Zbyt długa historia toruńskiego parabanku
Historia lubi się powtarzać. Amber Gold oszukał tysiące klientów, obecnie o naciąganie 42 tysięcy poszkodowanych podejrzewany jest właściciel parabanku Macmir – Mirosław M. Był już skazany za oszustwa, jednak nie przeszkodziło mu to w prowadzeniu biznesu w finansach. Mniejsze wartości ewentualnych wyłudzeń wcale nie świadczą tu na jego korzyść.
Sygnał o rzekomych nieprawidłowościach dotyczących toruńskiego parabanku Macmir zaczęły pojawiać się w roku 2009. Zasady jego działań opierały się na werbowaniu potencjalnych pożyczkobiorców, którzy po wpłaceniu odpowiedniej sumy opłaty przygotowawczej przekonywani byli o przyznaniu im pożyczki we wnioskowanej wysokości, o ile jednak uiszczona zostanie kolejna płatność – tzw. suma zabezpieczająca. Ta w zależności od kwoty pożyczki - a może od widzimisie parabanku, wynosiła od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Po uiszczeniu sumy zabezpieczającej klienci parabanku byli jednak informowani, że ostatecznie pożyczka nie może zostać im udzielona, co było oczywiście jednoznaczne ze stratą dotychczas wpłaconych na rzecz parabanku środków.
Jak, jak najczęściej bywa w przypadku takich spraw, także i tu najszybciej zareagowali sami pokrzywdzeni, którzy na dedykowanych portalach internetowych opisywali swoje historie, szukając pomocy i przestrzegając innych przed nieuczciwym pożyczkodawcą. „Proszę o pomoc w odzyskaniu wyłudzonych ode mnie przez firmę Macmir pieniędzy. Ich ofertę dostałam pocztą i chciałam pożyczyć od tych oszustów równe 7000 zł. W tej kwocie, po wpłaceniu sumy przygotowawczej, pożyczka została mi przydzielona – przynajmniej tak myślałam. Całość pożyczki miałam otrzymać na moje konto po wpłaceniu im sumy gwarancyjnej w wysokości 230 zł. Dokonałam płatności i spokojnie czekałam trzy dni, w ciągu których mieli przesłać mi środki. Od tego momentu nie mogłam się z nimi skontaktować, a już dużo później dostałam pismo, że pożyczka jednak nie została przyznana. Natychmiast próbowałam dzwonić i pisać, ale nić z tego. Skasowali kasę i tyle o nich słyszałam.” – przestrzegała jeszcze w roku 2009 pokrzywdzona na jednym z portali internetowych. To jednak wyłącznie jeden z setek analogicznych wpisów, jakie można znaleźć w Internecie.
Postępowanie wyjaśniające
W październiku 2012 roku w sprawie Macmir wszczęła postępowanie wyjaśniające prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Jego celem było ustalenie, czy stosowane przez parabank umowy zawierają niedozwolone postanowienia umowne i tym samym, czy Macmir narusza zbiorowe interesy konsumentów, a także przepisy ustawy o kredycie konsumenckim. Wielokrotne próby uzyskania wyczerpujących informacji od właściciela parabanku niestety spełzły na niczym, a w toku postępowania okazało się także, że przedsiębiorca nie złożył nawet zeznania o wysokości osiągniętego dochodu. Ostatecznie postanowieniem z dnia 27 sierpnia 2013 roku nałożono na właściciela Macmir karę w wysokości 12 tysięcy złotych, jednak nie dotyczyła ona naruszania interesów konsumentów, a była efektem niewywiązania się przez parabank z obowiązku udostępnienia UOKiK odnośnych danych.
Najnowszy wątek
Obecnie właściciel parabanku, Mirosław M. znajduje się w areszcie, a postępowanie w sprawie oszustw prowadzi toruńska prokuratura okręgowa. Na dzień dzisiejszy potwierdzono, że według w/w schematu swoje pieniądze na konto Macmir przekazało 86 poszkodowanych – Mirosław M. nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu oszustw. Lista poszkodowanych może być jednak znacznie dłuższa, ponieważ pokłócona z właścicielem pracownica dostarczyła śledczym dane 42 tysięcy osób, które najprawdopodobniej zostały lub miały zostać potencjalnymi pożyczkobiorcami Macmiru.
Dziwi fakt, że zatrzymania dokonano dopiero teraz, szczególnie po dotkliwej lekcji, jaką całej Polsce dostarczył Amber Gold. Jeszcze bardziej kuriozalne jest to, że tak jak w przypadku Amber Gold, właściciel - Mirosław M. w majestacie urzędów prowadził działalność na rynku finansowym będąc wcześniej karanym za oszustwa.