TYLKO U NAS
Kto zbuduje polski atom?
Westinghouse Electric, dostawca technologii nuklearnej z USA, oświadczył w listopadzie, że w połowie przyszłego roku strona amerykańska złoży polskiemu rządowi ofertę na budowę w naszym kraju elektrowni atomowych, tak jak przewiduje to ratyfikowana w lutym br. umowa międzyrządowa. Oferta amerykańska ma być zgodna z Programem Polskiej Energetyki Jądrowej i Polityką Energetyczną Polski do 2040 r. Westinghouse nie jest jednak jedynym potencjalnym partnerem w budowie atomu w Polsce, konkurencyjne oferty złożyli bowiem polskiemu rządowi niedawno Francuzi i Południowi Koreańczycy.
Westinghouse to pionier rynku energii jądrowej – technologia firmy jest obecna mniej więcej w co drugiej elektrowni jądrowej na świecie. Amerykanie planują dostarczyć Polsce reaktory AP1000, chcą też współfinansować inwestycję. Firma ma w ofercie dostawy paliwa, projekty konstrukcji elektrowni, jej wyposażenie i wszystkie niezbędne usługi. Amerykański dostawca prowadzi obecnie rozmowy m.in. z rządem brytyjskim o zbudowaniu nowej elektrowni jądrowej w Walii, z której prąd mógłby zasilić ponad sześć milionów domów. Uruchomienie siłowni miałoby nastąpić w połowie lat 30. Francuzi za to już budują dwa reaktory w Anglii, i planują kolejne.
Polskę stać na zainwestowanie w energetykę nuklearną, tym bardziej, że w grę wchodzi współfinansowanie inwestycji przez zagraniczne koncerny energetyczne, bądź instytucje finansowe. Jednak według źródeł związanych z rynkami finansowymi problemem dla Polski nie są pieniądze, ale polityka, albowiem na rozwój energetyki nuklearnej w naszym kraju niechętnie patrzą Niemcy, jak i nasi sąsiedzi ze wschodu.
»» O polskich planach energetyki jądrowej czytaj tutaj:
Francuski sojusz jądrowy
Energia jądrowa ma w Unii status „zielonej”, ponieważ jej produkcja i wykorzystanie nie powoduje emisji gazów cieplarnianych. Jest to ważne z punktu widzenia przyjętego przez Komisję Europejską celu osiągnięcia w UE neutralności klimatycznej do 2050 r. Złożenie oferty na atom premierowi Mateuszowi Morawieckiemu przez Jeana-Barnarda Levy’ego, szefa francuskiego giganta energetycznego EDF, w październiku br. ma o tyle znaczenie, że Francja już od dwóch lat buduje w UE „sojusz jądrowy”. Jak podaje „Die Welt”, sojusz spaja idea, że zeroemisyjny atom należy uznać za konieczność, jeśli Europa ma poważnie traktować pomysł rezygnacji z paliw kopalnych.
Francuski sojusz jądrowy jest także alternatywą dla koncepcji niemieckiej, zakładającej – że kraje europejskie osiągną neutralność klimatyczną wycofując się z węgla oraz z energetyki jądrowej. Niemiecki przemysł od lat mocno zaawansowany w produkcji turbin wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych lobbuje za tym, aby obok rosyjskiego gazu to wiatr i słońce stały się w UE głównymi źródłami energii, czyniąc z Europy światową awangardę energetyki. W grę wchodzą niewyobrażalne środki finansowe – według firmy konsultingowej EY świat przeznaczy na rozwój OZE nawet 5,2 biliona dol.
Kilka dni przed wizytą szefa EDF w Warszawie wspólne stanowisko wobec wykorzystania energetyki jądrowej ogłosiły Praga i Paryż, inicjując „sojusz jądrowy”, do którego przystąpiło także osiem innych krajów UE, w tym Finlandia, Rumunia i Słowenia oraz Polska. Jak podkreślił czeski minister przemysłu i handlu Karel Havliček, Czechy i Francja chcą, aby Bruksela uznała energię jądrową obok gazu za „zrównoważone źródło energii”, co pozwoli obniżyć koszty budowy nowych siłowni jądrowych, i w konsekwencji obniżyć koszy energii.
56 reaktorów we Francji
Jean-Barnard Levy złożył w połowie października premierowi Morawieckiemu ofertę budowy 4 do 6 reaktorów jądrowych typu EPR (European Pressure Reactor). Według „Pulsu Bizensu” Francuzi zakładają wybudowanie w Polsce reaktorów „pod klucz”, tj. zadbanie o wszystkie aspekty techniczne inwestycji, w tym wykonanie prac inżynieryjnych i zaopatrzeniowych. Reaktory EPR miałyby łączną moc zainstalowaną od 6,6 do 9,9 GW i stanęłyby w dwóch lub trzech lokalizacjach, zapewniając prąd na co najmniej 60 lat. Według EDF zaspokajałyby około 40 proc. zapotrzebowania Polski na energię elektryczną.
Francuzi dostosowują się także do polskich oczekiwań finansowych. Do oferty został dołączony list ministra gospodarki i finansów Brunona Le Maire’a, zgodnie z którym Francja jest gotowa współfinansować inwestycję. Francuska oferta staje się więc w pełni konkurencyjna wobec amerykańskiej.
Spółka EDF, czyli Électricité de France, w 80 proc. należy do państwa, i ma we Francji 56 działających reaktorów jądrowych, które pracują w 19 elektrowniach. Obecnie francuska firma realizuje cztery projekty budowy reaktorów typu EPR w Europie: po jednym we Francji i Finlandii (Flamanville-3 i Olkiluoto-3), oraz dwa w Hinkley Point C w Zachodniej Anglii nad Kanałem Bristolskim. Jest faktem, że wszystkie te inwestycje cechują przekroczenia kosztów budowy, a terminy oddania bloków we Francji i Finlandii są opóźnione. Niemniej, jak informuje portal energetyki jądrowej neimagazine.com, Wielka Brytania chce powierzyć EDF budowę kolejnych dwóch reaktorów, w Sizewell na północny wschód od Londynu. W latach 2018-2019 EDF uruchomił dwa reaktory nuklearne typu EPR w chińskiej prowincji Guangdong (dawniej znanej jako Kanton). Ich łączna moc to 3,5 GW.
Francja jest więc atomową potęgą – przynajmniej w sensie konwencjonalnym. Większa liczba działających reaktorów jądrowych niż w Chinach i Rosji czyni z Francji wiarygodnego generalnego wykonawcę, choć pod uwagę należałoby wziąć przekroczenia terminów i ceny wykonania.
»» O polskich dylematach energetycznych czytaj tutaj:
Strzeżmy naszej energetyki i bazy węglowej przed likwidacją
Atom z Korei
Z punktu widzenia konkurencyjności ofert zbudowania elektrowni atomowej, zarówno pod względem ceny, jak i terminowości wykonania, wyróżnia się propozycja od Korei Południowej. Z ofertą budowy elektrowni w Polsce przyjechał do Warszawy w listopadzie Jae Hoon Chung, prezes Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP). Nieoficjalne źródła podały, że zbudowanie czterech reaktorów EPR kosztowałoby Polskę 33 mld euro, a sześciu – 48,5 mld euro. Według Jae Hoon Chunga koreańska oferta może być o co najmniej 30 proc. tańsza od francuskiej.
Koreańczycy proponują Polsce budowę sześciu reaktorów typu APR1400. Ich całkowita moc ma wynieść 8,4 GW. Sporym sukcesem Koreańczyków jest oddanie w tym roku do użytku dwóch reaktorów jądrowych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Koreański koncern uruchomił w Barakah w ZAE w kwietniu i sierpniu tego roku dwa z łącznie zaplanowanych czerech reaktorów APR1400. Budowa tej pierwszej komercyjnej elektrowni jądrowej w krajach arabskich rozpoczęła się w 2012 r. Wszystkie cztery reaktory mają zapewnić Zjednoczonym Emiratom 25 proc. ich całkowitego zapotrzebowania na prąd.
Reaktor wodno-ciśnieniowy APR1400 został zaprojektowany przez Korea Electric Power Corporation (KEPCO), spółkę matkę KHNP. Poza dwoma reaktorami w Emiratach, także w Korei Południowej użytkowane są dwa APR1400, a w obu krajach w budowie jest kolejnych sześć. W sumie w Korei Południowej pracują 24 reaktory jądrowe, zapewniając jej 23 GW energii elektrycznej, tj. około jednej trzeciej krajowego zapotrzebowania na prąd.
Marcin Tronowicz
»» Więcej o transformacji energetycznej czytaj w relacjach z Zielonego Forum wGospodarce.pl:
ZI dzień Zielonego Forum wGospodarce - Czy Europa Środkowa może być zielona?