Nauka szkolna - start!
Szkoły mogą już za miesiąc zostać zamknięte, jeśli nie będzie utrzymany ostry reżim sanitarny. Na razie jednak resort edukacji preferuje nauczanie stacjonarne - czytamy w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej”.
„Chaos, nagłe zmiany decyzji i paniczne przygotowania do startu – tak wygląda szkoła na dzień przed początkiem roku szkolnego. 1 września, mimo rosnącej liczby zachorowań, dzieci wrócą do placówek” - informuje „Rzeczpospolita”.
Gazeta podaje, że minister edukacji Dariusz Piontkowski mówi jednak w rozmowie z dziennikiem, że szkoły są przygotowane. Teoretycznie dyrektor szkoły podejmuje decyzję, czy nauka będzie się odbywała stacjonarnie, hybrydowo czy zdalnie. Tyle, że wcześniej musi uzyskać zgodę powiatowego sanepidu.
„To powinna być formalność” – mówi „Rzeczpospolitej” wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Gazeta pyta, dlaczego tak nie jest. „Sanepid zapewne dostał taki nakaz z góry” – dodaje. Dziennik pisze, że dlatego te inspektoraty, które wcześniej decyzje o odstępstwie od nauki stacjonarnej wydały, gorączkowo się z nich wycofują. Tak było m.in w Zakopanem czy Wietrzychowicach pod Tarnowem, gdzie koronawirusem zaraziły się dyrektorka szkoły i sekretarka.
Problem ze zgodą na naukę online jest także w tzw. żółtych i czerwonych strefach zagrożenia pandemią. „Uznanie powiatu za czerwony nie jest czynnikiem decydującym o ograniczaniu nauczania stacjonarnego” – napisał sanepid do jednej ze szkół w gminie Czerwonka-Leszczyny.
„Szkoły będą nowym kanałem dystrybucji wirusa. Ale o ile w strefach zielonych do zakażeń w placówkach będzie dochodziło sporadycznie, o tyle w żółtych i czerwonych będzie ich więcej” – mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert profilaktyki zakażeń. Jego zdaniem zasady działania szkół powinny być uzależnione od strefy, w której znajduje się powiat. „W strefach czerwonych powszechne powinno być nauczanie zdalne” – tłumaczy.
Według „Rzeczpospolitej” często to nierealne. Dziennik zauważa, że choć rząd chwali się przyspieszoną cyfryzacją szkół, jest problem z dostępem do internetu i komputerów. Nie wypracowano spójnych reguł wykorzystania oprogramowania do zdalnej nauki ani nie dostosowano programu nauczania. Zdaniem „Rzeczpospolitej” trudno więc liczyć na to, że system zadziała. Dlatego nauka stacjonarna jest często jedyną możliwością, a ochrona przed zakażeniem sprowadza się do dystansu, dezynfekcji rąk, noszenia maseczek, wietrzenia sal i zdrowego rozsądku.
„Jeżeli puścimy wszystko na żywioł, za kilka tygodni trzeba będzie znów zamykać szkoły” – podsumowuje dr Grzesiowski.
PAP/ as/