Francuski kandydat do KE pytany o konflikt interesów
Kandydata Francji na komisarza Thierry’ego Bretona europosłowie potraktowali łagodniej na przesłuchaniu w czwartek niż odrzuconą wcześniej w PE nominatkę Paryża Sylvie Goulard. Były pytania o konflikt interesów, ale wielkie grupy skupiły się na jednolitym rynku.
Breton, desygnowany na komisarza ds. jednolitego rynku, już w wystąpieniu otwierającym poinformował, że zrezygnował ze wszystkich zajmowanych stanowisk, i zadeklarował, że będzie wyłączał się z decyzji Komisji Europejskiej, które mogłyby dotyczyć jego byłej firmy Atos.
To działające w 73 krajach, w tym w Polsce, przedsiębiorstwo to gigant w branży usług teleinformatycznych. Zajmuje się takimi kwestiami jak sztuczna inteligencja, cyberbezpieczeństwo, serwery czy zintegrowane systemy dla firm. Ze strony internetowej spółki wynika, że pracuje dla niej 110 tys. osób. Breton od 2008 roku do bieżącego roku był prezesem tej międzynarodowej korporacji.
Zgodnie z informacjami, które Breton przedstawił w minionym roku, firma Atos otrzymała ponad 130 mln euro z unijnej kasy, z czego 37 mln w ramach rozliczenia za usługi informatyczne, a 85 mln to środki, które przepływały w ramach przedsiębiorstwa w związku ze współpracą z różnymi podmiotami, w tym z Parlamentem Europejskim. Same dotacje miały wynieść 16 mln euro.
Były prezes Atosa potwierdził, że w ciągu ostatnich 6 lat firma uzyskała 60 mln euro w ramach programu Horyzont 2020. „To nie były prezenty rozdawane przez KE. Za każdym razem środki były przekazywane w wyniku konkursu” - podkreślał.
Francuz pokazywał podczas posiedzenia połączonych komisji ds. przemysłu oraz ds. rynku wewnętrznego dokumenty, które potwierdzają, że sprzedał na rynku swoje akcje Atosa. Według doniesień medialnych miał za nie dostać ponad 30 mln euro. Zobowiązał się, że nigdy nie będzie przyjmował sam w biurze przedstawicieli firm, którymi zarządzał, a także będzie się wyłączał z podejmowania decyzji w ich sprawie.
„Nie mam żadnych interesów w tym sektorze, nie mam żadnych interesów w firmie, którą zarządzałem. Nie będę koncentrował się na tym sektorze, nie będę go w żaden sposób faworyzował” - zapewniał Breton.
Francuski lewicowy europoseł Manuel Bompard (GUE) przekonywał, że gdyby wyłączyć wszystkie kwestie, którymi zajmuje się była firma Bretona w ramach kontraktów z kooperantami, to teka Francuza zostałaby pusta. W odpowiedzi kandydat ponownie zapewniał, że nie będzie podejmował decyzji dotyczących Atosa. „Nie będę miał nic do czynienia z tymi kontraktami, bo moim zadaniem będzie działanie ściśle w interesie europejskim” - zaznaczył.
Najbardziej zainteresowani kwestiami związanymi z była firmą kandydata byli eurodeputowani Zjednoczonej Lewicy Europejskiej (GUE), Zielonych oraz niektórzy europosłowie Socjalistów i Demokratów. Pytania w większości dotyczyły jednak kwestii merytorycznych, związanych z jednolitym rynkiem.
Breton deklarował, że chce poprawy funkcjonowania jednolitego rynku, w tym w obszarze usług. Wskazywał, że trzeba go również chronić przed konkurencją z zewnątrz. „Musimy zadbać o to, żeby gospodarka stawała się bardziej konkurencyjna, ale pamiętać o odpowiedzialności społecznej podczas przemian” - wskazywał wykonując tym samym ukłon w stronę Socjalistów i Demokratów.
Przekonywał, że rozumie obawy, jakie wywołują przemiany technologiczne, i ich obiór społeczny. Dlatego - mówił - rynek wewnętrzny musi tworzyć równe zasady dla wszystkich przedsiębiorstw, zarówno małych, jak i dużych. Breton przyznał, że są w Europie regiony, na które zmiany technologiczne wpłyną mocniej niż na inne, zwłaszcza tam, gdzie funkcjonuje przemysł ciężki. Z tego powodu trzeba im pomóc w transformacji przy pomocy środków unijnych - podkreślił.
Breton zaznaczył, że jest przeciwko tworzeniu jakichkolwiek nowych barier, zwłaszcza na rynku usług.
Nie mam zamiaru ponownie otwierać dyrektywy usługowej, ale chcę wzmocnić jej wdrożenie. Wszystkie kraje będę traktował równo - oświadczył.
Czytaj także:PE przepycha na siłę Francuza do Komisji Europejskiej
Po wysłuchaniu decyzje w sprawie kandydata podejmą koordynatorzy grup politycznych na zamkniętym spotkaniu jeszcze w czwartek późnym popołudniem. Jeśli nie otrzyma on odpowiedniego poparcia, będzie musiał odpowiedzieć na dodatkowe pytania pisemne, a potem być może spotkać się z eurodeputowanymi jeszcze raz.
PAP SzSz