Zagraniczne spółki chcą inwestować w Polsce
W zeszłym roku zarejestrowano dwa razy więcej spółek zagranicznych w Polsce niż pięć lat temu. Nad Wisłą pojawiają się np. inwestorzy z Doliny Krzemowej, związani wcześniej z Uberem, czy Twitterem - zauważyli eksperci.
Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej poinformował, że od 1 stycznia 2019 r. do końca grudnia 2019 r. wśród nowo rejestrowanych firm w KRS, powstało 8820 firm z udziałem kapitału zagranicznego. Oznacza to wzrost o prawie 12 proc. w stosunku do dotychczas rekordowego 2018 r. Jeżeli chodzi o rozkład geograficzny, to najwięcej firm zarejestrowano w woj. mazowieckim - 40,9 proc. wszystkich rejestracji, dolnośląskim (9,65 proc.) i małopolskim 8,28 proc. Najwięcej nowych firm tradycyjnie już powstało w Warszawie - 3061, na dalszych pozycjach uplasował się Wrocław - 676 oraz Kraków - 621.
To wynik dwa razy lepszy od 2014 r., kiedy zarejestrowano 4 400 firm zagranicznych w Polsce.
Z kolei - wedle danych Narodowego Banku Polskiego - wartość zobowiązań Polski z tytułu zagranicznych inwestycji bezpośrednich na koniec 2018 r. wyniosła 859,1 mld zł i była wyższa o 2,7 proc. w stosunku do stanu zobowiązań na koniec poprzedniego roku.
Biorąc pod uwagę podział geograficzny: największymi inwestorami w Polsce były Niemcy: 172,7 mld zł, a następnie Francja - 89,4 mld zł, która wyprzedziła, drugie w 2017 r., Stany Zjednoczone (88,6 mld zł).
„Zarówno dane o napływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jak i różnego rodzaju rankingi postrzegania państw wskazują, że Polska jest bardzo atrakcyjnym miejscem lokowania przedsięwzięć przez międzynarodowe przedsiębiorstwa. Coraz częściej też nie są to wyłącznie inwestycje w tradycyjne fabryki przemysłowe, nazywane potocznie montowniami, ale także inwestycje w miejsca pracy wymagające wysokich kwalifikacji” - powiedział PAP dr Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Sawulski zauważył, że bardzo szybko rozwija się w Polsce sektor tzw. nowoczesnych usług biznesowych - czyli różnego rodzaju centra księgowe, informatyczne, kadrowe, które świadczą usługi dla spółek z danej grupy kapitałowej zlokalizowanych na całym świecie. „Liczba osób zatrudnionych w tego typu przedsiębiorstwach w Polsce od kilku lat rośnie w dwucyfrowym tempie” - dodał.
NBP podał, że inwestorzy zagraniczni decydowali się pozostawiać coraz większą część zysków w Polsce. „W 2018 r. stopa zatrzymania zysków nieznacznie spadła, ze względu na rekordową wartość zadeklarowanych dywidend - 39 mld zł”. Dywidendy, podobnie jak w latach poprzednich, wypłacało ok. 21 proc. wszystkich podmiotów bezpośredniego inwestowania - poinformował bank.
Inwestorzy zauważają też potencjał polskiego rynku startupów. Borys Musielak, partner zarządzający funduszem SMOK Ventures stwierdził, że w ciągu ostatniego roku dwóch poważnych amerykańskich inwestorów zaangażowało się w funduszach venture capital w Polsce. Paul Bragiel, związany z takimi projektami jak Uber, Stripe, Pokemon Go, czy Zappos, zainwestował w nasz SMOK Ventures, inwestujący w startupy i studia gamingowe na wczesnym etapie rozwoju. A Tim Draper, znany z inwestycji w Twittera, Teslę czy Hotmail, wsparł OTB Ventures Marcina Hejki, fundusz koncentrujący się na wspieraniu spółek na etapie wzrostu” - powiedział PAP Musielak.
Sawulski powiedział, że w tym kontekście ważnym atutem Polski są wysokie kompetencje pracowników w naszym kraju. „Prawie połowa młodych Polaków ma wyższe wykształcenie. Do tego większość osób młodych relatywnie dobrze posługuje się językami obcymi - przykładowo w 2017 roku zajęliśmy 11 miejsce na 80 państw w rankingu znajomości języka angielskiego, wyprzedzając między innymi wszystkie biorące udział w badaniu państwa Europy Środkowo-Wschodniej” - stwierdził.
Ekonomista dodał, że zagraniczni inwestorzy lokujący w naszym kraju swój kapitał korzystają z wysokich kompetencji Polaków, przy wciąż relatywnie niskiej cenie (na tle innych państw UE, w szczególności Europy Zachodniej). „Nie bez znaczenia jest także to, że znajdujemy się w takim, a nie innym położeniu geograficznym i jesteśmy członkami Unii Europejskiej. Podobne cechy do Polski - dobrze wykształcony kapitał ludzki i relatywnie niskie wynagrodzenia - można znaleźć także np. w niektórych państwach azjatyckich” - ocenił Sawulski.
„Są to jednak kraje o zupełnie innej kulturze prawnej i kulturze pracy, a na dodatek znacząco oddalone geograficznie i znajdujące się w innej strefie czasowej. Dla części inwestorów może być to istotna bariera w lokowaniu tam inwestycji. Tej bariery nie doświadczają przenosząc część swojej działalności do Polski” - dodał.
„Bragiel i Draper to czołowe nazwiska amerykańskiego świata venture capital i ich zaangażowanie w Polsce oznacza jedno - polskie spółki technologiczne gotowe są w końcu na skalowanie i podbijanie ze swoimi produktami nie tylko Europy ale i świata” - podsumowuje.
PAP/ as/