Białoruska milicja zatrzymuje ludzi przed lokalami wyborczymi
Białoruska milicja zaczęła zatrzymywać ludzi, którzy zebrali się pod lokalami wyborczymi w oczekiwaniu na wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich - podał portal Tut.by w niedzielę wieczorem. Według danych portalu kilka osób zatrzymano w Mińsku. Zatrzymywani są też dziennikarze
Dane te Tut.by podaje, powołując się na świadków, którzy widzieli, jak przed lokalami wyborczymi na terenie trzech szkół w Mińsku milicja zatrzymała kilka osób.
W Mohylewie na wschodzie Białorusi, gdzie kilkadziesiąt osób zebrało się przed centrum handlowym, zatrzymano trzy osoby. Zgromadzeni stali w małych grupach i klaskali w kierunku przejeżdżających aut.
Takim gestem pozdrawiają się ludzie w Mińsku: przechodnie z białymi wstążkami również klaszczą, a kierowcy aut odpowiadają im klaksonami.
Według rosyjskojęzycznego portalu BBC milicja w Mińsku zablokowała pieszy odcinek głównej arterii stolicy - prospektu Niepodległości i w centrum miasta zamkniętych zostało kilka stacji metra.
Według rosyjskiej redakcji BBC News doszło też do kilku zatrzymań dziennikarzy relacjonujących przebieg wyborów prezydenckich. W Mińsku zatrzymano i przewieziono na komisariaty m.in. dwie dziennikarki telewizji Biełsat, stacji białoruskojęzycznej, która nadaje z Polski i jest przez nią finansowana.
BBC News podkreśla, iż są to kolejne zatrzymania dziennikarzy, do których doszło na Białorusi w niedzielę, w dniu wyborów prezydenckich. Wcześniej zatrzymani zostali w Mińsku trzej dziennikarze niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd. Mają oni opuścić kraj. Zarzucono im brak akredytacji niezbędnej do pracy na Białorusi.
Pojawiły się też doniesienia o zatrzymaniu w Mohylewie i Homlu dwóch dziennikarek popularnego białoruskiego portalu Tut.by.
PAP/ mk
CZYTAJ TAKŻE: Exit poll: Łukaszenka wygrywa z miażdżącą przewagą