Amerykanie wizytują Tajwan. Ostra reakcja Chin, wysyłają myśliwce
Chińskie myśliwce przekroczyły w poniedziałek środek Cieśniny Tajwańskiej i zostały namierzone przez tajwańską obronę przeciwlotniczą – poinformował tajwański resort obrony. Na wyspie trwa wizyta ministra zdrowia USA Alexa Azara, przeciwko której protestował Pekin.
Myśliwce typu J-11 i J-10 przekroczyły środek cieśniny około godz. 9 rano czasu miejscowego (godz. 3 rano w Polsce), wkrótce przed spotkaniem Azara z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen. Zostały namierzone przez tajwańskie naziemne rakiety przeciwlotnicze i „przepędzone” przez tajwańskie samoloty – przekazało ministerstwo obrony wyspy.
Minister Azar przybył na Tajwan w niedzielę. Jest on najwyższej rangi przedstawicielem rządu USA, odwiedzającym wyspę od czasu zerwania formalnych stosunków dyplomatycznych w 1979 roku.
Władze ChRL stanowczo protestowały przeciwko tej wizycie i wszelkim oficjalnym kontaktom Waszyngtonu z Tajpej. Zapowiadały również niesprecyzowane działania odwetowe. Pekin uznaje Tajwan za zbuntowaną prowincję i nigdy nie wykluczył możliwości użycia siły, by przejąć nad nim kontrolę.
Podczas spotkania Azar zapewnił Caj o „silnym poparciu i przyjaźni” prezydenta USA Donalda Trumpa. Chwalił również osiągnięcia Tajwanu w walce z Covid-19 i podkreślił, że wynikają one z „otwartego, transparentnego i demokratycznego charakteru tajwańskiego społeczeństwa i kultury”.
Kontrastuje to z komentarzami administracji USA na temat działań władz w Pekinie. Amerykańscy urzędnicy wielokrotnie zarzucali im brak przejrzystości i ukrywanie danych dotyczących koronawirusa przed światem oraz obarczali je odpowiedzialnością za pandemię.
Tajwańskie wojsko jest dobrze wyszkolone i dysponuje wysokiej klasy sprzętem, głównie z USA, ale Chiny kontynentalne mają olbrzymią przewagę liczebną i coraz więcej własnego nowoczesnego uzbrojenia, takiego jak myśliwce o obniżonej wykrywalności, rakiety do niszczenia satelitów czy lotniskowce.
Czytaj też: W Bejrucie wybuchło blisko 3 tys. ton materiałów. Miały trafić do innego kraju
PAP/kp