Polsko-czeski spór o kopalnię Turów
Marszałek kraju (województwa) libereckiego Martin Puta odwiedził w środę polską ambasadę w Pradze, by poinformować o próbach podważenia dokumentów planistycznych gminy Bogatynia, zezwalających na rozszerzenie odkrywki kopalni węgla brunatnego Turów.
Po spotkaniu Puta powiedział PAP, że dokumenty te przyjęto w trakcie niezakończonych międzynarodowych konsultacji, co stoi w sprzeczności z prawem międzynarodowym.
Starałem się wyjaśnić ten główny problem i przekazać jak jest przyjmowany w miastach i gminach po czeskiej stronie” - zaznaczył.
Dodał, że należy się starać, by decyzje dotyczące kopalni Turów nie zakłóciły stosunków polsko-czeskich.
Pod koniec maja rada miejska w Bogatyni uchwaliła zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta i gminy Bogatynia, polegającą na rozszerzeniu o niecałe 15 hektarów terenu odkrywkowej eksploatacji górniczej kopalni węgla brunatnego Turów. Uchwała nakazuje stosowanie w trakcie robót eksploatacyjnych właściwych środków zapobiegawczych celem wyeliminowania m.in. potencjalnych zagrożeń hydrogeologicznych (związanych z powiększeniem zasięgu leja depresyjnego) oraz oddziaływań ponadnormatywnych (emisji do powietrza i hałasu).
Według czeskich samorządowców, uchwałę podjęto nie czekając na rozpatrzenie skarg, które składano zgodnie z procedurą transgranicznej oceny wpływu na środowisko naturalne. Dlatego Puta wystosował skargę do marszałka województwa dolnośląskiego oraz za pośrednictwem czeskiego ministerstwa środowiska do polskiego ministerstwa ochrony środowiska.
Nam przede wszystkim chodzi o to, by uwagi, które dotyczą wpływu na środowisko w Czechach, zostały wysłuchane. Czescy obywatele boją się huku i pyłu, a nie sądzę, by można było temu zapobiec” - powiedział Puta.
Podkreślił, ze poważne obawy dotyczą wód gruntowych. Jego zdaniem podstawowa różnica zdań polega na tym, że otrzymana z Polski dokumentacja dowodzi, że rozbudowa kopalni nie będzie miała żadnego wpływu na środowisko w Czechach.
Przecież ludzie nie są tacy głupi, żeby sądzić, ze hałas zatrzyma się na granicy państwowej, podobnie jak pył i kurz i nie będą miały wpływu na czeskie miejscowości położone przy samej granicy” - zaznaczył Puta.
Dodał, że mieszkańcy gmin położonych po czeskiej stronie granicy maja wrażenie, iż nikt z Polski nie chce z nimi rozmawiać. Jego zdaniem problem związany z rozbudową kopalni jest nie do rozwiązania na szczeblu samorządów.
W wydanym na początku maja komunikacie będąca właścicielem kopalni Turów spółka PGE poinformowała, że na bieżąco monitoruje i analizuje wpływ prowadzonej działalności wydobywczo-wytwórczej na środowisko naturalne oraz realizuje działania służące jego ochronie.
Komunikat wskazuje na brak dowodów potwierdzających wpływ działalności górniczej w Niecce Żytawskiej na osiem czynnych ujęć wody znajdujących się na terenie Czech, przy czym wpływ odkrywki Turów na wody podziemne jest od wielu lat monitorowany przez polsko-czeskie i polsko-niemieckie zespoły specjalistów. Ponadto Niecka Żytawska otoczona jest skałami krystalicznymi, co ogranicza w znaczny sposób odpływ wody z obszarów z nią sąsiadujących.
Jak podano w komunikacie, zgodnie z wymogami Konwencji Espoo (konwencja o ocenach oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym) raporty oddziaływania na środowisko dotyczące działalności kopalni i zaopatrywanej przez nią elektrowni w zakresie oddziaływań transgranicznych, w tym na jakość powietrza, zostały przekazane do konsultacji stronie niemieckiej i czeskiej. Uwagi składane przez Republikę Czeską i Republikę Federalną Niemiec są i będą wyjaśniane na etapie konsultacji transgranicznych.
SzSz(PAP)