Szwedzka logika
Szwecja. Kraj, który stoczył się tak nisko, że ciężko to sobie wyobrazić. Majątek Szwecji był gigantyczny, kraj nie był zniszczony żadną wojną przez 200 lat, podczas których (kiedy inne kraje Europy niszczały w oczach) krajanie Nobla jeszcze się wzbogacali. Przepaść jaka dzieliła Szwecję i resztę Europy, którą w XIX i XX wieku zjadały konflikty zbrojne i wielkie kryzysy ekonomiczne, była praktycznie nie do zasypania.
W latach 50. wprowadzono tam socjalizm idealny, w 60 lat roztrwoniono cały majątek potomków Grety Garbo, upadł etos pracy i poszanowanie dla własności prywatnej. Z kraju niewyobrażalnie bogatego, Szwecja stała się europejskim przeciętniakiem. Obiektywnie nie jest to biedny kraj, jednak biorąc poprawkę na stopień degradacji można tylko zapłakać, jak łatwo przyszło im roztrwonić majątek i żelazne zasady budowane przez wiele, wiele pokoleń. Teraz opowieść o wolności, pilnie strzeżonej przez surowe prawo są dla Szwedów bajką o żelaznym wilku, a przecież przez stulecia był to fundament budowania tamtejszego społeczeństwa. Współczesnym budulcem tamtejszego społeczeństwa jest odwrócona logika.
Szwedów trapi bezrobocie. Godzinami można by się rozwodzić nad irracjonalnością ich działania – najpierw zrujnowali gospodarkę, a teraz dziwią się, że bezrobocie rośnie, są jednak bardziej kuriozalne rzeczy. W kraju narodzin symbolu bezpiecznego samochodu pracy nie ma 8,1% społeczeństwa; jest to najwięcej wśród Skandynawów. Naraz odezwał się naczelny związek zawodowy LO, że jest to wina... zbyt niskich podatków. Notabene do owego stowarzyszenia należy 1,5 miliona pracowników w Szwecji, biorąc pod uwagę, iż Szwedów jest 9,5 miliona to prawie 16% społeczeństwa. Argumentacją mającą potwierdzić tezę, jakoby to właśnie przez obniżenie podatków w 2006 roku było mniej pracy jest fakt, iż rząd ma mniej pieniędzy na rozwój najbardziej lukratywnych branży jak na przykład opieka nad ludźmi starszymi (what?). Według LO podatki należy podnieść i „zainwestować” w kolej, drogi, budownictwo, wspomnianą opiekę nad starszymi i edukację, bowiem według naczelnego związkowca Tobiasa Baudina to właśnie te sektory generują największe zatrudnienie i gwarantują rozwój.
Jest to logiczne – rząd zainwestuje, będą miejsca pracy. Tylko, że rząd nie zarabia, a pieniądze na inwestycje musi zabrać realnej gospodarce. I może to zrobić, jednak drenaż kieszeni prawdziwych budowniczych dobrobytu prowadzi do ograniczonego rozwoju, co w konsekwencji prowadzi do co raz płytszej kieszeni do zdrenowania. Tym sposobem rząd musi ograniczyć wydatki, co zwiększa bezrobocia. A przecież rząd sam z siebie nie generuje wartości dodanej, którą można by było opodatkować. Można więc wysunąć tezę, że zatrudnienie w sektorze państwowym to ukryte bezrobocie.
Z podatkami obniżonymi w 2006 roku wiąże się też inna historia. Otóż, iście szwedzkim utrapieniem zdaje się być podejrzenie, że to właśnie przez tę redukcję danin spadła jakość świadczonych przez państwo usług takich jak edukacja, lecznictwo, czy opieka. Dziwne, w gospodarce rynkowej z czasem obserwujemy obniżkę cen wraz ze wzrostem jakości świadczonej usługi. Jest to spowodowane tym, iż konkurencja wzmaga rozwój technologiczny, dzięki czemu coraz mniej nakładów potrzebnych jest do wyprodukowani danego dobra, co zdaje się być w pełni logiczne. W przypadku socjalizmu działa to zupełnie inaczej. Z braku konkurencji rozwój technologiczny jest mocno ograniczony i wystarcza tylko na pokrycie inflacji, stąd obniżka cen oznacza obniżkę jakości – nie ma bowiem czynnika konkurencji. Ratunkiem na to może być utrzymanie stałych cen, jednak trzeba nam wiedzieć, że to nie generuje rozwoju. Tkwimy w miejscu, kręcąc się w kółko.
Zaskakującym jest, jak zupełnie różnie postrzegamy podatki. W Polsce uznajemy, iż zbyt duża ingerencja państwa powoduje zastane, wszechobecne dziadostwo, a w Szwecji przyrost dziadostwa kojarzony jest z mniejszym udziałem państwa w życiu gospodarczym. Prawda jest jak zawsze pośrodku – dla zwiększenia dobrostanu, zmniejszenia bezrobocia, fuszerki i innych niepożądanych produktów ubocznych, państwo powinno być silne, stanowcze, skuteczne i rozległe. W wycofywaniu się z kolejnych segmentów rynku oraz tworzeniu prostego, dobrze funkcjonującego prawa.