Naftohaz woli gaz niż gotówkę od Gazpromu
Ukraińska państwowa spółka paliwowa Naftohaz nie nalega, by rosyjski Gazprom wypłacił mu gotówką pieniądze, przyznane przez Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie; zamiast niej może przyjąć dostawy gazu - oświadczył dyrektor wykonawczy ukraińskiego koncernu Jurij Witrenko.
„Zadowolą nas środki pieniężne, lecz jeśli Gazprom chce spłacić to zadłużenie poprzez dostawy gazu, to gotowi jesteśmy taką ofertę rozpatrzyć” - napisał w poniedziałek na Facebooku.
Pod koniec października minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak poinformował, że jego kraj zaproponował Ukrainie ugodę w ramach postępowania przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie. Propozycja ta zakłada brak roszczeń finansowych.
Wcześniej Nowak mówił, że władze Rosji uważają za konieczne uregulowanie sporu sądowego na zasadzie „opcji zerowej”. Dodał, że chodzi o „brak wzajemnych pretensji z punktu widzenia finansów”.
W 2018 r. sztokholmski sąd nakazał Gazpromowi wypłacić Naftohazowi odszkodowanie za to, że rosyjski monopolista nie dostarczał Ukraińcom wystarczającej ilości gazu do tranzytu. Zadłużenie Gazpromu wobec Naftohazu wynosi 2,6 mld USD bez odsetek. Ukraińcy mówią dziś o 3 mld dolarów zadłużenia.
Decyzja Sądu Arbitrażowego jest ważnym elementem w trwających obecnie negocjacjach na temat nowego kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę na Zachód. Dotychczasowy kontrakt wygasa 31 grudnia.
W zeszłym tygodniu Gazprom oświadczył, że przesłał na Ukrainę oficjalną propozycję przedłużenia starego kontraktu o rok, bądź też zawarcia nowego kontraktu, który obowiązywałby jedynie w przyszłym roku.
W liście, podpisanym przez szefa Gazpromu Aleksieja Millera powtórzono, że warunkiem podpisania nowej umowy jest rezygnacja obu stron z roszczeń sądowych.
Ukraińcy mieliby także odwołać decyzję Komitetu Antymonopolowego w sprawie grzywny dla Gazpromu za naruszenie konkurencji gospodarczej oraz odwołać skargę do Komisji Europejskiej w związku ze sprzecznymi z zasadami konkurencji działaniami rosyjskiego monopolisty.
Uregulowanie poprzednich sporów między Naftohazem i Gazpromem, odwołanie naszej skargi do Komisji Europejskiej (), a także uregulowanie sytuacji wokół grzywny Komitetu Antymonopolowego Ukrainy () nie może być warunkiem dla przedłużenia tranzytu oświadczył w poniedziałek Jurij Witrenko.
Ukraina obawia się, że jeśli Gazprom wstrzyma tranzyt gazu jej sieciami przesyłowymi, straci na tym zarówno pod względem gospodarczym, jak i pod względem bezpieczeństwa. Wstrzymując tłoczenie gazu na Zachód przez ukraińskie rurociągi Rosja pozbawiłaby Kijów środków z opłat za tranzyt, umożliwiając sobie dodatkowo całkowicie odcięcie tego kraju od surowca z kierunku wschodniego.
W ubiegłym roku kontrolowany przez Kreml gazowy gigant Gazprom dostarczył Europie ponad 200 mld metrów sześciennych gazu, z czego 87 mld m sześc. przeszło przez Ukrainę, zapewniając Kijowowi dochód z tranzytu w wysokości ok. 3 mld dolarów.
Podstawą obaw Ukrainy o tranzyt rosyjskiego gazu jest budowa gazociągu Nord Stream 2, którym ma być przesyłany gaz do Niemiec z pominięciem Ukrainy i Rosji. Gazociąg miał być gotowy do końca 2019 roku, jednak pod koniec października jego operator, spółka Nord Stream 2 AG poinformowała, że dotąd ułożonych zostało ponad 2 100 km gazociągu, czyli ponad 87 proc. jego długości.
Czytaj też:Wot byznes. Umowa z Rosją znana wszystkim poza naftohazem
PAP, DS