Opinie

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Polska przeciw Fit For 55. Czy wystarczy sił?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 19 maja 2023, 13:51

  • Powiększ tekst

Wicepremier Jacek Sasin zapowiedział wczoraj wieczorem w TVP Info, że Polska będzie blokować wejście w życie przepisów pakietu klimatycznego Fit for 55, który oznacza w praktyce wielkie zielone przyśpieszenie dla ludzi i biznesu z ciężkim przemysłem włącznie. I dodał, że „to są obciążenia ponad miarę”. Można zatem spodziewać się z jednej strony ostrej reakcji Brukseli i potencjalnie otwarcia nowych tematów sporu z karami finansowymi w tle. Ale z drugiej – wydaje się, że po prostu polski rząd nie ma innego wyjścia

„Obciążenia”, jakie będzie musiała ponieść Polska, zobowiązując się do realizacji unijnych przepisów związanych z dekarbonizacją, będą gigantyczne, co najmniej 700 mld zł do 2030 roku i na tym nie koniec. A dotkną każdego. W Fit for 55 już nie chodzi bowiem tylko o obniżenie emisji, o czym mówiono, gdy w 2007 roku pakiet energetyczno-klimatyczny przyjęli szefowie rządów państw Wspólnoty, ale o radykalną zmianę społeczeństwa i gospodarki a właściwie wejście w nową erę.

Mówiła o tym kilka dni temu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, wskazując, że model gospodarki opartej na paliwach kopalnych „jest przestarzały”, więc musi być nowy. Zaś w praktyce ten nowy model zostanie przetestowany najpierw na państwach unii. Polityka ochrony klimatu ma nie być – jak do tej pory - ideą, ale wszyscy zostaną do niej zmuszeni, nawet jeśli tego nie chcą. Obejmie bardzo wiele dziedzin życia i gospodarki, a centrum dowodzenia ma być w Brukseli oraz – choć oficjalnie niechętnie się o tym mówi – w Berlinie i Paryżu (od czasu do czasu włączy się także Madryt).

Unia Europejska chce być pionierem, gdy chodzi o tempo redukcji emisji CO2, zatem ma opierać się na odnawialnych źródłach, zlikwidować energetykę węglową i zakazać samochodów spalinowych, a także zmusić właścicieli mieszkań i domów do mega remontów, by stały się one zeroemisyjne. (To tylko niektóre plany.) Niestety strona finansowa i ocena skutków wszystkich zamierzeń wydaje się mieć dla Komisji Europejskiej drugorzędne znaczenie, o czym mówią i eksperci i niektórzy z polskich europosłów. W efekcie do końca nie wiadomo, ile każda rodzina i każda firma „zapłaci” za politykę klimatyczną, a zapłaci na pewno, bo wiele z przepisów służących ochronie klimatu sprowadza się do wprowadzenia parapodatków (czy to w  postaci kar za emisyjność czy też dodatkowych opłat). Naturalnym pytaniem jest w takiej sytuacji, kto to wszystko wytrzyma.

I dlatego polski rząd „nie ma innego wyjścia”, jak próbować blokować przynajmniej te regulacje z Fit for 55, które stanowic będą największe obciążenie. Inna kwestia to taka, czy wicepremier Jacek Sasin i minister Anna Moskwa są faktycznie zdeterminowani, by pójść na „zwarcie z Brukselą”. Zwłaszcza, że zadanie jest bardzo trudne, gdyż także wiele państw z naszej części Europy czy tzw. dawnego Bloku Wschodniego przyjmuje unijną politykę klimatyczną bez większych zastrzeżeń. Tymczasem tylko budowa koalicji z partnerami może ograniczyć lub zmienić treść zapowiadanych regulacji w UE.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych