Informacje

Michał Woroczyński / autor: Youtube
Michał Woroczyński / autor: Youtube

Polak w pracach nad sztuczną inteligencją wyprzedza Google'a i Microsoft

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 marca 2021, 22:30

  • Powiększ tekst

Jesteśmy pionierami tzw. neuro-symbolicznej sztucznej inteligencji, która pozwala na naukę z danych i wnioskowanie z wykorzystaniem wiedzy – opowiada Michał Wroczyński, prezes start-upu Samurai Labs na portalu wnp.pl. Dodaje, że udało mu się stworzyć narzędzie, które przewyższa rozwiązania Google’a i Microsoftu

Szef Samurai Labs przyznaje, że u początku kariery chciał zostać lekarzem. Zaczął nawet specjalizację z dziedziny psychiatrii, ostatecznie jednak zajął się tematyką sztucznej inteligencji.

Czytaj też: Chiny – USA i sztuczna inteligencja. Zaostrza się walka o prymat

Czytaj też: Superkomputer i sztuczna inteligencja na UKSW

Sztuczna inteligencja i psychoterapia mają jakby wspólny korzeń, należą do nauk dotyczących naszej poznawczości. Są częścią kognitywistyki (nauka zajmująca się obserwacją i analizą działania zmysłów, mózgu i umysłu, w szczególności ich modelowaniem - przyp. red.). Już na studiach, w połowie lat 90., założyłem start-up, w którym ideą było właśnie łączenie sztucznej inteligencji i medycyny - InterMed. Połączenie tych dziedzin towarzyszy mi zatem od dawna – mówi Wroczyński na portalu wnp.pl.

Kolejnym jego biznesowym przedsięwzięciem była firma Fido Labs - założył ją w Kalifornii w 2013 roku. Tam jego badania dotyczyły już tego, jak uczyć komputery rozumienia języka, jakim posługują się ludzie.

Sprawdzaliśmy, jak to robić nie tylko poprzez machine czy deep learning, ucząc model na podstawie oznaczonych danych, ale również jak dać komputerowi wiedzę, na fundamencie której mógłby wnioskować – mówi Wroczyński. I dodaje, że chodziło im o uczynienie, aby rozumiał gramatykę i logikę języka, wówczas robiłby rzeczy, które wcześniej były niemożliwe.

Samurai Labs bazował na doświadczeniach badawczych Fido Labs. Jasno określonym celem nowej firmy było jednak umożliwienie wykrywania i zapobiegania przemocy w internecie. Nie chodzi tylko o zwykły hejt, ale na przykład również o wykrywanie zachowań, które sugerują, że może dojść do próby samobójczej, a także o zapobieganie czynom pedofilskim. Do tego potrzebne jest bardzo dobre rozumienie języka, czyli budowa sztucznej inteligencji w innym paradygmacie niż tylko machine czy deep learning – wyjaśnia szef Samurai Labs.

Samurai Labs obecnie ma system, który pozwala skuteczniej wykrywać przemoc w sieci od narzędzi Google’a i Microsoftu.

Według Wroczyńskiego w przypadku narzędzi tych spółek technologicznych co najmniej połowa alarmów o potencjalnej przemocy w internecie jest fałszywa, ich systemy więc nie mogą działać autonomiczne, niezbędna jest praca moderatora. Podejmowanie jednak każdorazowo decyzji przez człowieka spowalnia prace systemu i tak naprawdę sprawia, że reakcja jest prawie zawsze spóźniona.

W przypadku systemu Samurai zaledwie 4-5 proc. to fałszywe alarmy. Przy takim współczynniku możemy już myśleć o jego autonomicznym działaniu oraz o realnym zapobieganiu powstawaniu i eskalacji przemocy w sieci. A naprawdę czegoś takiego potrzebujemy, bo praktycznie wszystkie dziedziny życia przenoszą się dziś do sieci, w której jednak nie ma żadnej dobrej policji czy agencji bezpieczeństwa, która chroniłaby nas przed przemocą – wyjaśnia Wroczyński.

W opinii portalu wnp.pl Samurai Labs jest jednak jak Dawid, któremu przychodzi się mierzyć się z Goliatami, a są nimi Google i Microsoft. Udaje mu się jednak dystansować ich rozwiązania i pozostawiać je daleko w tyle.

Receptą na sukces jest skupienie się na pracy w ramach poszczególnych języków, zamiast budowania uniwersalnego narzędzia dla wielu z nich.

Czytaj też: Sztuczna inteligencja wkracza do windykacji

Wroczyński wyjaśnia, że duże firmy technologiczne chcą budować systemy, które od razu będą globalne, czyli systemy uniwersalne dla wielu krajów i języków. Jego firma natomiast skupia się na każdym języku z osobna - wchodząc w dany język bardzo głęboko, aby osiągnąć wymagany poziom jego rozumienia. To oczywiście wydłuża prace… Nasze narzędzie działa już w języku angielskim, niedawno nauczyliśmy je również języka polskiego, ale przed nami jeszcze sporo pracy związanej z innymi językami. Nie próbujemy więc łapać wszystkich srok za ogon, ale dzięki temu uzyskujemy wyniki, które są dziś nieosiągalne nawet dla najpotężniejszych firm w branży - tłumaczy Michał Wroczyński.

Systemy bigtechów zgłaszają przemoc za każdym razem, kiedy w danej wypowiedzi wykryją wulgaryzm. Jako przykład podaje anglojęzyczną frazę „you are fucking awesome”. Prezes Samurai Labs zwraca jednak uwagę, że wychwytywanie pojedynczych wulgaryzmów mija się z celem, ponieważ liczy się kontekst zdania, a nie pojedyncze słowo.

Dodaje, że jego firma jest pionierem w tzw. neuro-symbolicznej sztucznej inteligencji, która umożliwia naukę z danych oraz wnioskowanie w oparciu o wiedzę. Rozwiązanie jest bardziej pracochłonne, ale znacznie skuteczniejsze. Wroczyński podkreśla, że jego firma współpracuje z ekspertami, lingwistami, psychologami oraz pedagogami, ucząc Samuraia, w jaki sposób odróżnić przemoc od zwykłej rozmowy.

wnp.pl/mt

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych