Informacje

Agora / autor: Fratria
Agora / autor: Fratria

Przełom w Agorze? Pochwała dla premiera oraz innowacyjnego Zenka!

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 7 czerwca 2021, 18:26

  • Powiększ tekst

Czy to piekło zamarzło, czy wraz z czerwcowymi upałami nastąpiła jakaś odwilż? Cóż, chyba raz na jakiś czas nawet na Czerskiej piszą jak jest. Oto nawet „Gazeta Wyborcza”, a konkretniej jeden z jej portali publikuje rozmowę, która wskazuje, iż ni jak się nie da budować narracji o porażce rządu Zjednoczonej Prawicy. A to dlatego, że nie da się w nieskończoność „błądzić” i ostatecznie pokonać twardych danych gospodarczych. „Jak patrzę na niektóre dane, to mnie wbija w fotel” - czytamy w wywiadzie na portalu next.gazeta.pl

Nie co dzień możemy czytać peany o naszej sytuacji gospodarczej w portalu GW/Agory. Oto red. Grzegorz Sroczyński rozmawia z Ignacym Morawskim, analitykiem ekonomicznym i założycielem SpotData oraz autorem portalu Bankier.pl (Bonnier Business Polska, wydawca m.in. dziennika „Puls Biznesu”). Zdecydowanie ta publikacja wyróżnia się, zarówno w treści jak i w formie.

- No tak. Jak patrzę na niektóre dane, to mnie wbija w fotel.

- Które dane?

- Praktycznie cokolwiek weźmiesz, to jest lepiej, niż się można było spodziewać. Nasz eksport zasuwa jak nigdy. Już w lecie zeszłego roku uważałem, że odbicie po lockdownie będzie mocne ze względu na skalę wsparcia publicznego w krajach rozwiniętych. Natomiast siła tego odbicia w zimie w warunkach ogromnej fali epidemii była zaskakująca. Wiele firm nie bardzo rozumiało, co się właściwie dzieje, potraktowały to jako chwilową anomalię końca roku: „Może na Zachodzie odbudowują zapasy i dlatego tyle u nas zamawiają”. Ale na początku tego roku okazało się, że popyt nie spada i teraz nasze firmy zaczęły to traktować jako trwałe zjawisko. Skala odbicia w przemyśle jest nieprawdopodobna, za chwilę to się zacznie też dziać w usługach.

- Co cię najbardziej wbiło w fotel? Które dane?

Na przykład wyniki firm średnich i dużych w pierwszym kwartale - chodzi o firmy spoza sektora finansowego, zatrudniające co najmniej 50 osób. Ich przychody wzrosły o ponad 10 procent rok do roku. No to gdzie jest ta recesja? Przychody spółek giełdowych w pierwszym kwartale były na poziomie przedkryzysowego trendu. Kiedy piszę o tym z perspektywy makroekonomisty, dostaję maile: co za bzdury, moja firma upadła, nie mamy pieniędzy. Odpisuję: tak, jakaś część firm jest na skraju upadku, ale dla wielu trwa eldorado. Mijający kryzys gospodarczy miał takie cechy jak choroba, która go wywoływała – uderzał punktowo, nierówno, niektórym bardzo szkodził, ale większości nie dotknął - komentuje Ignacy Morawski.

Dalej tłumaczy, że jego zdaniem w całej Europie jednak odrobiono lekcje z kryzysu 2008, decydując się przede wszystkim na ochronę miejsc pracy. Oczywiście, prowadzący rozmowę nie daje wiary, że jest to spowodowane jakością rządzenia. Morawski podkreśla, że bycie montownią Europy w post-covidowej Europie, po przebudowaniu i skróceniu łańcucha dostaw oraz większej konsumpcji na Zachodzie (jednak zaoszczędzonym przez typowego Schmidta, czy Legranda przez brak urlopów i ferii w wyniku pandemii środkom, które ci przeznaczyli na wyprodukowane w Polsce nowe pralki, telewizory, etc.), paradoksalnie wyszło Polsce na dobre.

Prowadzący wywiad nie daje temu wiary, podkreślając, że ekonomiści pokroju Morawskiego od lat krytykowali właśnie ten model gospodarki, tj. bycia montownią przeważnie dla obcych marek. Ekonomista zaznacza w odpowiedzi, że Na obecnym modelu rozwoju można naprawdę daleko zajechać. Następnie przytacza Koreę i Tajwan jako dużych producentów komponentów, jednak dla firm głównie koreańskich, jak Samsung, Hyundai, czy KIA.

Szklany sufit nad naszą gospodarką pewnie gdzieś wisi, ale bardzo wysoko - kwituje ten wątek analityk.

Innowacyjny Zenek

Pan Zenek”, czyli obiekt kpin i drwin, wykonujący tanie podzespoły dla zagranicznych gigantów zdążył nauczyć się nowych technologii, prowadzić badania i rozwój technologii oraz dzięki temu skalować swój biznes. Dlatego, mimo „montowni” jako punktu wyjścia, można domniemać, że obecny model rozwoju pozwoli z czasem przebić szklany sufit i pułapkę średniego rozwoju, które tak ochoczo od tylu lat były podnoszone przez tylu ekonomistów, tylko jakoś nadal tych zjawisk próżno szukać. Ta ewolucja może pozwolić wytworzyć potężną bazę dla innowacyjnego, przyszłościowego przemysłu w Polsce i stopniowo, w ten sposób, pozwolić Polakom dojść do poziomu życia na Zachodzie, bez polegania wyłącznie na innowacjach od poziomu zero, bez polegania tylko na i wypracowanych przez startupy.

Tyle że szklany sufit może być zawieszony w bardzo różnych miejscach: na średnim poziomie rozwoju, na półwysokim poziomie, a nawet na wysokim. Włochy zatrzymały się na poziomie 90 procent amerykańskiego PKB per capita, a później zaczęły tracić. I jak to nazwać? To też jakaś pułapka, ale jaka? Istnieją kraje, które zatrzymały się na poziomie 60 procent, potem miały przerwę i znów się zaczęły szybko rozwijać. Liczba konfiguracji jest tak duża, że mówienie o pułapce średniego rozwoju nie ma już sensu. Życie intelektualne powinno polegać na tym, że wymyślamy pewne schematy, patrzymy, czy rzeczywistość do nich pasuje, jak pasuje, to je rozwijamy, jak nie - rezygnujemy. U nas nadal pokutuje opinia: „Jesteśmy montownią pralek i już zawsze będziemy”. No nie - ocenia Morawski.

Jak zauważa Morawski, podnoszenie płacy minimalnej, tak krytykowane przez przedsiębiorców i wielu ekonomistów, którzy wierzyli, że to w taniej sile roboczej leży siła Polski, też były błędne.

Po pierwsze przez ostatnie lata bardzo mocno podnoszono płacę minimalną i na razie nic nie wskazuje, żeby to źle wpływało na konkurencyjność polskiej gospodarki. Podwyżki trwają od 10 lat, zaczęły się za Platformy, PiS to kontynuował. I za każdym razem mówiono, że nam to zaszkodzi. Nie zaszkodziło. To dowodzi, że niskie koszty pracy wcale nie są podstawowym warunkiem rozwoju gospodarczego Polski. Po drugie - już o tym mówiłem - jesteśmy dość elastyczni i będziemy umieć dostosować się poprzez przekształcenia własnościowe przedsiębiorstw. Firmy, które lepiej sobie radzą z rosnącymi kosztami pracy, przejmą te biznesy, która wpadną z tego powodu w kłopoty - komentuje Morawski.

Jakby tego było mało, w rozmowie tytułu spod szyldu Agory ekonomista jednak wychwala polską szkołę, oceniając, że dzięki niej mamy już zdolniejszych technicznie pracowników, a jakby tego jeszcze było mało… broni lansowanej przez premiera Morawieckiego elektromobilności, doceniając siłę sprawczą samych słów premiera w tym zakresie, a także zawarcia jej w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju!

Temat elektromobilności został moim zdaniem ciekawie rozegrany i nie rozumiem, dlaczego tyle jest śmiechu wokół tego. Polski samochód elektryczny, ha, ha, ha. A nie o to chodzi. To raczej był chwyt, żeby maksimum wysiłku polityki publicznej skierować na ściągnięcie do Polski dużych międzynarodowych inwestycji z tej branży, które potem zbudują łańcuchy dostaw. W Polsce świetnie się rozwijają fabryki akumulatorów i innych komponentów do samochodów elektrycznych - zauważa Morawski.

I to się bierze z gadania Morawieckiego o milionie samochodów elektrycznych na polskich drogach w 2025 roku?

Też. Bo cała administracja wtedy wie, że dla rządu to ważny obszar, więc trzeba ściągać inwestycje z tej branży - kwituje.

Opracowano na podstawie artykułu „Zielona wyspa 2. <<Jak patrzę na dane z Polski, to mnie wbija w fotel>>” - link dla tych, którzy nie wierzą

CZYTAJ TEŻ: Marek Zagórski - człowiek cyfrowego przełomu. Oto dlaczego

CZYTAJ TEŻ: Francja. Zostań magistrem szpiegostwa!

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych