Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Dyplomaci UE: Obama wygrałby wybory na prezydenta Europy

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 25 października 2012, 15:01

    Aktualizacja: 25 października 2012, 15:18

  • Powiększ tekst

Gdyby to europejczycy wybierali prezydenta USA, urzędujący Barack Obama mógłby spać spokojnie. Jednak wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych nie jest oczywisty. Unijni dyplomaci wskazują na to, że zmiana lokatora Białego Domu namieszałaby bardzo wiele w stosunkach UE - USA.

Według sondażu przeprowadzonego przez niemiecką Fundację Marshalla 76 proc. ankietowanych europejczyków wolałoby aby prezydentem Stanów Zjednoczonych pozostał Barack Obama. Jego kontrkandydata Mitta Romneya wsparło tylko 8 proc. ankietowanych. Unijni decydenci bardzo uważnie przyglądają się kampanii wyborczej za oceanem. Wiceprzewodnicząca Delegacji Parlamentu Europejskiego UE - USA Sarah Ludford przyznała, że dla Unii relacje ze Stanami Zjednoczonymi są wciąż najważniejsze. "Chciałabym aby amerykanie uważali tak samo" mówi Ludford. Jednak rzeczywistość jest inna. Stany Zjednoczone już od dłuższego czasu kierują swoją uwagę na Pacyfik. Tutaj kluczowe są relacje USA - Chiny oraz USA - Japonia/Korea Płd. Także "arabska wiosna" mocno zaangażowała uwagę administracji prezydenta Obamy. Europa pogrążona w kryzysie nie jest dobrym partnerem dla Białego Domu - amerykańscy politycy wolą rozmawiać z liderami poszczególnych państw - Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii - z pominięciem administracji unijnej w Brukseli. "Kissinger uważał, że nie ma numeru telefonu do Europy" - mówił we wrześniu eurodeputowany z Wielkiej Brytanii Nigel Farage.

Europa nie była także tematem kampanii wyborczej w USA. Debaty skupiały się głównie wokół tematyki wewnątrzkrajowej. Według amerykańskich analityków poruszenie tematyki europejskiej zwyczajnie nie zainteresowałoby wyborców. Dlatego obaj kandydaci jej unikają, zwyczajnie po to aby nie tracić czasu w kampanii.

Unijni dyplomaci jednak woleliby aby to Barack Obama pozostał prezydentem. Dyplomaci niemieccy i brytyjscy uznają go za lepszego partnera do rozmów niż jego poprzednika George'a W. Busha. Uważają natomiast, że wygrana Romneya oznaczałaby poważny zwrot w polityce USA. Sam kandydat zapowiada, że jeśli zostanie prezydentem to zacieśni więzi z sojusznikami USA z czasów "ery Busha", m.in. Polską. Niedawno mówił, że należy reanimować program budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Jednak nie powinno się w tych zapowiedziach pokładać zbyt dużych nadziei. Mimo wyrównanej walki wiele wskazuje na to, że prezydentem USA znów zostanie Obama, zaś gdyby jednak wygrał Romney polityka USA wciąż skupiona byłaby na Pacyfiku i Bliskim Wschodzie, bo to tam w tej chwili realizowane są strategiczne interesy tego mocarstwa, aniżeli państwach UE.

Wybory w USA odbędą się 6 listopada.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych