Odciski po szpilkach. Butik w ogniu krytyki
25 września głośno było o tzw. Dniu Szpilek. Akcja charytatywna firmy Moliera2 odbiła się głębokim echem w mediach społecznościowych
Jak butik opisuje, tego dnia wystarczyło wrzucić zdjęcie w szpilkach na Instagram lub Facebooka z hasztagiem #DzienSzpilek – za każde zdjęcie Moliera2 miało przekazało 2 PLN na rzecz Fundacji Przylądek Nadziei, działającej na pomoc osobom z chorobą nowotworową.
To druga edycja akcji. Rok temu Moliera2 przekazało ponad 31 tysięcy zł do fundacji Alivia. W tym roku zainteresowanie było zdecydowanie większe. Na Facebooku i Instagramie łącznie jest obecnie niemal 600 tys. zdjęć z #dzieńszpliki.
Teoretycznie powinno to przełożyć się na kwotę do zapłaty na ponad 1,1 mln zł. Jest jednak kilka punktów w regulaminie, które zastanawiają.
Przykładowo - do akcji może dołączyć „każda osoba fizyczna, która zaakceptowała Regulamin, posiada od co najmniej pół roku aktywne publiczne konto na portalu społecznościowym”. Albo „w ramach Akcji za szpilki uważa się buty na obcasie o wysokości co najmniej 5 cm”. Dla osób, które teoretycznie wzięły udział w wydarzeniu, ciężko zweryfikować czy buty rzeczywiście miały tyle.
Może się okazać zatem, że kwota, która trafi do Fundacji Przylądek Nadziei będzie zdecydowanie mniejsza. Dokładną poznamy ją na początku października.
Krytyka
Butik nie po raz pierwszy znalazł się w ogniu ostrych komentarzy. W 2019 roku promował kontrowersyjną kampanię „Szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż, dlatego nowe buty kupuję z myślą o nim”.
Moliera 2 to sklep z luksusowymi markami. I to takimi, że szpilki kosztują tam średnio 2-3 tysiące złotych. Ba, są też takie po 5, 6 czy 8 (!!!) tysięcy złotych. Czy naprawdę ktokolwiek uważa, że przekazanie kilkudziesięciu tysięcy złotych na rzecz jakiejś fundacji to dla nich dużo? Czy macie świadomość tego, ile musiał wynieść ekwiwalent reklamowy tej akcji? Ile musieliby wydać, gdyby chcieli zrobić podobne zasięgi bez wspierania się tą charytatywnością? - zwraca uwagę Joanna Pachla na swoim blogu.
Tym razem PR’owcy negatywnie oceniają działania w sprawie „Dnia Szpilek”, choć pochwalają samą ideę.
Totalnie rozumiem, że fundacja, która działa na rzecz osób z nowotworem robi różne myki, żeby pozyskać środki. Rozumiem też, że ze strony firmy to niezwykle sprawna, tania i efektywna kampania marketingowa. Wszystko to jest dla mnie jasne jak słońce. Podobnie jak jasne jest, że gesty dobrego serca (które również rozumiem) i dobrze ograne PR-owo akcje służą przede wszystkim nie sprawom, tylko nam. Służą nam do tego, żebyśmy się czuli dobrze. Ale problemów społecznych nie rozwiązuje się gestami dobrej woli i wspaniałymi intencjami, tylko rozwiązaniami systemowymi i odpowiednio skrojonymi politykami publicznymi – dodaje na Facebooku Kamil Fejfer, analityk rynku pracy i nierówności społecznych i twórca Magazynu Porażka.
Czytaj też: Miliarder, który wszystko rozdał… bo chciał być biedny
Radio Zet, Spider’s Web/KG