Polacy masowo ruszyli po kredyty hipoteczne!
Fundusze inwestycyjne wyczuły okazje na polskim rynku i skupują mieszkania jak szalone. Mimo kryzysu na rabaty i promocje nie ma więc co liczyć. Polacy chyba się już z tym faktem pogodzili i szturmują banki w poszukiwaniu kapitału na własne cztery kąty.
Popyt na kredyty mieszkaniowe wrócił i jest wyższy niż w lutym 2020 r., czyli w ostatnim miesiącu sprzed epidemii – podało Biuro Informacji Kredytowej. W porównaniu z lutym 2021 r. liczba wniosków poszła w górę o 19 proc. Zestawiając ostatnie wyniki z kwietniem 2020 r., wręcz się podwoiła (102 proc.). Statystyczny Kowalski ubiega się o 315,5 tys. zł. Mimo pandemii kwota wzrosła więc o 5,9 proc.
-Rekordowa w okresie 10 lat jest również liczba złożonych zapytań kredytowych. Wyższą liczbę zapytań odnotowaliśmy w marcu 2011 r. – mówi prof. Waldemar Rogowski, Główny Analityk Biura Informacji Kredytowej.
Tuż po wybuchu epidemii wiele osób wstrzymywało się z zakupem. Pod znakiem zapytania stało utrzymanie miejsc pracy. Wielu konsumentów liczyło też po cichu, że gdy gospodarka załamie się pod ciężarem lockdownu, zdesperowani deweloperzy będą wyprzedawać mieszkania, jak leci. Ceny spadną, kredyty staną się łatwiej dostępne.
„Z raportu Bankier.pl i Otodom.pl o cenach ofertowych na rynku pierwotnym w listopadzie, okaże się, że w porównaniu rok do roku najmocniej ceny skoczyły w Lublinie – o 17,8 proc. oraz Łodzi – o 11,7 proc. Dwucyfrowy wzrost zanotował też Gdańsk – o 10,9 proc., a niewiele poniżej 10- procentowe zwyżki miały miejsce w Poznaniu (+9,6 proc.) i Warszawie (+9,4 proc.).”
Co się stało? Deweloperzy nie robią nam na złość i nie trzymają pustych lokali, czekając, aż zaczniemy więcej zarabiać. Po mieszkania ochoczo zgłaszają się fundusze inwestycyjne, które w wynajmie zwietrzyły szansę na łatwy zarobek. Polska pod tym względem wciąż raczkuje. Na Zachodzie wynajmowane jest co piąte mieszkanie. U nas ten odsetek sięga, według Polskiego Związku Firm Deweloperskich, 5-10 proc.
Analitycy dodają, że w najbliższych latach nabywców instytucjonalnych może znaleźć następnych 18 tys. lokali (udział funduszy w rynku podskoczy do 15 proc.). To niespełna 10 proc. tego, co deweloperzy zaczęli budować w 2020 r. JLL nie ma złudzeń i wśród czynników wpływających na wzrost cen gruntów mieszkaniowych oprócz deficytu tychże wymienia m.in. „wpływ coraz bardziej dynamicznego rozwój rynku najmu instytucjonalnego”.
Czytaj też: RPP: Jest decyzja ws. stóp procentowych!
spidersweb.pl/kp