Opinie

Zyski i dochody zachodnich firm z majątku nabytego w czasie transformacji i prywatyzacji w krajach naszego regionu przewyższają uzyskiwane środki z tzw. funduszy unijnych / autor: Pixabay
Zyski i dochody zachodnich firm z majątku nabytego w czasie transformacji i prywatyzacji w krajach naszego regionu przewyższają uzyskiwane środki z tzw. funduszy unijnych / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

Kto się boi Polexitu?

prof. Eugeniusz Gatnar

prof. Eugeniusz Gatnar

Członek Rady Polityki Pieniężnej, wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, przewodniczący Rady Programowej "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 28 listopada 2021, 17:02

    Aktualizacja: 28 listopada 2021, 18:28

  • 10
  • Powiększ tekst

W ostatnich tygodniach toczą się między politykami, dziennikarzami i ekspertami gorące dyskusje na temat rzekomego wyjścia Polski z Unii Europejskiej, czyli w skrócie Polexitu. Ten problem jest czysto akademicki, a jego rozważanie pozbawione sensu, bo ani rządząca większość parlamentarna, ani sami Polacy nie chcą z Unii wychodzić - rozpoczyna swój felieton w miesięczniku „Gazeta Bankowa” prof. Eugeniusz Gatnar

Wielu komentatorów uważa, że jest to zastępczy temat, mający na celu jedynie osłabienie rządu, a najlepiej jego obalenie przez opozycję, która jak na razie nie posiada wystarczającego poparcia wyborców. Wyroki TSUE, kary liczone w milionach euro, liczne rezolucje przeciwko Polsce przyjmowane przez Parlament Europejski, groźby i pouczanie nas przez Komisję Europejską i jej komisarzy, to wszystko pokazuje tę drugą, dotąd nieznaną, twarz Unii Europejskiej. I sprawia wrażenie, że jesteśmy z niej wypychani.

Wygodnym pretekstem do tych ataków stał się wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który, mówiąc w skrócie, uznał nadrzędność naszej Konstytucji nad Traktatami Europejskimi w kwestiach, które nie zostały przekazane pod jurysdykcję unijną. Debaty na ten temat można oglądać także w programach telewizyjnych zagranicznych stacji i czytać obszerne artykuły w międzynarodowych gazetach. Jedną z takich debat oglądałem na kanale France 24 francuskiej telewizji publicznej, który jest dostępny przez satelitę oraz za pośrednictwem sieci kablowych.

Debata ta była nadawana 21 października, niedługo po decyzji naszego Trybunału Konstytucyjnego, i nosiła tytuł „Polexit? L’Europe face au défi polonais” (fr. Polexit? Europa wobec polskiego wyzwania). Wzięło w niej udział czterech uczestników: Max-Erwann Gastineau, dziennikarz FigaroVox, autor książki „Le nouveau procès de l’Est” (2019), Jean-Yves Potel, historyk i politolog specjalizujący się w zagadnieniach dotyczących Europy centralnej, Sandro Gozi, poseł do Parlamentu Europejskiego, członek liberalnej grupy poselskiej Renew Europe, oraz Sébastien Maillard, dyrektor Instytutu Jacques’a Delors.

Debata była szalenie jednostronna, w której padały oskarżenia rządzącej partii o brak wolności w Polsce, nacjonalizm, łamanie prawa, zależność sędziów od polityków i inne okropne rzeczy. Z tego powodu należy Polskę ukarać, blokując wszystkie fundusze europejskie, które wynikają choćby z tego, że nasz kraj płaci składki do wspólnego budżetu. Szczególnie kuriozalne były histeryczne wypowiedzi lewicowego posła Sandro Gozi o łamaniu w Polsce praw społeczności homoseksualnej, praw kobiet czy naruszaniu wolności prasy. Oczywiście bez podania jakichkolwiek dowodów.

Nie ma sensu relacjonować tutaj przebiegu tej debaty, ale zacząłem się zastanawiać, dlaczego zagadnienie hipotetycznego Polexitu jest takie ważne dla Francuzów, którzy raczej nie interesują się polityką międzynarodową. Zwłaszcza na sześć miesięcy przed wyborami prezydenckimi w ich własnym kraju, w których pojawił się nowy, prawicowy kandydat, pisarz Eric Zemmour, pnący się w sondażach i mogący zagrozić obecnemu prezydentowi Francji.

Otóż moim zdaniem, we Francji najbardziej boją się Polexitu firmy francuskie, które funkcjonują w Polsce, takie jak Auchan, Carrefour, Orange czy Michelin. Dla nich prowadzenie działalności w Polsce ma istotne znaczenie, ponieważ uzyskują duże dochody (głównie ze względu na niskie koszty pracy), które w większości transferują do kraju. Poza tym, w czasie transformacji w latach 90. XX wieku udało im się zdobyć wyjątkowo silną pozycję rynkową w komunikacji, energetyce, branży spożywczej czy handlu detalicznym. Warto przypomnieć, że w czasie prywatyzacji spółek skarbu państwa firmy francuskie przejęły łącznie udziały za 22,6 mld złotych, czyli pięciokrotnie więcej niż Niemcy, które zainwestowały jedynie 4,6 mld złotych.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w Polsce (ZPP) przygotował w sierpniu 2021 roku raport pt. „Francuskie firmy w Polsce”. Pokazuje w nim, jak francuskie korporacje wykorzystując optymalizację podatkową, praktycznie nie płacą podatku dochodowego od osób prawnych (CIT). To znaczy płacą jakieś promile swoich przychodów uzyskanych z działalności w Polsce.

W raporcie ZPP pokazano wielkość zapłaconego podatku CIT przez firmy znad Loary w latach 2015-2019 w odniesieniu do przychodów. Najbardziej skrajnym przykładem opisywanego problemu była spółka Auchan Polska, właściciel sieci sklepów spożywczych, której przychód w tamtym czasie wyniósł przeszło 51 mld złotych, a która zapłaciła 1,8 mln podatku CIT, czyli 0,004 proc. swoich przychodów.

Raport ZPP zwraca też uwagę na to, że francuskie firmy działające w Polsce uzyskują wysoką pomoc publiczną, przekraczającą w sumie wysokość odprowadzanego podatku CIT. Na przykład Orange Polska SA uzyskał w latach 2015-2019 pomoc publiczną w wysokości przeszło 766 mln złotych, płacąc w tym samym okresie jedynie 77 mln złotych podatku CIT. Z kolei Saint-Gobain Innovative Materials Polska Sp. z o.o. uzyskał pomoc publiczną w wysokości 837 mln złotych, przy zapłaconym podatku CIT w wysokości 147 mln złotych.

Oczywiście podatek CIT firmy płacą od dochodów, a nie od przychodów, ale dzięki optymalizacji podatkowej windują one swoje koszty, co sprawia, że ich dochód w Polsce jest niewielki. Polski Instytut Ekonomiczny opublikował w lipcu 2020 roku raport pt. „Luka CIT w Polsce w latach 2014-2018”. Według niego, wpływy z tego podatku stanowiły w Polsce 5 proc. dochodów państwa i były niższe od średniej w krajach UE, która wynosiła 7 proc.

Zyski wypracowane w Polsce są wyprowadzane za granicę, do rajów podatkowych lub do krajów pochodzenia kapitału. Tylko w 2018 r. korporacje międzynarodowe sztucznie wytransferowały z Polski zyski w wysokości 17 mld złotych (!), co przełożyło się na ponad 3 mld zł ubytku w dochodach z CIT. W tym celu firmy wykorzystują m.in. opłaty za korzystanie z praw własności intelektualnej (np. logo), odsetki od udzielonych pożyczek lub wynagrodzenia za świadczone usługi. Innym sposobem są też zakupy towarów od spółek-matek lub innych firm z tej samej grupy po zawyżonych cenach.

Problem transferów kapitałowych między Polską, lub ogólnie krajami Europy Środkowo-Wschodniej, a krajami leżącym na zachodzie Europy, jest często przedstawiany jako unijna „pomoc”, „wsparcie” lub „dotacje”. Warto jednak spojrzeć na bilans tych przepływów w latach 2010-2016 jaki przedstawił znany francuski ekonomista Thomas Piketty w swojej książce pt. „Capital et ideologie” (wydawnictwo Seuil, 2019). Pokazał on, że w przypadku wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które weszły do Unii Europejskiej, saldo transferów kapitałowych jest ujemne, czyli więcej środków jest wyprowadzanych z tej części Europy, niż do niej napływa. Dla Polski stanowi to równowartość ok. 2 proc. PKB. Pokazuje to poniższy rysunek.

Saldo transferów kapitałowych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które weszły do Unii Europejskiej / autor: Fratria / Źródło: T. Piketty, „Capital et ideologie” (2019)
Saldo transferów kapitałowych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które weszły do Unii Europejskiej / autor: Fratria / Źródło: T. Piketty, „Capital et ideologie” (2019)

To znaczy, że zyski i dochody zachodnich firm z majątku nabytego w czasie transformacji i prywatyzacji w krajach naszego regionu przewyższają uzyskiwane środki z tzw. funduszy unijnych. To jest prawdziwy obraz relacji ekonomicznych między wschodnimi a zachodnimi krajami Unii Europejskiej.

Dlatego ze spokojem możemy patrzeć na toczące się debaty. To Francja czy Niemcy, a raczej francuskie i niemieckie firmy najbardziej boją się Polexitu.

Prof. Eugeniusz Gatnar, członek Rady Polityki Pieniężnej, były wiceprezes NBP, wykładowca UE Katowice

Więcej informacji i komentarzy ze świata finansów i gospodarki czytaj w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” (nr 12/2021), dostępnym także jako e-wydanie, także na iOS i Android

Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj

Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria
Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria

Powiązane tematy

Komentarze