Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Czarnobyl: Ci ludzie nadal żyją w zakazanej Zonie!

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 26 kwietnia 2021, 07:45

  • Powiększ tekst

W strefie wykluczenia wokół elektrowni w Czarnobylu, mimo zakazu osiedlania się, mieszka około stu tzw. samosiołów. To osoby, które nie znalazły dla siebie miejsca „w wielkim świecie” – opowiada Jarosław Jemelianenko, dyrektor firmy organizującej wycieczki do tego miejsca. W poniedziałek mija 35 lat od katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.

Samosioły to osoby, które przed katastrofą w Czarnobylu mieszkały na terytorium strefy wokół elektrowni – w mieście Czarnobyl lub w okolicznych wsiach – i powróciły tam po przymusowym wysiedleniu. Ludzie ci wracali z różnych przyczyn i w różnym czasie – niektórzy w pierwszych latach po awarii, inni trochę później.

„To ludzie, którzy przeżyli awarię i ewakuację, ale nie znaleźli dla siebie miejsca +w wielkim świecie+ i wrócili do domów, w których żyli ich przodkowie” – mówi PAP Jemelianenko, który jest też szefem stowarzyszenia czarnobylskich touroperatorów.

Osoby te zamieszkały w gospodarstwach, w których żyły przed awarią, a jeśli te uległy zniszczeniu – zajęły np. domy sąsiedzkie. W samym Czarnobylu jest wielu samosiołów, mieszkających niedaleko siebie. Ci, którzy mieszkają na wsiach, najczęściej żyją samotnie. Bywa tak, że na całą wieś zamieszkany jest jeden-dwa domy – opowiada Jemelianenko.

Mimo że na terytorium przez nich zamieszkanym zabroniona jest uprawa ziemi, ponieważ promieniowanie utrzymuje się w gruncie, większość samosiołów ma swoje ogródki, gdzie uprawiają warzywa, są też tacy, którzy np. pędzą czarnobylski samogon.

W związku z tym, że samosioły to w większości ludzie starsi, którzy nie mają możliwości, by pojechać do najbliższego sklepu, znajdującego się w mieście Czarnobyl, kilka razy w tygodniu mogą kupić produkty pierwszej potrzeby w przewoźnym sklepie. Samosioły otrzymują od administracji czarnobylskiej zony przepustki, by mogli wyjechać z i wjechać do strefy. Takie przepustki dostają też odwiedzający ich bliscy.

Pytany o to, jak radzą sobie z samotnością, Jemelianenko zaznacza: „Niektórym to się podoba, ludzie są różni, dla niektórych bycie samemu jest komfortowe, innym zaś jest smutno, dlatego bardzo się cieszą, kiedy przyjeżdżają do nich turyści”. Wspomina, że w ostatnich latach mieszkańcy jednej ze wsi – Teremci - ubolewają nad brakiem gości, bo przestała przebiegać tamtędy trasa turystyczna.

W ocenie Jemelianenki status samosiołów jest „prawną kolizją”: w strefie obowiązuje zakaz osiedlania się, ale ze względu na to, że mieszkali oni tam przed awarią, objęto ich swego rodzaju prawem zwyczajowym. Godzą się oni na szkody, jakie może spowodować w ich organizmie radiacja; większość z nich nawet nie ma dozymetru – promieniowania nie widać, a oni nie zwracają na nie uwagi i po prostu żyją – dodaje Jemelianenko.

Zwraca uwagę, że w ostatnich latach pod samosiołów próbują podszywać się niektórzy byli albo obecni pracownicy elektrowni w Czarnobylu. Ci nowi osadnicy, których liczbę Jemelianenko szacuje na około 100, nie są zaliczani do samosiołów, których obecnie też jest około stu. Ich liczba spada wraz z upływem czasu.

Wiceszef państwowej agencji zarządzającej strefą czarnobylską Andrij Placko powiedział PAP, że oficjalny status samosiołom nadano za czasów prezydenta Wiktora Juszczenki; wtedy było to ok. 180 osób. Od tamtej pory nikt więcej tego statusu nie otrzymał.

„Niektórzy mogą przystosować się do warunków świata zewnętrznego, a innych nie można oderwać od ich korzeni. To takie osoby, które nie potrafią wyobrazić sobie innego miejsca zamieszania niż dom, w którym się narodzili czy z którym związana jest większość ich życia” – mówi Placko.

Firma Chernobyl Tour od kilku lat organizuje akcje pomocowe dla mieszkańców zony. „Kiedy zaczynaliśmy tę akcję, około 10 lat temu, jeździliśmy z turystami na kilkudniowe wycieczki, a do bagażnika autobusu wsadzaliśmy czy to lodówkę, czy telewizor, jakieś artykuły spożywcze czy leki. Często do mnie dzwonili i mówili: +Jareczku, potrzeba jeszcze tego i tego. Kiedy przyjedziecie znowu? Tak tu nam smutno+” – opowiada Jemelianenko. Przywoziliśmy te rzeczy, nastawialiśmy telewizor, turyści nawet pomagali staruszkom w ogródku – wspomina.

„I do tej pory kiedy przyjeżdżają turyści – przede wszystkim dotyczy to gości z Polski i Czech – bardzo lubią pomagać samosiołom” – wskazuje.

Pytany o to, czy wśród samosiołów były jakieś zakażenia koronawirusem, odparł, że nie słyszał o takim przypadku. Na czas pandemii staramy się ograniczać wizyty u samosiołów – zaznaczył Jemelianenko. „Kiedy rok temu były największe pożary w strefie czarnobylskiej, trwały już przeciwepidemiczne restrykcje, a my przyjeżdżaliśmy do nich i przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności przekazywaliśmy im pomoc” – relacjonuje rozmówca PAP.

„Nawet nie wchodziliśmy do nich, żeby nie narażać ich na ryzyko, ponieważ żyją oddzielnie od świata zewnętrznego” – podkreślił.

Z Kijowa Natalia Dziurdzińska

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych