Komentarze

Adam Glapiński, prezes NBP / autor: PAP
Adam Glapiński, prezes NBP / autor: PAP

Ostrzał i hejt opozycji na prezesa NBP nie ustaje. Szczyty paranoi

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 6 maja 2022, 14:07

  • Powiększ tekst

Nie ustaje opozycyjny atak na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Analizując, choć trudno śledzić wszystkie wypowiedzi na temat NBP, zarzuty i adresy, spod których padają coraz wymyślniejsze oskarżenia i coraz to bardziej kuriozalne argumenty, możemy przekonać się, że tak właśnie wygląda frontalny atak na szefa jednej z najważniejszych instytucji w kraju. Wszystkie ręce na pokład i do ataku!

Jeszcze trochę, a okaże się, że profesor Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego odpowiada za kryzys surowcowy, problemy w strefie Euro i… wojnę na Ukrainie. Cóż, śledząc wywody ekspertów coraz chętniej tokujących w mediach mainstreamu, można odnieść wrażenie, że zmiana na stanowisku szefa polskiego banku centralnego jest antidotum na wszystkie kryzysy, z jakimi przyszło nam się borykać. Prezes Glapiński odpowiada zdaniem atakujących go ekonomistów i mediów za drożyznę, rosnącą inflację, drożejące kredyty, zbyt wysoką podaż pieniądza, drukowanie złotówek, kryzys pandemiczny, kryzys surowcowy i co tam jeszcze wpadnie pod rękę. Zawsze, każdy taki wywód ekspercki kończy się wezwaniem do niepowoływania profesora Glapińskiego na kolejną kadencję.

Wina Glapińskiego

Stałym elementem gry przeciw Glapińskiemu są medialne wypowiedzi zmartwionych inflacją ekonomistów. Jeszcze w ubiegłym roku wzywali do pilnego i zdecydowanego podnoszenia stóp. Dziś z niepokojem opisują, jak podwyżki stóp wpływają na coraz trudniejszą sytuację kredytobiorców, których ktoś wprowadził w błąd, dając im kredyt przed spodziewanymi podwyżkami. Do krytyków działań NBP od wielu miesięcy należy Główny doradca ekonomiczny PWC, wykładowca Akademii Vistula prof. Witold Orłowski. Kilka dni temu na antenie TVN24 grzmiał:

„Istotą problemu, w moim przekonaniu jest to, w tej chwili Narodowy Bank Polski jest na skraju utraty całkowitej kontroli nad inflacją i nad podażą pieniądza, a rząd jest na skraju utraty kontroli nad finansami Polski”

Wtórował mu Ryszard Petru, który postarał się – a jakże – o trafny bon mot:

„W Polsce nie mamy putinflacji, mamy glapflację. To prezes Glapiński, premier Morawiecki są odpowiedzialni za to, że inflacja w Polsce jest dwa razy wyższa niż w Unii Europejskiej czy w strefie euro” – zawyrokował poseł Nowoczesnej.

Trudno podjąć polemikę, gdy Ryszard Petru rusza do wyjaśniania ekonomicznych zawiłości inflacji, która – warto zauważyć – stała się problemem gospodarek na całym świecie, od USA po UE.

No to wykop

Skoro świadectwo profesorowi Glapińskiemu wystawia Ryszard Petru, nie powinno dziwić, że do boju ruszyli też tzw. „zwykli internauci”. Oto na wykopie odnaleźliśmy wstrząsający apel do wyborców zatytułowany „Suweren mówi NIE dla Adama Glapińskiego na 2 kadencję w NBP”. Autor pomysłu, by do parlamentarzystów wysyłać protesty przeciw wyborowi prof. Glapińskiego, niejaki AnonimoweMirkoWyznania, to – jak sam pisze - 35-latek, który rzekomo przez prezesa NBP stracił wszelkie nadzieje na przyszłość, runęły marzenia o założeniu rodziny, a programy socjalne zjadła mu inflacja. Zatem wzywa forumowiczów: „On NIE MOŻE zostać powołany na 2 kadencję, KAŻDY będzie lepszy.”

Najwyraźniej i takie argumenty wciąż nie odnoszą oczekiwanego skutku. A kandydatura prof. Glapińskiego wciąż jest jedyną i najmocniejszą propozycją do objęcia stanowiska szefa NBP. Im bliżej planowanego na przyszły tydzień głosowania w sejmie, tym argumenty stają się coraz bardziej kuriozalne.

Do ataku ruszył więc i portal rmf.24.pl, który publikuje taką oto historię:

„Powołanie Adama Glapińskiego na kolejną kadencję w Narodowym Banku Polskim może być niezgodne z prawem. W Pałacu Prezydenckim pojawiły się opinie prawne w tej sprawie. Andrzej Duda domaga się od współpracowników wyjaśnień w tej sprawie - ustalili dziennikarze RMF FM. To stawia pod znakiem zapytania zaplanowane na przyszły tydzień powoływanie Glapińskiego na drugą kadencję prezesa NBP.”

Tych znaków zapytania jest kilka, ale brak odpowiedzi na pytania RMF świadczy, że w Kancelarii Prezydenta „mają za złe współpracownikom, że nie ostrzegli o tym problemie”.

Spekulacje uciął w piątek szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.

Mamy opinie, że wszystko jest zgodnie z prawem i tego się trzymamy. Mamy przygotowaną argumentację prawną i opinie, że jest to dopuszczalne” — podkreślił prezydencki minister. – „Potwierdzam, że pan Glapiński jest kandydatem pana prezydenta.”

I jeszcze jeden, i jeszcze raz

Stawianie kolejnych zarzutów świadczyć może o determinacji opozycji, której znów nie wychodzi… Trochę to brzmi jak znane powiedzenie – dajcie człowieka, a coś się na niego znajdę. Oto bowiem piastowane wcześniej przez profesora Adama Glapińskiego stanowiska świadczą o jego dużym doświadczeniu. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, że gdyby nie to – właśnie brak doświadczenie w kreowaniu polityki pieniężnej kraju, mógłby stać się koronnym argumentem atakujących.

Zdaniem RMF szykuje się więc spór prawny. Ale, żeby sprawę czytelnikom i słuchaczom wyjaśnić tak po ludzku i uprawdopodobnić, że prawniczy spór, może stać się problemem każdego Polaka, autor doprecyzowuje:

„Istnieje więc duże ryzyko, że sprawa trafi w przyszłości do sądu. Można wyobrazić sobie, że jakiś poszkodowany podwyżkami stóp procentowych kredytobiorca pójdzie kiedyś do sądu i zacznie przekonywać, że przewodzący Radzie Polityki Pieniężnej Adam Glapiński został na kolejną kadencję powołany bezprawnie, więc i jego decyzje nie są wiążące.”

No tak, bo jak wiadomo, za zbyt wysokie raty pożyczki, kredytobiorcy pozywają zawsze prezesa NBP. To proponujemy już zasygnalizować, że w kolejce do stawiania oskarżeń pod adresem prof. Glapińskiego, powinni ustawić się jeszcze poszkodowani w wyniku odcięcia dostaw gazu do Polski, płacący zbyt wysokie rachunki za prąd i ofiary „paragonów grozy” znad Bałtyku. No… chyba, że ostatecznie Sejm nie powoła prezesa Glapińskiego na drugą kadencję. Wtedy wszystko wróci do normy – inflacja zniknie, kredyty potanieją, gaz będzie płynął jak niegdyś, a na Ukrainie skończy się wojna.

Zespół wGospodarce.pl

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych