Przedsiębiorcy obawiają się utraty klientów - badanie
Aż 44,2 proc. przedsiębiorców obawia się utraty klientów, bo będą oni oszczędzać wynika z badania przeprowadzonego dla BIG InfoMinitor. Kolejne 6, 4 proc. klientów ograniczy zakupy w obawie przed zarażeniem
Najkorzystniej swoją przyszłość w nowej rzeczywistości biznesowej widzi przemysł, gdzie rozwój prognozuje prawie 12 proc. firm, ale ponad 21 proc. biznesów transportowych obawia się ograniczenia działalności, a całkiem często także upadłości, podobnie jak usługi i handel, wynika z badania przeprowadzonego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Pierwszą falę uderzenia pandemii odczuło negatywnie około 70 proc. mikro-, małych i średnich firm, tracąc całość lub część przychodów. Gospodarka się już rozmraża, ale nie oznacza to jednak powrotu do status quo sprzed koronawirusa. Wiele zmian, z którymi w ostatnim czasie muszą się mierzyć firmy reprezentujące niemal wszystkie sektory gospodarki, ma bardzo radykalny charakter. W obliczu nierównomiernie rozkładającego się spowolnienia gospodarczego i przyspieszającej na naszych oczach cyfrowej transformacji, niektóre radzą sobie lepiej (nowe technologie, e-handel), inne zdecydowanie gorzej (linie lotnicze, turystyka) - czytamy.
Jak wskazali respondenci w badaniu Keralla Research, zrealizowanym na zlecenie BIG InfoMonitor, największą obawą firm jest prawdopodobieństwo utraty klientów - albo dlatego, że będą oszczędzać, jak odpowiedziało 44,2% pytanych, albo dlatego, że będą się bali zarażenia, co wskazało 6,4% odpowiadających. Niedostateczny popyt na towary i usługi kładzie się cieniem na przewidywania biznesu dotyczące tego, co się zdarzy i co trzeba będzie zrobić w najbliższych sześciu miesiącach, podkreślono.
Najwięcej, bo aż 40 proc. przedsiębiorców mówi jednak o zamiarze utrzymania dotychczasowego sposobu działania i niechęci do wprowadzania zmian. Z jednej strony oznacza to, że firmom tym udało się wyjść cało z kłopotów, które gospodarce zafundował lockdown, i liczą, że tak będzie dalej, ale rodzi się pytanie, czy da się nie zmieniać nic, jeśli wszyscy inni będą to robić? Ponad 22 proc. pytanych przedstawicieli firm nie wie, jaki powinien być kolejny krok, więc albo są zagubieni i nie potrafią przewidzieć, co jeszcze może spotkać ich biznes, a to nie rokuje zbyt dobrze na przyszłość, albo, tak jak zwolennicy utrzymania status quo, wyszli z pandemii bez większego szwanku - powiedział prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.
Jak różnie kryzys związany z koronawirusem potraktował firmy, widać po branżowej dywersyfikacji ewentualnych planów na nadchodzące sześć miesięcy. W przemyśle prawie 12 proc. przetwórców, by zdobyć więcej klientów, chce rozwijać działalność i pracować intensywniej niż wcześniej. Niemal co dziesiąty przedstawiciel przemysłu rozważa też zmianę profilu, 6 proc. przymierza się do podwyżki cen, niemal 5 proc. do ich obniżki, a 4 proc. do ograniczenia działalności.
W tym samym czasie w transporcie więcej niż co piąta firma obawia się przymusu ograniczenia działalności gospodarczej, 7 proc. boi się spadku cen, a dodatkowo trzy na sto nie wykluczają nawet ogłoszenia upadłości. Nie ma tu więc mowy o optymizmie, a są obszary gospodarki, gdzie prognozy z bankructwem w tle są równie częste. To handel, ale też usługi, w których dodatkowo ponad osiem firm na sto bierze też pod uwagę zawieszenie działalności, a co dziesiąty usługodawca obawia się również konieczności obniżki cen.
W handlu głównym kierunkiem, choć mniej powszechnym niż można byłoby się spodziewać, jest przebranżowienie, wspomina o nim ponad 5 proc. pytanych. Po 3,5 proc. wskazało plan wejścia w sprzedaż online, ograniczenie działalności i ogłoszenie upadłości.
Z pięciu analizowanych branż, najspokojniejsze o przyszłość jest budownictwo. W tej branży nikt nie myśli o upadłości, ograniczeniu działania czy też przebranżowieniu. Główną bolączką jest ewentualna konieczność obniżki cen produktów i usług (12,5 proc.), ale są i tacy, którzy rozważają rozwój i podwyżki.
Sytuacja jest też zróżnicowana, gdy weźmiemy pod uwagę skalę prowadzonej działalności. Jedynie firmy mikro-, liczące od 1 do 9 pracowników, rozważają możliwość ogłoszenia upadłości lub połączenia z innym podmiotem, najczęściej zastanawiają się też nad obniżeniem cen produktów i usług. Firmy największe, w których pracuje od 50 do 249 osób, wskazały, że nie widzą potrzeby podejmowania żadnych działań, bo obecne nastawienie w zupełności im w tym trudnym okresie wystarcza. Według deklaracji to te przedsiębiorstwa są najbardziej skłonne rozwijać działalność mimo przeciwności oraz przechodzić na tryb pracy zdalnej.
Warto zauważyć, że choć w początkowym okresie lockdownu dało się słyszeć o trudnościach wynikających z konieczności technicznego dostosowania się do funkcjonowania w nowych warunkach, obecnie nie jest to sfera mająca wpływ na działanie firm. Dwa czy trzy miesiące temu nawet niektóre biznesy komputerowe borykały się z niedoborami sprzętowymi i procedurami przystosowującymi ich systemy do działania w warunkach powszechnego trybu home office. Tymczasem z badania dla BIG InfoMonitor wynika, że obecnie przedsiębiorstwa nie widzą na tym polu technologicznych ograniczeń. W przemyśle co ósma firma zamierza na stałe skierować część załogi na pracę zdalną, w usługach co dwunasta, a w handlu co czternasta - czytamy.
Badanie Keralla Research przeprowadzone techniką wywiadów telefonicznych na próbie 500 mikro-, małych i średnich firm. Termin badania: kwiecień/maj 2020.
ISBnews/ mk
CZYTAJ TAKŻE: Oszczędny jak Niemiec? To nieprawda - wskazuje badanie