Informacje

Briefing strajk nauczycieli / autor: PAP/Leszek Szymański
Briefing strajk nauczycieli / autor: PAP/Leszek Szymański

MEN podsumowuje strajk nauczycieli

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 kwietnia 2019, 19:04

    Aktualizacja: 8 kwietnia 2019, 19:25

  • Powiększ tekst

Z danych przekazanych przez kuratoria do godz. 12.00 wynika, że do strajku przystąpiło 48,5 proc. szkół i placówek - poinformował w poniedziałek wiceminister edukacji narodowej Maciej Kopeć

W poniedziałek rozpoczął się zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych strajk w szkołach. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej „Solidarności”, m.in. z woj. wielkopolskiego, śląskiego, dolnośląskiego i kujawsko-pomorskiego. Według ZNP w strajku biorą udział też nauczyciele niezrzeszeni w żadnym ze związków.

Dane ZNP

Według ZNP w poniedziałek w Wielkopolsce strajkowało blisko 75 proc. jednostek oświatowych - 1350 z ponad 1,8 tys. Kuratorium Oświaty w Poznaniu podało, że strajk objął 57 proc., czyli 1131 z 1968 publicznych szkół i przedszkoli w Wielkopolsce.

Prezes Zarządu Okręgu Wielkopolskiego ZNP Joanna Wąsala powiedziała w poniedziałek PAP, że z danych przekazanych przez szefów lokalnych struktur związku wynika, że strajk odbył się w 1350 szkołach i przedszkolach, co stanowi 74,9 procent ogółu placówek i 88,6 procent placówek, w których w referendum opowiedzieli się za strajkiem. Dodała, że na 1803 placówki w regionie pracownicy wyrazili w referendum zgodę na strajk w 1524 szkołach i przedszkolach.

Karolina Adamska z Kuratorium Oświaty w Poznaniu poinformowała w poniedziałek po południu, że w regionie strajk objął 57 proc., czyli 1131 z 1968 publicznych szkół i przedszkoli. Strajkowało 33 proc. przedszkoli - 192 placówki z 585 i 539 szkół podstawowych z 825 w regionie - to 65 proc.

Do strajku przystąpiło 10 z 20 gimnazjów, 48 z 69 szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych (70 proc.) i 342 z 469 zespołów szkół (73 proc.).

Adamska podała też, że do kuratorium nie wpłynęły w poniedziałek zgłoszenia o nieprawidłowościach związanych z akcją strajkową w regionie

Dane MEN

Na konferencji prasowej w MEN wiceminister edukacji Maciej Kopeć zapewnił, że kuratorzy oświaty „monitorują sytuację pod względem bezpiecznych i higienicznych warunków i przestrzegania prawa”. „Patrzymy na to, na ile sytuacja (…) jest dla rodziców trudna i czy dyrektor szkoły i samorząd wypełniają obowiązki nałożone na nich przez prawo” - powiedział.

Wiceminister poinformował, że z danych zebranych przez kuratoria do godz. 12.00 wynika, że do strajku przystąpiło 48,5 proc. szkół i placówek. Dodał, że dane te będą jeszcze z kuratoriów spływać do MEN.

Pamiętajmy, że w systemie oświaty panuje bardzo różna, skomplikowana struktura. Są szkoły samodzielne, szkoły w zespołach, młodzieżowe ośrodki wychowawcze, młodzieżowe środki socjoterapii, są specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze, są także przedszkola - zaznaczył.

W kontekście protestu Kopeć pytany był o zaplanowane na kwiecień egzaminy zewnętrzne - 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury. Mogą się one zbiec się w czasie z rozpoczętym w poniedziałek strajkiem nauczycieli.

Wiceminister zaznaczył, że najwięcej obaw budzi kwestia powołania tzw. zespołów nadzorujących egzaminy. Przypomniał, że zgodnie z przepisami prawa dyrektor powinien powołać zespół egzaminacyjny na dwa miesiące przed egzaminem i następnie - na miesiąc naprzód - zespoły nadzorujące, które będą nadzorować przebieg egzaminów w danej sali. Zespoły te mają składać się z dwóch lub trzech nauczycieli, zależnie od liczby uczniów.

Jeśli chodzi o przepisy prawa, to, co podnosi ZNP, to, co gdzieś się przewijało - bo temu była poświęcona komisja sejmowa i na te wszystkie pytania posłów, ale także ZNP, staraliśmy się odpowiedzieć bardzo dokładnie. To, co było kwestionowane - co jest jakimś takim stałym zarzutem ze strony ZNP, do iluś tam ministrów wstecz i ZNP tego nie ukrywa - to kwestia oddelegowania nauczyciela z innej szkoły do drugiej w celu nadzorowania egzaminu - mówił Kopeć.

Wiceminister wyjaśnił, że kwestie funkcjonowania i powoływania zespołu nadzorującego, a także ich zadań określa Karta nauczyciela. To, co kwestionuje ZNP, to jest kwestia właśnie tego oddelegowania i tego, na ile dyrektor jednej szkoły ma nadzór nad nauczycielem, który został oddelegowany. Tylko, że ten przepis funkcjonuje od początku egzaminów zewnętrznych. I tutaj jakby nikt nigdy nie kwestionował takiej formuły powoływania zespołu nadzorującego, gdzie z jednej strony jest nauczyciel z danej szkoły, szkoły macierzystej i z innej szkoły. Bo on funkcjonował jakby wcześniej - podkreślił.

Kopeć zaznaczył, że wprowadzona przez rząd zmiana dotyczy możliwości powołania do zespołu nadzorującego osoby mającej kwalifikacje pedagogiczne.

Kwestie prawne z tym związane - ponieważ o to były pytania - były bardzo dokładnie wyjaśniane przez Departament Prawny MEN. I one nie budzą wątpliwości co do tego, że dyrektor szkoły może taką osobę w różny sposób zatrudnić, może ona także znaleźć się w zespole nadzorującym zgodnie z umową z dyrektorem na podstawie wolontariatu do tych kilku czynności i zadań, które ciążą na członku zespołu nadzorującego - zaznaczył.

Jak mówił, chodzi o wykonywanie bardzo prostych czynności, takich jak np. poinformowanie ucznia, że nie może mieć przy sobie komórki, że nie może dzwonić, bo to unieważni jego egzamin, itd. Poinformował, że Centralna Komisja Egzaminacyjna przygotowała specjalne instrukcje dla tych osób oraz że dyrektor musi taka osobę przeszkolić.

Nie widzę zagrożeń co do kwestii związanych z przebiegiem egzaminu. Jestem zresztą przekonany, że nauczyciele w swoich szkołach pozostaną przy uczniach i ten egzamin zostanie przeprowadzony - dodał.

Kopeć pytany był także, czy MEN ma wiedzę, ilu faktycznie nauczycieli będzie pracować w zespołach nadzorujących i egzaminacyjnych, ile już zgłosiło się osób mających kwalifikacje pedagogiczne do pomocy przy egzaminach oraz czy te osoby będą weryfikowane, gdyż wymagania, jakie musi - zgodnie z przepisami - spełnić osoba, która pracuje z dziećmi są bardzo rygorystyczne.

Gdy dyrektorzy będą mieli wiedzę, jakimi nauczycielami będą dysponować w swojej szkole, wtedy podejmą decyzje - zaznaczył. - Oferujemy stworzenie pewnej bazy danych, która będzie dostępna, ale to, w jaki sposób skorzysta z tego dyrektor, jest decyzją dyrektora szkoły, także to, w jaki sposób zatrudni taką osobę przy odpowiednich rygorach prawnych - mówił wiceminister. Podkreślił, że dyrektor, zatrudniając każdą osobę w szkole, ponosi odpowiedzialność za to i musi sprawdzić te elementy, które są potrzebne po to, żeby ta osoba miała kwalifikacje i mogła mieć kontakt z uczniami. - Pełen obraz sytuacji, jak będzie to wyglądać, będziemy mieli dopiero jutro rano - poinformował.

Kopeć odpowiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej na pytanie, czy z powodu strajku nauczycieli może nastąpić przesunięcie daty rozpoczęcia wakacji.

Rok szkolny kończy się 31 sierpnia. I wszystko, co się dzieje do 31 sierpnia, oczywiście dzieje się cały czas w roku szkolnym. W czerwcu mamy zakończenie zajęć, a nie koniec roku szkolnego. Jestem przekonany, że wszystko to, co się wydarzy, pozwoli na to, aby i kwestie egzaminów, i kwestia rekrutacji, i kwestia klasyfikacji uczniów, i rad pedagogicznych, wszystko to odbędzie się zgodnie z przepisami prawa. Zakończenie zajęć musi nastąpić zgodnie z rozporządzeniem - wyjaśnił Kopeć.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 11 sierpnia 2017 r. w sprawie organizacji roku szkolnego zajęcia dydaktyczno-wychowawcze kończą się w najbliższy piątek po 20 czerwca.

Kopeć wyraził przekonanie, „że niezależnie od protestu, który się odbywa, nauczyciele przystąpią do działań, które związane są z przeprowadzeniem egzaminów” ósmoklasistów i gimnazjalnych.

Wiceminister przypomniał, że terminarz (egzaminów - red.) jest określony w ustawie o systemie oświaty. On - podkreślił Kopeć - nakłada na odpowiednie organy przeprowadzenie egzaminu zgodnie z prawem. Centralna Komisja Egzaminacyjna przygotowuje arkusze egzaminacyjne, a okręgowe komisje egzaminacyjne przeprowadzają je na terenie swoich okręgów. Natomiast za przebieg egzaminów na terenie szkoły odpowiada dyrektor szkoły. Aby ułatwić dyrektorowi szkoły - w przypadku wystąpienia trudności - zrekrutowanie zespołu nadzorującego, zostały zmienione przepisy odpowiednich rozporządzeń dotyczących egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasisty, żeby ten egzamin mógł być przeprowadzony.

Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych w styczniu rozpoczęły procedury sporu zbiorowego. W ich ramach przeprowadziły referenda strajkowe.

Według ZNP z informacji zgromadzonych do czwartku rano wynika, że w strajku zamierza wziąć udział 79,725 proc. ogółu szkół i przedszkoli w całym kraju, czyli 15 576 szkół, przedszkoli, placówek oświatowych i zespołów szkół. Największy odsetek szkół i przedszkoli deklaruje przyłączenie się do akcji strajkowej w województwach: kujawsko-pomorskim - 91 proc., łódzkim - 87 proc., zachodniopomorskim - 85 proc. wielkopolskim - 84 proc., świętokrzyskim i śląskim - po 82 proc., warmińsko-mazurskim i dolnośląskim - po 81 proc.

Z danych ZNP wynika, że w 92,04 proc. szkół i przedszkoli - z tych, w których odbyły się referenda - pracownicy opowiedzieli się za strajkiem.

W poniedziałek, komentując w Polsat News dane MEN dotyczące zasięgu strajku, prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział: Cieszymy się, że wiceminister dostrzega prawie 50 proc. szkół. To jest już duży postęp, bo jeszcze nie tak dawno to było tylko 22 proc.. Broniarz zwrócił uwagę, że do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęło ponad 13,8 tys. zawiadomień o sporach zbiorowych w szkołach.

Zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego w zdecydowanej liczbie województw ta statystyka (strajkujących szkół - PAP) pokrywa się z liczbą szkół, które deklarowały gotowość wejścia w spór zbiorowy, weszły w ten spór zbiorowy i tutaj mamy pełną satysfakcję, że ten strajk z punktu widzenia efektu liczbowego naprawdę jest udany - powiedział Broniarz. - Jeżeli nauczyciele w dniu egzaminów podtrzymają swoje decyzje o aktywnym udziale w strajku, to siłą rzeczy są one zagrożone - przyznał szef ZNP.

Od 25 marca do niedzieli włącznie trwały negocjacje rządu ze związkami zawodowymi zrzeszającymi nauczycieli. Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego w trakcie negocjacji zmodyfikowały oczekiwania (początkowo upominały się o tysiąc zł podwyżki) i obecnie postulują 30 proc. podwyżki rozłożonej na dwie tury - 15 proc. od 1 stycznia i 15 proc. od 1 września br. Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” negocjowała m.in. podwyżkę wynagrodzeń w wysokości 15 proc. od stycznia 2019 r. oraz zmianę systemu wynagradzania, według którego pensje nauczycieli byłyby bezpośrednio powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej.

W niedziele wieczorem porozumienie z rządem zawarła tylko oświatowa Solidarność. ZNP i FZZ odrzuciły propozycje rządu. Wicepremier Beata Szydło zapowiedziała, że rząd jest gotów, jeżeli pozostałe centrale związkowe zwrócą się z propozycją takich rozmów, do kontynuowania dialogu, bo - jak podkreśliła - to jest potrzebne polskiej szkole.

Po poniedziałkowej konferencji prasowej wiceminister Kopeć zauważył, że porozumienie z Solidarnością pociąga za sobą konieczność istotnych zmian ustawowych oraz zmian na poziomie rozporządzeń i wymaga szybkich prac legislacyjnych. Przypomniał, że rządowe propozycje dla nauczycieli to w sumie prawie 15 proc. podwyżki w 2019 r. (9,6 proc. podwyżki we wrześniu plus wypłacona już 5-procentowa podwyżka od stycznia), skrócenie stażu, ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo na poziomie nie mniejszym niż 300 zł, zmiana w systemie oceniania nauczycieli i zmniejszenie biurokracji. Zaznaczył, że w przypadku dodatku za wychowawstwo nastąpi gigantyczny wzrost.

PAP, mw

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych