Smartfony przyciągają kleszcze jak magnes?
Stowarzyszenie Chorych na Boreliozę ostrzega przed inwazją kleszczy. W tym sezonie mają być one znacznie groźniejsze niż dotychczas - pisze portal tustolica.pl. O czym należy bezwzględnie pamiętać?
W Polsce w ostatnich latach zauważa się duży wzrost zachorowań na boreliozę. Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny, w 2019 roku zanotowano ponad 20 tys. nowych przypadków boreliozy, podobnie w poprzednim. Dla porównania, jeszcze 10 lat temu notowało się ok. 4 tysiące przypadków zachorowań. Z czego to wynika?
Gdzie jest najwięcej kleszczy?
Wzrost liczby nowych przypadków zachorowań na boreliozę wynika z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na łagodne zimy kleszcze coraz krócej zimują i wcześnie zaczynają żerować. Po drugie, lepsza rozpoznawalność choroby przekłada się na statystyki zachorowań. - Kleszcze są aktywne, kiedy temperatura jest powyżej zera, więc one w zasadzie tej zimy były aktywne przez cały czas. I faktycznie jest ich dużo - informuje wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska. Przypomina, że kleszcze są wszędzie tam, gdzie są tereny zielone, więc można je spotkać nawet na trawnikach przy blokach osiedlowych.
- Mitem też jest, że spadają z drzew. Trzeba ich się spodziewać w każdym miejscu zakrzaczonym, zadrzewionym i na terenach trawiastych do wysokości około jednego metra nad ziemią - dodaje Gackowska.
Ile kleszczy jest niebezpiecznych?
- Niektóre źródła podają, że nawet połowa populacji kleszczy jest zarażona boreliozą, jeszcze inni twierdzą, że jeden na tysiąc. Ale nawet gdyby jeden na tysiąc kleszczy byłby zarażony, to biorąc pod uwagę fakt, ile kleszczy w przyrodzie występuje, to ryzyko jest znaczne - wyjaśnia Andżelika Gackowska, i dodaje, że w zasadzie nic nam nie grozi, jeśli trzymamy się ubitych ścieżek leśnych.
- Te pajęczaki są przyczepione do gałęzi czy trawy na wysokości najczęściej do metra od ziemi i jeśli poruszymy taką trawę, czy gałązkę, to strącić go możemy na siebie. Później kleszcz porusza się po naszym ciele i szuka sobie dogodnego miejsca, żeby się wbić pod skórę. Może to trwać nawet kilka godzin. Zasada jest prosta: jeśli wracamy z terenów zielonych, to najlepiej wziąć od razu prysznic, a ubrania wrzucić do pralki - mówi Andżelika Gackowska.
Smartfon przyciąga kleszcze jak magnes?
Zespół naukowców z sześciu instytucji naukowych (po stronie polskiej były to takie uczelnie jak Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, Uniwersytet Szczeciński i Uniwersytet Zielonogórski, a po stronie słowackiej - Uniwersytet Szafarika, Uniwersytet Techniczny i Uniwersytet Weterynaryjny z Koszyc) dowodzą, że smartfon może przyciągać do nas te niebezpieczne dla naszego zdrowia pajęczaki. Badania pokazują, że kleszcze - zwłaszcza będące nosicielami groźnych patogenów - są przyciągane przez promieniowanie elektromagnetyczne, które emitują nasze przenośne urządzenia. Dlaczego kleszcze w ogóle miałyby na nie reagować? Najprawdopodobniej z powodu posiadania przez nie zmysłu magnetycznego. Sztuczne promieniowanie elektromagnetyczne może ten zmysł zaburzać i zwiększać ruchliwość kleszczy. Ponadto podejrzewa się, że naturalne promieniowanie elektromagnetyczne - które jest w drobnym stopniu wytwarzane przez każdy żywy organizm - pomaga kleszczom wykrywać odpowiednich żywicieli - sugerują naukowcy.
Czytaj też: WHO ostrzega przed problemami z dostawą szczepionek
tustolica.pl/kp