Elektryk i spalinowy: Kiedy zrównają się ceny aut?
Zrównanie cen samochodów spalinowych i elektrycznych na świecie może nastąpić już w 2023 roku - ocenia prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, b. minister środowiska Marcin Korolec. Jego zdaniem, w perspektywie auta elektryczne staną się tańsze od spalinowych.
„Samochodów elektrycznych będzie coraz więcej i będą w sposób naturalny tanieć. Średnio co roku koszt baterii do samochodu elektrycznego tanieje mniej więcej o 25 proc. Przewiduje się, że zrównanie ceny samochodów spalinowych i elektrycznych na świecie nastąpi być może w okolicach 2023 roku” - powiedział w poniedziałek Korolec podczas sesji Europejskiego Kongresu Gospodarczego Online.
„W moim osobistym przekonaniu, samochód elektryczny będzie strukturalnie tańszy od samochodu spalinowego już niedługo, i to bez żadnych dotacji. Samochody elektryczne będą jeździły dużo więcej i będą miały dużo dłuższe przebiegi niż samochody spalinowe - prawdopodobnie milion kilometrów (…), dlatego, że ich silniki są zupełnie inne i znacznie bardziej trwałe” - tłumaczył były minister, który nie ma wątpliwości, że „w bardzo krótkim czasie samochody elektryczne będą absolutnie powszechne”.
Korolec tłumaczył, że choć dziś samochód elektryczny jest droższy od spalinowego, rachunek kosztów wygląda inaczej, jeżeli uwzględnić w nim także koszty eksploatacji i utrzymania takiego auta.
„W sytuacji, kiedy np. zamontowalibyśmy panel słoneczny na dachu naszego domu i baterie, to raz kupiwszy samochód elektryczny możemy jeździć całe życie za darmo (…). Dlatego na zakup samochodu elektrycznego musimy patrzeć nie tylko poprzez jednostkowy koszt zakupu, ale całość wydatków - nie trzeba zmieniać oleju, klocki hamulcowe znacznie mniej się zużywają, bo jest odzysk energii, nie odpadnie tłumik, nie ma całego szeregu części” - wyjaśnił Korolec.
Obecnie w Polsce zarejestrowanych jest ponad 10,7 tys. elektrycznych samochodów osobowych, a ilość stacji ich ładowania przekroczyła 1,1 tys. Jak podał prezes Fundacji, w pierwszym kwartale br. w Polsce sprzedano 587 aut elektrycznych oraz 691 hybrydowych, podczas gdy w tym samym czasie w Niemczech po przeszło 26 tys. samochodów z obu tych kategorii.
W ocenie Korolca, swoiste „zamrożenie” polskiego rynku aut elektrycznych wiąże się z niezrealizowaną dotąd zapowiedzią wdrożenia systemu wsparcia zakupu takich samochodów - czekając na planowane rozwiązania sprzedawcy wstrzymują się z szerszą ofertą, a klienci - z zakupami.
Zdaniem prezesa Fundacji, rynek samochodów elektrycznych będzie się rozwijał - podstawą jest tu m.in. obowiązujące unijne rozporządzenie dotyczące wielkości emisji spalin z aut osobowych.
„Na razie uważam, że w Polsce będziemy mieć prawdopodobnie wzrost organiczny - tak jak to ma miejsce dzisiaj - chyba, że zostanie wprowadzony system wsparcia, o którym mowa już co najmniej dwa lata. A jeśli nie, to musimy czekać, aż nastąpi naturalne wyrównanie się ceny samochodów spalinowych i elektrycznych - wtedy już nikt nie będzie kupował tych starych samochodów” - powiedział Korolec podczas internetowej sesji Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Zapowiedział, że w najbliższych dniach Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych opublikuje pakiet zaproponowanych resortowi klimatu rozwiązań wspierających upowszechnianie samochodów elektrycznych.
„To cały szereg norm i zmian podatkowych, które będą powodowały, że użytkowanie samochodów elektrycznych będzie bardziej korzystne, a mniej korzystne stanie się użytkowanie samochodów spalinowych” - zapowiedział prezes Fundacji, precyzując, że chodzi o 17 rozmaitych rozwiązań, które mają być neutralne, a nawet pozytywne dla budżetu państwa.
PAP/ as/