, a jego reforma grozi powaleniem na łopatki szkolnictwa publicznego” - powiedziała PAP Patricia, nauczycielka z liceum w Clamart pod Paryżem.

To woda na młyn dla podtrzymania protestów +żółtych kamizelek+” - przewiduje Jean-Paul z podstołecznego Meudon i tłumaczy, że „dla małych miast i wsi takie pomysły jak łączenie placówek oświatowych to kolejne oddalenie służb publicznych”.

A Marie-Laure, nauczycielka paryskiego przedszkola, nie ma wątpliwości, że „pierwszym efektem tych połączeń będzie likwidacja etatów, usunięcie dyrektorów szkół niższego stopnia i finansowe zaciśnięcie pasa”.

Ministerstwo już wcześniej napiętnowało związkowców za „szerzenie nieprawdziwych informacji i plotek”, zapewniając, że krytykowane przez nich punkty reformy zostały źle odczytane.

W liście adresowanym do dyrektorów szkół minister Blanquer zapewnia, że dogaduje się ze związkami co do ostatecznego kształtu ustawy i że „konieczne będzie zawarcie w niej gwarancji”.

W komentarzu „Le Point” redakcja przyznaje ogólnie rację ministrowi, ale ostrzega, że „nie wystarczy słownie odrzucić obawy bez wpisania zobowiązań do ustawy”.

SzSz (PAP)

Powiązane tematy

Komentarze