Italia: Maseczkowa polemika
We Włoszech narasta polemika wokół bezskutecznie poszukiwanych przez setki tysięcy ludzi, a obiecywanych przez władze masek w urzędowych cenach. W sytuacji, gdy brakuje ich w aptekach, sprzedażą chciałyby się zająć sklepy z tytoniem, papiernicze i narzędziowe.
Na następne dostawy maseczek czekają też supermarkety, które już wcześniej otrzymały ich 19 mln sztuk.
Większość już sprzedano.
Zapowiadano, że maseczki chirurgiczne w cenie 0,50 euro plus VAT, czyli razem 0,61 euro za sztukę będą dostępne od 4 maja w 50 tysiącach punktów sprzedaży w całym kraju. Do wielu nie dotarły, a w licznych skończyły się natychmiast. Sprawa jest coraz pilniejsza, bo w obecnej, drugiej fazie łagodzenia części restrykcji i w związku z dalszym otwarciem kraju od 18 maja noszenie maseczek zalecane bądź obowiązkowe jest w miejscach publicznych, środkach komunikacji, w sklepach. Przewiduje się, że od poniedziałku podaż na nie jeszcze bardziej wzrośnie.
Specjalny rządowy komisarz do spraw kryzysu epidemiologicznego Domenico Arcuri obarczył odpowiedzialnością za problemy dystrybutorów oraz apteki, co wywołało od razu protesty farmaceutów.
Arcuri zapewnił zarazem, że cena maseczek nie ulegnie zmianie i że będą one powszechnie dostępne.
Gdy nagłośniono problem z dostawami do aptek, gotowość sprzedaży wyrazili właściciele sklepów z tytoniem, czyli tabaccai.
Jak się zauważa, ich atutem jest to, że takich punktów jest we Włoszech 50 tysięcy i znajdują się w 90 proc. gmin w kraju. „Chcemy sprzedawać maseczki w urzędowych cenach w paczkach po 10 lub 20, jak w przypadku papierosów” - wyjaśniła federacja zrzeszająca tę branżę.
Porozumienie w tej sprawie ma zostać zawarte w najbliższych tygodniach - poinformował komisarz Arcuri. Taką samą gotowość zgłoszono ze strony sklepów papierniczych oraz tych z narzędziami.
Do Włoch przysyłane są kolejne transporty z zagranicy, głównie z Chin. Następnym potencjalnym eksporterem może być Maroko, gdzie jak poinformowano, produkowanych jest 10 mln maseczek dziennie.
Zapotrzebowanie na maseczki może rekordowo wzrosnąć we wrześniu w związku z już rozważanym wymogiem ich noszenia w szkołach. Stowarzyszenia konsumentów zaapelowały do rządu o zapewnienie bezpłatnej dystrybucji tych środków ochronnych wśród uczniów.
Jak obliczono, miliard euro rocznie kosztowałby wszystkie rodziny ich zakup dla dzieci od nowego roku szkolnego.
PAP/ as/