Opinie

Piotr Patkowski, wiceminister finansów / autor: Fratria
Piotr Patkowski, wiceminister finansów / autor: Fratria

TYLKO U NAS

Patkowski: Trzy kolory polskiego liberalizmu

Piotr Patkowski

Piotr Patkowski

wiceminister finansów, podsekretarz stanu, główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych, Ministerstwo Finansów

  • Opublikowano: 17 sierpnia 2021, 12:44

    Aktualizacja: 17 sierpnia 2021, 12:50

  • 11
  • Powiększ tekst

Dziś polski liberalizm w swojej znakomitej większości neguje nawet wyniki badań naukowych nad nierównościami społecznymi tylko dla obrony finansowych przywilejów (…). Polski Ład pokazuje, że w świecie idei to właśnie prawica ma najwięcej wyobraźni i potrafi się rekonstruować by móc sprostać coraz to nowszym wyzwaniom współczesności. Natomiast największym polskim kryzysem politycznym jest stan polskiego liberalizmu - pisze w opinii dla wGospodarce.pl minister Piotr Patkowski

Trzy kolory polskiego liberalizmu

Próba zrozumienia liberalnych reakcji na Polski Ład to znakomite ćwiczenie w intelektualnej refleksji nad kolorami. Żaden opis rzeczywistości, nawet metaforyczny, nie jest doskonały, ale wierzę, że można sportretować polski liberalizm trzema kolorami: białym, czerwonym i niebieskim.

Stanowisko prezentowane przez Forum Odpowiedzialnego Rozwoju związane z Leszkiem Balcerowiczem można określić liberalizmem białym. Dlaczego białym? Bo to kolor kapitulacji i abdykacji z walki. Model liberalnego kapitalizmu proponowany przez FOR to model niskiego długu publicznego, niskich podatków i rozwoju zapośredniczonego przez duże miasta.

Przekładając to na konkrety to: akceptacja Polski, w której bogaci stają się coraz bogatsi, a prowincja zostaje skazana na niedorozwój lub emigrację, a wzrost jest poniżej potencjału. To świat, w którym wzrost gospodarczy jest analizowany przez pryzmat tego kogo najbardziej wynagradza, a nie kogo zostawia w tyle. To świat, w którym akceptacja nierówności społecznych, niezależnie od ich poziomu jest wręcz moralną koniecznością, a nie wyborem politycznym.

Polska prowincja przez sztucznie niski poziom długu publicznego wpisanego w konstytucji została skazana na pozbawienie produktywnych inwestycji publicznych zwiększających jej ekonomiczny potencjał. Ile inwestycji nie przyciągnięto, bo brakowało dróg? Ile miliardów nie zarobiono na polskim dziedzictwie historycznym, gdyż polskie zamki i pałace były w ruinie zamiast być odbudowanymi?

Po której stronie debaty publicznej był FOR i jego akolici, gdy w imię krótkoterminowych kalkulacji ekonomicznych kolejne części Polski stawały się ofiarą luki komunikacyjnej co trwale obniżało ich produktywność?

Międzynarodowy Fundusz Walutowy w czasie kryzysu ekonomicznego spowodowanego przez koronawirusa wreszcie przyznał, że na produktywnych inwestycjach publicznych się zarabia i co więcej zmniejsza to ogólny poziom długu publicznego. Jeśli cokolwiek może zaskakiwać, to fakt, że tak długo ta prawda ekonomiczna znana od lat 30. XX wieku mogła funkcjonować poza oficjalnym stanowiskiem globalnych instytucji ekonomicznych.

Nasza reforma podatkowa zamiast spotkać się z pozytywnym przyjęciem, gdyż sprawiedliwiej rozkłada ciężar podatkowy na społeczeństwo jest zawzięcie atakowana przez FOR pod sztandarem obniżania wzrostu gospodarczego. Od lat badania ekonomiczne pokazują, że racjonalna redystrybucja dochodów zwiększa wzrost gospodarczy, ale analitycy Leszka Balcerowicza zdają się nie czytać niczego co wydano po 1989 r.

Jest dla mnie zagadką jak przywileje podatkowe dla osób na jednoosobowych działalnościach gospodarczych mają zwiększać wzrost gospodarczy. Wpływają one negatywnie na dochody NFZ i zaniżają możliwości racjonalnego finansowania świadczeń zdrowotnych. Czemu ktoś zarabiający średnią krajową płacił na zdrowie mniej od prawnika z 30 tys. zł dochodu miesięcznie?

Wielka reforma podatkowa Polskiego Ładu zwiększa zachęty do pracy poprzez obniżenie klina podatkowego oraz zawiera pakiet ulg dla firm chcących rozwijać swoją inwestycyjną i innowacyjną działalność. Szczerze powiedziawszy, jeśli wziąć za dobrą monetę, jak często środowisko Balcerowicza podkreślało konieczność zwiększania innowacyjności i inwestycji prywatnych kapitału prywatnego oraz stworzenia systemu podatkowego premiującego pracę, to FOR powinien być primus inter pares wśród organizacji pozarządowych domagających się ponadpolitycznego konsensusu parlamentarnego dla przyjęcia ustaw podatkowych Polskiego Ładu. Tak pewnie nie będzie, bo Leszek Balcerowicz i jego analitycy to przede wszystkim politycy, którzy są rzecznikami dużego kapitału, a nie Polski.

Jest ironią losu rodem z antycznego teatru, że gdy prawica spełnia wreszcie stary sen polskich ekonomicznych liberałów o wielkiej prorynkowej rewolucji. Obniżamy podatki i zwiększamy zachęty dla firm by inwestowały. Coś czego liberałom nie udało się nigdy zrealizować.

Widać, że tylko polska prawica jest zdolna do naruszenia interesów finansowych różnych wpływowych grup w imię rozwoju kraju i wprowadzenia wysokiej kwoty wolnej od podatku. A liberałowie wolą być politykami, choć ze słabymi rezultatami.

Ryszard Petru, były twórca i przewodniczący partii Nowoczesna ogłosił powstanie Instytutu Myśli Liberalnej by powstrzymać „pełzające widmo komunizmu”. Właściwym kolorem tego liberalizmu byłby czerwony z racji jego upodobania do szafowania tym terminem. Jednocześnie kolejny raz pokazuje, że nie wie co on oznacza.

New Deal prezydenta F.D. Roosevelta też był określany czasem w amerykańskiej debacie publicznej jako próba wprowadzenia niemal komunizmu. Jednak zasadnicze osiągnięcia New Dealu, gdy władzę odzyskali Republikanie w Białym Domu za sprawą gen. Dwighta Eisenhowera zostały zachowane. Mimo różnych nacisków ze strony swojego obozu politycznego, były amerykański głównodowodzący Sił Aliantów w Europie stwierdził, że nie będzie powrotu do świata amerykańskiego leseferyzmu sprzed Wielkiego Kryzysu. Co więcej, to właśnie dzięki niemu zbudowano system międzystanowych autostrad w Ameryce, co powszechnie jest uważane za jeden z najlepszych przykładów mądrej polityki gospodarczej. Idąc tokiem polskiego czerwonego liberalizmu z jego wielką niechęcią do transferów socjalnych i inwestycyjnego długu publicznego prezydent Eisenhower powinien zostać uznany za komunistę. Wydaje się jednak, że władcy Kremla mieli zgoła inne zdanie na temat „Ike’a”, którego administracja była mocno zaangażowana w powstrzymywanie marszu komunizmu przez świat.

Z perspektywy czysto moralnej, jednak zdumiewa łatwość z jaką ten kolor polskiego liberalizmu posługuje się analogią do zbrodniczego reżimu, którego ofiarami padło tylu Polaków. Polska była krajem straszliwie doświadczonym przez zbrodniczość komunistycznego systemu. Do dziś nie znamy miejsca śmierci ofiar Obławy Augustowskiej, a szczątki wielu żołnierzy podziemia, którzy przeszli przez stalinowskie obozy pracy i więzienia dalej czekają na odnalezienie i godny pochówek. Przyrównywanie czerwonych katów do solidarystycznych reform podatkowych w duchu nauczania Kościoła jest co najmniej dyskusyjna.

Co więcej, to w szeregach prawicy funkcjonuje wielu wybitnych członków polskiej opozycji antykomunistycznej z czasów, gdy odwaga nie była łatwa i którzy poświęcili część swojego życia w walce o wolną Polskę. Inni jak Leszek Balcerowicz badali wtedy marksizm w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR.

Świat polskiego czerwonego liberalizmu nawet nie wyciągnął lekcji z czasu budowy powojennego państwa dobrobytu państw Europy Zachodniej. Dzisiaj Europejscy liderzy zgadzają się, że potrzebujemy tak samo ambitnej agendy dla odbudowy gospodarek po kryzysie i zwiększenia konkurencyjności Europy.

Ale tego nie chcą polscy umiarkowani liberałowie! Na końcu został nam liberalizm niebieski reprezentowany przez środowisko Kultury Liberalnej. Czemu niebieski? Bo to kolor kreatywności i świeżości. Twórcy Kultury Liberalnej mocno podkreślają, że „z centrum widać najwięcej”, wielokrotnie zapewniali, że chcą być środowiskiem, które chce nadać nowy ton polskiej debacie równocześnie obiecując, że chcą nadać nową energię polskiemu liberalizmowi.

Numer Kultury zatytułowany „Krytykować czy korygować? Liberałowie wobec <Polskiego Ładu> PiS-u” zdumiewa. Nie znalazło się miejsce dla jednego ekonomisty czy socjologa od nierówności społecznych, który mógłby pokazać perspektywę tego co jest częścią zachodniego konsensusu ekonomicznego, a czego elementem są propozycje Polskiego Ładu. Słuchając wypowiedzi ludzi związanych z Kulturą na temat reform Polskiego Ładu trudno się oprzeć wrażeniu, że szczytowym osiągnięciem polskiej myśli liberalnej jest porzucenie języka liberalizmu czerwonego na rzecz stworzenia polskiego Klubu Przyjaciół Pana Pitta. Uściślając chodzi o Williama Pitta Młodszego, angielskiego premiera i wielkiego przeciwnika nowych idei, których nośnikiem była rewolucyjna Francja. Polski Ład jest krytykowany w konwencji angielskiej wojennej liberalnej karykatury wyszydzającej równość i prawo do wygłaszania swoich poglądów (których Pitt zresztą zakazał).

Jeśli intelektualna forma angielskiej karykatury jest przejawem najbardziej zniuansowanego koloru polskiego liberalizmu w stosunku do Polskiego Ładu to doprawdy mamy do czynienia z głębokim kryzysem polskiego liberalnego rozumu politycznego. Cieszmy się, że to nie on rządzi, bo w przeszłości były tego opłakane skutki.

Kryzys polskiego republikanizmu nowożytnej Polski doprowadził do upadku państwa. Polska szlachta odmówiła poparcia króla Jana Kazimierza po katastrofie szwedzkiego potopu w dziele reform państwa. Patriotyzm, którego granice są granicami interesów finansowych warstw najbardziej ekonomicznie uprzywilejowanych był kpiną z ducha prawdziwego republikanizmu.

Dziś polski liberalizm w swojej znakomitej większości neguje nawet wyniki badań naukowych nad nierównościami społecznymi tylko dla obrony finansowych przywilejów. Kontynuuje co prawda w ten sposób niechlubne tradycje szlacheckiego republikanizmu.

Co więcej, polski liberalizm ma skłonności do myślenia utopijnego co widać znakomicie w deprecjacji znaczenia polskiej suwerenności, mimo jak pokazał kryzys finansowy z 2008 r. posiadanie własnej waluty jest koniecznością podobnie jak kontrola swoich granic, co udowodnił kryzys migracyjny, czy Covid-19.

Polski Ład pokazuje, że w świecie idei to właśnie prawica ma najwięcej wyobraźni i potrafi się rekonstruować by móc sprostać coraz to nowszym wyzwaniom współczesności.

Natomiast największym polskim kryzysem politycznym jest stan polskiego liberalizmu, który w każdym ze swoich trzech kolorów w jakieś formie mniejszej lub większej abdykuje z politycznego rozumu, czy też próby zrozumienia współczesnej rzeczywistości. Ten archaiczny sposób myślenia widać na każdym kroku, a przywiązanie do wolności w hasłach jest tylko obroną partykularyzmów grup społecznych, które nigdy nie chciały się dzielić. Niechęć do inkluzywnego modelu rozwoju gospodarczego ma w tej grupie długie tradycje, ale liberałowie na zachodzie już dawno zrozumieli, że taka polityka jest po prostu antyrozwojowa. Kryzys polskiego szlacheckiego republikanizmu stworzył lukę rozwojową między Polską a Zachodem, której gwarantami dalszego długiego trwania są trzy kolory polskiego liberalizmu. Tylko prawica pod wodzą Prawa i Sprawiedliwości realizując Polski Ład ma wyobraźnię i wolę mocy by przełamać ten zaklęty krąg polskich straconych szans.

Piotr Patkowski, wiceminister finansów

Pokaz lotniczy, Francja / autor: Pixabay
Pokaz lotniczy, Francja / autor: Pixabay

CZYTAJ TEŻ: Dziś na rządzie: Rodzinny Kapitał Opiekuńczy. Oto szczegóły

CZYTAJ TEŻ: Wysocki: Wszyscy zaskoczeni? Bzdury. Hey, Joe! We know

Powiązane tematy

Komentarze